Osiem osób zginęło w wybuchu w składzie amunicji
Liczba ofiar śmiertelnych piątkowego wybuchu z składzie amunicji w Novakach na Słowacji prawdopodobnie wzrośnie do ośmiu. W niedzielę gotowość podania się do dymisji w związku z wypadkiem zgłosił słowacki minister obrony, ale premier Robert Fico odrzucił ewentualność jej przyjęcia.
"Chociaż nie ponoszę za to bezpośredniej odpowiedzialności (...), ten tragiczny wypadek jest związany z Ministerstwem Obrony. Uważam za stosowne z politycznego punktu widzenia złożyć dymisję" - oświadczył minister Frantiszek Kaszicky Kaszicky w komunikacie upublicznionym przez jego rzecznika.
Do niedzieli wieczór odnaleziono zwłoki trzech ofiar wybuchu. Około 30 osób zostało rannych, przy czym stan jednej lekarze określają jako krytyczny. Pięć osób uznaje się nadal za zaginione, ale ich odnalezienie po kilku dobach od eksplozji jest już bardzo mało prawdopodobne. Do minimum zmalały szanse, że udało się im uciec z miejsca wypadku. Wcześniej dopuszczano możliwość, że mogli w panice szukać schronienia w okolicznych lasach, w których ratownicy odnaleźli jedenaście osób.
Przyczyny wybuchu nie są jeszcze do końca zbadane, ale wskazuje się, że w składzie mogło być więcej amunicji niż powinno.
Wybuch pozostawił 20-metrowy krater. O jego sile świadczy też to, że wyleciały szyby z okien w miejscach odległych o 10 km.
W zakładach, znajdujących się 120 km od Bratysławy, na zlecenie słowackiej armii rozbrajano miny przeciwczołgowe, systemy rakietowe i amunicję.