Oskarżony pilot śmigłowca: nie popełniłem błędu
Przed Zakopiańskim Sądem Rejonowym stanął Henryk Serda - pilot śmigłowca "Sokół", który rok temu rozbił się w Murzasichlu w Tatrach. Pilot oskarzony jest o nieumyslne spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu powietrznym. Serda nie przyznaje się do winy.
24.02.2004 | aktual.: 24.02.2004 13:47
Śmigłowiec rozbił się podczas akcji ratunkowej TOPR-U na lawinisku pod Rysami.
Zakopiańska prokuratura zarzuca pilotowi błąd w pilotażu, który polegał na niewłączeniu instalacji antyoblodzeniowej wlotów powietrza do silników.
Kapitan Henryk Serda twierdzi, że włączył instalację antyoblodzeniową wlotów powietrza do silników. Nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego rejestrator wypadków tego nie zapisał. Pilot bronił się, twierdząc że przyczyną katastrofy mogło być zanieczyszczone paliwo, który unieruchomiło silniki.
Kapitan Henryk Serda jest doświadczonym pilotem z 20-letnim stażem.
Rok temu śmigłowiec TOPR-u transportował ratowników i sprzęt nad Czarny Staw, gdzie w lawinisku poszukiwano licealistów z Tychów. Pilot zdążył desantować Toprowców, kiedy zgasł jeden z silników maszyny. W drodze powrotnej do Zakopanego wysiadł drugi silnik. Pilot był zmuszony lądować awaryjnie na polanie w Murzasichlu niedaleko zabudowań.
Teraz grozi mu od miesięca do trzech lat więzienia.