Oskarżona o zdradę Rosji matka siedmiorga dzieci wyszła z aresztu

37-letnia mieszkanka Wiaźmy w obwodzie smoleńskim została aresztowana 21 stycznia w swoim mieszkaniu i osadzona w areszcie moskiewskiego więzienia Lefortowo. W kwietniu ubiegłego roku Swietłana Dawydowa, która od początku konfliktu na Ukrainie nie kryła pacyfistycznych przekonań, zatelefonowała do ambasady ukraińskiej, żeby przekazać - jak relacjonował jej mąż - że jednostka wojskowa w Wiaźmie opustoszała, co wskazuje, że żołnierzy wysłano na Ukrainę. Kobietę oskarżono o zdradę państwa.

Decyzja o zmianie środka zapobiegawczego zapadła nagle. Do tej pory sąd był głuchy na argumenty obrońców kobiety, którzy przekonywali, że oskarżona nigdzie nie wyjedzie - nie ma bowiem nawet paszportu.

Być może wpływ na wypuszczenie kobiety z aresztu miała petycja, podpisana przez 40 tysięcy osób, która została we wtorek przekazana administracji prezydenta Władimira Putina.

"Nie możemy mówić o aspektach prawnych tej sprawy, interpretować czy oceniać czyny Swietłany (...), ale poza literą prawa jest także człowieczeństwo i miłosierdzie" - napisali autorzy petycji, którą opublikowano na stronie opozycyjnej "Nowej Gaziety". Zwrócili także uwagę na fakt, że najmłodsze dziecko Dawydowej ma zaledwie 2,5 miesiąca i powinno być nadal karmione piersią.

O wypuszczenie z aresztu wnioskował także do moskiewskiego sądu rosyjski rzecznik praw dziecka. Także jego zdaniem środek zapobiegawczy zastosowany wobec kobiety nie był właściwy.

Źródło: "Kommiersant"