PolskaOskarżono strażnika więziennego, który strzelał ze służbowej broni

Oskarżono strażnika więziennego, który strzelał ze służbowej broni

Akt oskarżenia przeciwko strażnikowi
więziennemu, który w kwietniu okupował wieżę strażniczą aresztu i
strzelał ze służbowej broni, skierowała do sądu
jeleniogórska prokuratura.

17.10.2006 | aktual.: 17.10.2006 14:11

Jak poinformowała Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, prokuratura rejonowa zarzuciła 43-letniemu Krzysztofowi W. "przekroczenie uprawnień służbowych, wynikających z zasad prawa użycia broni przewidzianych w ustawie o służbie więziennej". Oskarżony nie dostosował się także do polecenia opuszczenia wieży wartowniczej, na której się zabarykadował. Grozi mu do trzech lat więzienia.

Do zdarzenia doszło 18 kwietnia br. Strażnik przez prawie osiem godzin okupował wieżyczkę aresztu. Oddał też w ziemię 13 strzałów ze służbowego kałasznikowa. Przełożonym i negocjatorom nie udało się nawiązać z nim rozmowy. W końcu sam złożył broń i oddał się w ręce policji.

Rzeczniczka wyjaśniła, że strażnikowi nie postawiono poważniejszego zarzutu, bowiem biegły z zakresu balistyki stwierdził, że strzały oskarżonego nie spowodowały zagrożenia dla życia lub zdrowia znajdujących się w pobliżu osób. W chwili popełnienia czynu W. był w pełni poczytalny.

Krzysztof W. był funkcjonariuszem Służby Więziennej w Jeleniej Górze od 1995 r. W ubiegłym roku popadł w konflikt ze swoim bezpośrednim przełożonym Bogusławem B. Ten obniżył nagrodę świąteczną dla W., przyznaną mu w grudniu 2005 r. Zdaniem strażnika, przełożony zrobił to "bezpodstawnie".

Od stycznia do kwietnia oskarżony pozostawał na kolejnych zwolnieniach lekarskich. Skierował do dyrektora aresztu pismo informujące o popełnieniu przez swojego przełożonego wielu nieprawidłowości służbowych. Wszczęte w areszcie w tej sprawie postępowanie wyjaśniające - przez ciągłą nieobecność W. - zawieszono z powodu niemożności wykonania niezbędnych czynności z jego udziałem.

18 kwietnia, w kilka dni po powrocie do pracy, oskarżony po złożeniu kolejnego pisma do dyrektora aresztu, został przez niego wezwany, ok. godz. 9, do gabinetu. W czasie rozmowy doszło do ostrej wymiany zdań. Następnie oskarżony objął służbę na wieży. Tam się zabarykadował i zaczął strzelać. Po oddaniu się w ręce policji, został przewieziony do szpitala psychiatrycznego na dłuższą obserwację.

Jeleniogórska prokuratura prowadzi także inne śledztwo, w którym oskarżony Krzysztof W. występuje w charakterze pokrzywdzonego. Postępowanie ma ustalić, czy w areszcie doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązku przez kierownictwo tej jednostki. W maju specjalna komisja powołana przez dyrektora generalnego Służby Więziennej uznała po kontroli, że Krzysztof W. nie był poddawany mobbingowi w pracy.

Jak mówiła wtedy Luiza Sałapa, rzeczniczka prasowa Służby Więziennej, trudno mówić o mobbingu wobec człowieka, który był awansowany i otrzymywał nagrody - ostatnią w grudniu 2005 r. Zastrzeżenia rzeczniczki budziło jednak zarządzanie kadrami przez dyrektora, który przez wiele miesięcy nie próbował zażegnać lub łagodzić konfliktów między pracownikami.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)