Oskarżeni o kradzież kart Andrzeja Przewoźnika przepraszają
- Przepraszamy za to, co się stało. Niestety nie możemy tego zmienić - powiedział w rozmowie z TVP Siergiej Syrow, jeden z żołnierzy oskarżonych o kradzież kart bankowych Andrzeja Przewoźnika, który zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. - To, co zrobiliśmy, to nie było ludzkie. Byliśmy młodzi i głupi, teraz wszystko zrozumieliśmy. Żałujemy - dodał Syrow w imieniu wszystkich oskarżonych.
Przed Garnizonowym Sądem Wojskowym w Smoleńsku rozpoczął się proces czterech rosyjskich żołnierzy, oskarżonych o kradzież pieniędzy z kart bankowych sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM) Andrzeja Przewoźnika.
Na ławie oskarżonych zasiedli czterej żołnierze służby zasadniczej z jednostki wojskowej nr 06755 na lotnisku Siewiernyj: Siergiej Syrow, Artur Pankratow, Jurij Sankow i Igor Pustowar. Byli oni wśród żołnierzy skierowanych do ochrony miejsca wypadku.
"Zmarnowaliśmy sobie życie"
- To wszystko zdarzyło się spontanicznie. O niczym nie myśleliśmy. Wzięliśmy portfel i poszliśmy. Nie myśleliśmy, co nam za to może grozić - powiedział Syrow. - Po prostu ulegliśmy pokusie - dodał Artur Pankratow w rozmowie z TVP.
- Życie sobie zmarnowaliśmy tym wszystkim. Nie można znaleźć normalnej pracy, nigdzie nie można wyjść. No i na duszy źle. Bywa, że często się wspomina i myśli o tym wszystkim - podkreślił Syrow.
"Przepraszamy"
W sądzie w Smoleńsku nie było rodziny Przewoźnika. - Już na rozprawach wstępnych chcieliśmy przeprosić rodzinę. Przepraszamy i prosimy, aby nam wybaczyli - powiedział Pustowar.
- To, co zrobiliśmy, to nie było ludzkie. Byliśmy młodzi i głupi, teraz wszystko zrozumieliśmy. Żałujemy - zapewnił Syrow. - Jeśli nas usłyszą, to bardzo im współczujemy, przepraszamy za to, co się stało. Niestety nie możemy tego zmienić - dodał.
Pierwsze posiedzenie sądu
W posiedzeniu sądu uczestniczyła przedstawicielka ROPWiM Teresa Baranowska. - Oczekuję sprawiedliwości, oczekuję, że winni zostaną ukarani i że kara będzie sprawiedliwa - powiedziała dziennikarzom.
Bliscy Przewoźnika do Smoleńska nie przyjechali. Wdowa po nim, Jolanta Przewoźnik, przesłała jednak do sądu pozew cywilny przeciwko oskarżonym. Zażądała w nim oficjalnych przeprosin od Ministerstwa Obrony Rosji, zwrotu należących do męża dokumentów, zwrotu zrabowanych pieniędzy z odsetkami oraz zadośćuczynienia za krzywdę moralną w wysokości 10 tys. zł (poprosiła, aby kwotę tę wpłacono na rachunek stowarzyszenia Memoriał, organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej stalinowskie zbrodnie).
W pierwszym dniu procesu sąd przesłuchał świadków oskarżenia i samych oskarżonych. Wśród świadków byli m.in. dowódca jednostki wojskowej z lotniska, taksówkarz, który wiózł podsądnych z jednostki do Smoleńska, pracownicy banku i oficer Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
.
Pankratow, Sankow i Pustowar skorygowali zeznania złożone w śledztwie; oświadczyli, że przyznają się do kradzieży pieniędzy z karty Przewoźnika, ale nie przyznają się do usiłowania wypłacenia środków pieniężnych z innych znalezionych w jego portfelu kart
Sprawa kradzieży kart Przewoźnika
Informując 29 grudnia 2012 roku o skierowaniu akt sprawy do Garnizonowego Sądu Wojskowego w Smoleńsku, Główny Wojskowy Zarząd Śledczy Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej (GWZŚKŚ) przekazał, że "niedaleko od miejsca upadku Tu-154 Syrow znalazł torbę z portfelem, z którego ukradł karty bankowe należące do sekretarza ROPWiM Andrzeja Przewoźnika". - Znajdowały się na nich środki na sumę 379 tys. rubli (około 12,5 tys. dolarów) - dodał GWZŚKŚ.
GWZŚKŚ przekazał, że Syrow znalazł też w portfelu Przewoźnika kartkę papieru, na której były zapisane numery PIN do kart bankowych. - Po powrocie do jednostki Syrow poinformował o znalezisku Pankratowa, Sankowa i Pustowara. Zaproponował im również pobranie pieniędzy z kart, na co ci się zgodzili - podał GWZŚKŚ.
- Samowolnie opuściwszy jednostkę, udali się do Smoleńska, gdzie podjęli próbę pobrania z kart wszystkich znajdujących się na nich środków. Jednak w związku z ustalonym limitem wypłat gotówkowych udało im się pobrać jedynie 56 tys. rubli (około 1850 USD). Pieniądze te wydatkowali na własne potrzeby - poinformował GWZŚKŚ.
Postawiono im zarzuty "kradzieży dokonanej przez grupę osób w wyniku wcześniejszej zmowy" i "usiłowanie kradzieży cudzej własności o znacznej wartości".
Syrow, Pankratow, Sankow i Pustowar zostali zatrzymani 8 czerwca 2010 roku. Wszyscy czterej przyznali się do winy. W ramach prewencji zostali wzięci pod nadzór dowództwa jednostki wojskowej. Po zakończeniu przez nich służby wojskowej zastosowano wobec nich środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania miejsc zamieszkania.
Grozi im do sześciu lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.
Trzej spośród oskarżonych byli wcześniej sądzeni: Syrow - za grabież, Pankratow - za fałszowanie, przechowywanie, przewożenie lub puszczanie w obieg sfałszowanych pieniędzy lub papierów wartościowych oraz Sankow - za kradzież. Karany nie był tylko Pustowar.
Własne śledztwo w sprawie kradzieży kart kredytowych Przewoźnika od maja 2010 roku prowadzi też Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Po wszczęciu śledztwa warszawska prokuratura informowała, że z karty kredytowej należącej do Przewoźnika po katastrofie, w dniach 10-12 kwietnia, dokonano 11 wypłat i pobrano z niej w sumie około 6 tys. zł. Jednocześnie podjęto też sześć nieudanych prób wypłaty pieniędzy z innej karty.