PolskaOsobliwa pamiątka Wrocławia po Aleksandrze Fredrze

Osobliwa pamiątka Wrocławia po Aleksandrze Fredrze

Stolica Dolnego Śląska może się poszczyć jeszcze jedną, dość osobliwą pamiątką po Aleksandrze Fredrze. Komediopisarz był artystą szczególnie ważnym dla polskich Kresów Wschodnich. Po drugiej wojnie światowej do Wrocławia trafił jego pomnik i duża część spuścizny literackiej.

Nie wszyscy wiedzą o jeszcze jednej fredrowskiej pamiątce, o której warto wspomnieć. W Rudkach, gdzie znajdowała się krypta rodzinna Fredrów, już od września 1939 r. przebywali Sowieci. Nie trzeba było długo czekać, by kościół w miasteczku zaczął służyć innym celom niż dotychczas. W jednej części powstał magazyn mąki, w drugiej, tam gdzie znajdowała się krypta, była pijalnia piwa. Jeden z komunistycznych dygnitarzy wpadł na pomysł, by znajdujące się w krypcie ciała powyrzucać z trumien, a te sprzedać na złom. I tak mumie Fredrów pozostały na posadzce.

Później ciała całej rodziny Fredrów zostały umieszczone w trumnach i betonowych sarkofagach, a ich kryptę zamknięto. Jednak w 1970 r., zanim mumia Aleksandra hr. Fredry trafiła z powrotem do krypty, prof. Bogdan Zakrzewski, wybitny "fredrolog" i historyk literatury z Uniwersytetu Wrocławskiego, odłamał z niej kciuk komediopisarza. Wedle innych źródeł, ukraiński przewodnik zapytał profesora, czy nie chciałby pamiątki z wizyty w Rudkach. Niezorientowany uczony nawet się nie obejrzał, gdy Ukrainiec obdarował go palcem hrabiego.

W każdym razie palec hrabiego przyjechał wraz z profesorem Zakrzewskim do Wrocławia. Po drodze do kraju, dzięki małemu szczątkowi pisarza, udało się uniknąć profesorowi kontroli celnej, która zapewne zatrzymałaby bezcenne dokumenty i mikrofilmy dotyczące twórczości Fredry. Okryty rękawiczką kciuk prawej dłoni komediopisarza trafił początkowo do sejfu w domu prof. Zakrzewskiego. Uczony szukał miejsca, gdzie ów fragment ciała można pochować. Po wielu latach, w 1989 r., na pochówek palca zgodził się ks. Jan Onufrów z kościoła św. Maurycego we Wrocławiu.

Kciuk włożono do miedzianego puzderka ozdobionego z wierzchu różą, a wyściełanego suknem. Wraz z pismem profesora potwierdzającym autentyczność szczątka zamurowano pudełeczko w zewnętrznym murze kościoła, po stronie południowej. Wnękę zamknięto marmurową płytą z inskrypcją: "Pamięci Aleksandra Fredry".

Droga pomnika ze Lwowa do Wrocławia

Członkowie Lwowskiego Koła Literacko-Artystycznego zlecili pod koniec XIX w. stworzenia pomnika Aleksandra Fredry. Zadania podjął się rzeźbiarz Leonard Marconi. Ukończony w 1897 r. pomnik stanął na pl. Uniwersyteckim we Lwowie. Dziś zajmuje on miejsce dawnego pomnika króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III na wrocławskim rynku.

Pomnik do Wrocławia trafił dopiero w 1956 r. Wcześniej został przewieziony do Wilanowa, gdzie, według niektórych źródeł, pozbawiono Fredrę hrabiowskiego tytułu - skuto z cokołu uznane zapewne za przejaw burżuazyjności litery "hr". Uroczyste odsłonięcie rzeźby na południowej pierzei wrocławskiego rynku miało miejsce 15 lipca, w 80. rocznicę śmierci artysty. Do stolicy Dolnego Śląska trafiło też wiele rękopisów Fredry znajdujących się w zbiorach Ossolineum.

Wizyta pisarza we Wrocławiu

Hrabia jeszcze za życia mógł trafić na Dolny Śląsk. Ukochany syn pisarza, Jan Aleksander, wziął w latach 40. XIX w. udział w Wiośnie Ludów, co nie spodobało się austriackiemu cesarzowi. Młody Fredro nie mógł zatem wrócić w rodzinne strony rządzonej przez Austrię Galicji. Dramatopisarz postanowił zatem wyjechać na tereny niemieckie, ponieważ liczył, że tam będzie mógł mieszkać wspólnie z potomkiem.

Aleksander Fredro był bliski wyjazdu. Zawczasu studiował ogłoszenia w "Schlesische Zeitung" i planował osiedlić się niedaleko Środy Śląskiej. Zależało mu na bliskości "kolei żelaznej", w której upatrywał motor gospodarki. W 1856 r. Fredro przyjechał prawdopodobnie do Wrocławia, lecz nie zabawił tu długo. Zabrał za to na pamiątkę afisz sztuki "Ona pisze do siebie" Karla von Holtei, która była plagiatem "Ślubów panieńskich" naszego komediopisarza.

Sprawa syna hrabiego, Jana Aleksandra, zakończyła się happy endem. Głównie dzięki amnestii cesarskiej, dzięki której młody Fredro mógł wrócić do Galicji. Fredrowie nieprzerwanie mieszkali w swoim pałacu w Beńkowej Wiszni niedaleko Lwowa. Tam też, w niedalekich Rudkach, w 1876 r. pochowano w rodzinnej krypcie miejscowej kościoła wybitnego komediopisarza, Aleksandra hr. Fredrę. Uroczystości pogrzebowe zmarłego we Lwowie artysty miały niezwykle podniosły charakter.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)