Rosja straszy atomem. "To byłby koniec cywilizacji"
Rosja przed ostrzałem Ukrainy rakietą typu "Oriesznik" wysłała do USA ostrzeżenie. - Ostrzeganie się nawzajem Rosji i USA przed wystrzeleniem jądrowego pocisku wynika ze świadomości przeprowadzonych wcześniej setek gier, które kończą się zawsze tak samo - mówi Wirtualnej Polsce politolog prof. Piotr Grochmalski.
Jak ujawnił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, na 30 minut przed wystrzeleniem rakiety balistycznej średniego zasięgu "Oriesznik" w kierunku Ukrainy Federacja Rosyjska wysłała do Stanów Zjednoczonych "automatyczne powiadomienie za pośrednictwem Centrum Redukcji Ryzyka Jądrowego". Informację potwierdził Biały Dom.
- W ostatnich dniach komunikowaliśmy się z Ukrainą oraz naszymi najbliższymi sojusznikami i partnerami, aby przekazać im tę informację - powiedziała reporterom na odprawie rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre.
Wcześniej rosyjski dyktator Władimir Putin ogłosił udany test nowego pocisku nazwanego przez inżynierów "Oriesznik". Według Putina, "nie ma obecnie żadnej możliwości przeciwdziałania takiej broni". Pocisk atakuje z prędkością 10 machów, czyli 2-3 km/s.
Jak dodał, nowym pociskiem uderzono w ukraińskie zakłady zbrojeniowe w Dnieprze, które "produkują rakiety i inne (rodzaje) uzbrojenia". Dodał, że była to odpowiedź na wykorzystanie przez Ukrainę amerykańskiej i brytyjskiej broni dalszego zasięgu.
- Amerykanie są w stanie od razu wychwycić start rakiety, wszystkie miejsca mają monitorowane i rozpoznane. Od razu otrzymują sygnał do Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej w Kolorado. Ale poza amerykańskim systemem szybkiego reagowania, od wielu lat istnieje w relacjach z Rosją system redukcji ryzyka nuklearnego. Wprowadził go Ronald Reagan przy udziale Michaiła Gorbaczowa - mówi WP prof. Piotr Grochmalski. I jak podkreśla, dzięki temu Waszyngton i Moskwa się nawzajem monitorują.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja użyła nowej broni w Ukrainie. Nagranie z momentu ataku na Dniepr
"O krok od wojny atomowej"
- To jest dzisiaj super czerwona linia, wytyczona jeszcze w okresie tzw. kryzysu kubańskiego w 1962 r. Wtedy było o krok od wojny atomowej. Z tamtych wydarzeń wyciągnięto wnioski, obie strony nauczyły się, że trzeba mieć sygnalizację i powiadomienie. Amerykanie odbierają sygnały i wymieniają informacje poprzez Centrum Redukcji Ryzyka Nuklearnego. Mają też bardzo rozbudowany system satelitarny, który bardzo dokładnie nadzoruje strategiczną broń atomową - komentuje prof. Grochmalski.
Jego zdaniem, Amerykanie już wcześniej wiedzieli, że Rosjanie szykują wysyłanie w kierunku Ukrainy prawdopodobnie rakiety RS26 Rubież. - Mają ich kilka sztuk, Kreml porzucił już ten program. Wydaje się, że "Oresznik", który został skierowany na Dniepr, powstał na bazie właśnie Rubieży - ocenia rozmówca WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin odpali pociski jądrowe? Ekspert o potencjale Rosji
Według prof. Piotra Grochmalskiego, ostrzeganie siebie nawzajem Rosji i USA wynika ze świadomości przeprowadzonych wcześniej setek gier, które kończą się zawsze tak samo.
"Koniec cywilizacji"
- A mianowicie tym, że nie ma wygranej wojny. Przed laty Ronald Reagan zarządził wielkie, strategiczne ćwiczenia, by przetestować wiele wariantów. Kończyło się zawsze tak samo. Zarówno po stronie USA, Rosji, ale też Chin. Te gry oznaczają jedno: koniec cywilizacji. Może nie ludzkości, bo jacyś ludzie zawsze przetrwają - mówi nam wykładowca w Akademii Sztuki Wojennej.
I jak dodaje, w efekcie jeśli obie strony wiedzą, że nie ma wygranych w wojnie nuklearnej, to wzajemnie się ostrzegają.
- Przypuśćmy, że Iran, który jeszcze nie ma bomby atomowej, ale mocno nad tym pracuje, wypuszcza taki pocisk, to USA i Rosja muszą się o tym nawzajem powiadomić. Bo to nie uderza jedynie w państwo, które jest celem ataku. Ale także sąsiadujące kraje. W konsekwencji miliony ludzi zginą. Tak mogłoby być w przypadku wojny nuklearnej między Koreą Północną a USA. Jeśli by do niej doszło, to ofiarą będą też w pasie przygranicznym Chiny – puentuje ekspert.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski