Organizował "Solidarność", zwolnili go z pracy
W firmach ochroniarskich uniemożliwia się
działalność związkową - zeznał w sądzie szef stołecznej
międzyzakładowej "Solidarności" na procesie byłego ochroniarza
zwolnionego z firmy za próbę powołania związku.
13.12.2007 | aktual.: 13.12.2007 12:52
Sławomir M., ochroniarz z firmy Ekotrade, w tajemnicy przed szefami pół roku organizował "Solidarność" w swojej firmie. Dotarł do ponad stu osób. Chcieli doprowadzić do tego, by firma zaczęła zawierać z nimi umowy o pracę, a nie tylko umowy-zlecenia, bo byli pozbawieni świadczeń socjalnych.
Dokładnie rok temu, 13 grudnia, miało się odbyć spotkanie założycielskie "Solidarności" w Ekotrade. Jednak na zebranie przyszedł jeden z dyrektorów firmy, który przedstawił się fałszywym nazwiskiem i podał fikcyjny numer telefonu. Zanim jeszcze złożono dokumenty rejestracyjne związku, M. został zwolniony z pracy. Wykreślono go z grafików patroli i konwojów, które wykonywał.
Związkowiec powiadomił o tym międzyzakładową komisję "Solidarności" i - ze wsparciem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - pozwał swego byłego pracodawcę do sądu pracy. Zarzuca, że w Ekotrade uniemożliwia się działalność związkową. Pozwana firma chce oddalenia powództwa.
W procesie zeznawał Piotr Karpiarz, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji "Solidarności", która od września obejmuje swą działalnością także firmy ochroniarskie. Potwierdził, że poinformowano go o zwolnieniu Sławomira M. krótko po zebraniu założycielskim związku, na którym miał się pojawić incognito dyrektor firmy.
Według Karpiarza, istnieją poważne problemy z działalnością związkową w firmach ochroniarskich i w ogóle z przestrzeganiem praw pracowniczych. Firma Ekotrade w ogóle nie toleruje związków zawodowych u siebie. Nie udzielają odpowiedzi na jakiekolwiek pisma z naszej strony - oświadczył Karpiarz.
Z jego informacji wynika, że ochroniarzom płaci się za przepracowane godziny, a stawka zależy od obiektu, którego strzegą. Generalnie, to przełożeni decydują o miejscu i czasie pracy - dodał Karpiarz.
Według reprezentującego Helsińską Fundację Praw Człowieka Macieja Bernatta, ten proces może mieć istotne znaczenie dla "uzdrowienia patologii na rynku pracy". Być może uda się doprowadzić do tego, że ludzie nie będą się bali egzekwowania od pracodawcy swoich praw - dodał Bernatt.
Dalszy ciąg procesu - 21 lutego. (mg)