Oskarżeni w "aferze bakszyszowej" dobrowolnie poddają się karze
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał wyjaśnień kolejnych oskarżonych w tzw. aferze
bakszyszowej, którzy zdecydowali się przyznać do zarzucanych im
czynów i dobrowolnie poddać się karze.
27.10.2005 | aktual.: 15.11.2005 13:24
W procesie odpowiada w sumie 14 osób - większość to oficerowie wojska. Prokuratura wojskowa zarzuca im udział w grupie przestępczej w Iraku, która ustawiała przetargi na odbudowę prowincji, w zamian za co pobierała od irackich przedsiębiorców łapówki wynoszące nie mniej niż 10% wartości zawieranego kontraktu. Prokuratura ustaliła, że zagarnęli w sumie ok. 750 tys. dolarów - odzyskano tylko 232 tys. dol.
Według oskarżonych, z puli 5 mln dolarów przeznaczonych na realizację pomocy w odbudowie Iraku, ustalano pulę projektów, w których wygrane firmy wskazywali polscy wojskowi, a także pulę, w której wygraną wskazywał gubernator prowincji i dzielił się uzyskanym bakszyszem z wojskiem oraz taką, która była w wyłącznej gestii gubernatora.
Gdy oskarżeni uzyskiwali informację, która firma ma wygrać, tak zmieniali dokumentację przetargów, by to jej oferta okazywała się najlepsza. Była też grupa projektów, w przypadku których obowiązywały normalne zasady - wygrywała najlepsza złożona oferta.
Oskarżony kpt. Adam K. przyznał, ze fałszował dokumenty przetargowe, przyjmował pieniądze od innych członków grupy lub samych przedstawicieli firm, które wygrywały ustawione przetargi. Działo się tak zarówno podczas pobytu polskiego wojska w Obozie Babilon, jak i po przeniesieniu do Diwaniji. Tam do grupy włączono cywilnych pracowników wojska - zeznał Adam K.
Wniósł on o karę dla siebie: 2,5 roku więzienia bez zawieszenia, grzywnę i przepadek pieniędzy, które uzyskał z łapówek w Iraku. Wpłacił na konto 251 tys. zł jako równowartość tych łapówek.
Lidia Ż., która do Iraku pojechała koordynować pomoc humanitarną dla mieszkańców, i Przemysław S., który miał wspierać pracę jednostek irackiej policji, żandarmerii, obserwować sytuację w więziennictwie, opisywali jak szef ekspertów w III zmianie polskiego kontyngentu Wojciech S. wprowadził ich w zasady fałszowania dokumentów przetargowych i uzyskiwania bakszyszów od firm, które wskazywano, by wygrały przetargi.
Lidia Ż. chce dla siebie półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, grzywny i przepadku 22,6 tys. dol. z łapówek. Przemysław S. - 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata, grzywny i przepadku 5,2 tys. dol, które znaleźli przy nim celnicy.
W drugiej części rozprawy sędzia Rafał Korkus przychylił się do wniosku, by wyjaśnień oskarżonego mjr. Tomasza K. wysłuchać w części niejawnej. Po niej sąd zdecyduje o losie wniosków o wypuszczenie z aresztu trzech oskarżonych - mjr. Michała M., kpt. Roberta G. i kpt. Adama K. - którzy przyznali się już do winy i złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Czy przychylić się do wszystkich złożonych w procesie wniosków o dobrowolne poddanie się karze, sąd zdecyduje dopiero po przesłuchaniu wszystkich oskarżonych. Prokurator nie sprzeciwił się żadnej z proponowanych przez oskarżonych kar. Sąd zaplanował kolejne rozprawy na połowę listopada.