Orban konsoliduje władzę nad mediami. Powstaje ogromny konglomerat
Środkowoeuropejska Fundacja Prasy i Mediów - tak nazywa się megakonglomerat, który zrzeszać będzie niemal wszystkie prorządowe media na Węgrzech. Kontrolę nad nimi będzie sprawować jeden człowiek, znany z gorliwej lojalności wobec premiera.
Fundację CEMPF będzie tworzyć 10 medialnych koncernów będących właścicielami ponad 200 prorządowych tytułów, w tym portale Origo i 888.hu, telewizji informacyjnych Hir TV i Echo TV, gazet "Magyar Idok" oraz tygodnika "Figyelo". Co kluczowe - i najbardziej zdumiewające - właściciele koncernów zrzekli się swoich firm, przekazując je fundacji na zasadzie darowizny. Na czele konglomeratu stanął Gabor Liszkay, znany sojusznik Viktora Orbana i były redaktor naczelny prawicowej gazety "Magyar Nemzet".
- Wszyscy członkowie zarządu fundacji są lojalistami w obozie Orbana - mówi WP Szabolcs Panyi, dziennikarz niezależnego portalu Direkt36, założonego m.in. przez dziennikarzy wyrzuconych po przejęciu portalu Origo, wówczas jednego z najpopularniejszych mediów na Węgrzech. - Najbardziej szokuje to, że teraz już nawet nikt nie stara się udawać, że te media kiedykolwiek rzeczywiście należały do swoich nominalnych właścicieli. One od początku należały do przywództwa partii - konkluduje Panyi.
Do spektakularnej konsolidacji doszło w środę na przestrzeni zaledwie kilkunastu godzin. Najpierw oligarcha Lorinc Meszaros, jeden z najbliższych przyjaciół Viktora Orbana i właściciel prawicowego medialnego imperium, poinformował o przejęciu szeregu innych prawicowych wydawców, zyskując kontrolę nad 19 z 20 największymi dziennikami na Węgrzech. Niedługo potem oddał wszystkie swoje medialne aktywa na poczet nowo powstałej fundacji.
Po kilku kolejnych godzinach do Meszarosa dołączyło dziesięciu kolejnych wydawców. Wśród nich był jeden "rodzynek", związany z socjalistami Laszlo Puch, który oddał swoje udziały w popularnym na prowincji rolniczym tygodniku "Szabad Fold".
W ten sposób powstał medialny konglomerat na niespotykaną skalę. To kolejny krok Orbana w celu koncentracji władzy nad węgierskimi mediami. W poprzednim etapie związani z Orbanem oligarchowie, jak Lorinc Meszaros czy Lajos Simicska, wykupowali liberalne i opozycyjne media, przekształcając je w propagandowe tuby rządu lub - jak w przypadku prestiżowego dziennika "Nepszabadsag" - likwidując je. Plan napotkał na problemy po tym, jak Simicska wpadł w konflikt z Orbanem i uczynił ze swoich mediów główną platformę opozycji. Zagrożenie zostało jednak zneutralizowane, bo po przegranych przez opozycję wyborach 2018 roku Simicska sprzedał swoje medialne imperium.
Przeczytaj również: Zbuntowany oligarcha Orbana przyłapany na niecenzuralnym graffiti
Według Panyi'ego konsolidacja ma na celu m.in zapewnienie, by historie takie jak z Simicską nie mogły się powtórzyć. Ale są też inne względy.
- Manerw ułatwi ciecie wydatków, bo gdy kontrolę nad mediami sprawowali konkurujący ze sobą oligarchowie, z jakichś względów generowali dodatkowe koszty, a pieniądze znikały do niewiadomych kieszeni. Teraz wszystko jest scentralizowane i ludzie na górze będą widzieć, gdzie idą pieniądze - mówi dziennikarz.
Podobną teorię przedstawia portal Index.hu. Według dziennikarzy, fragmentacja prorządowych mediów stanowiła dla Orbana "ból głowy" ze względów finansowych, bo większość z przejętych mediów była utrzymywana niemal wyłącznie z reklam podmiotów podlegającym władzom państwowym. Teraz spodziewana jest "racjonalizacja" struktury, co oznaczać może wygaszenie wielu tytułów oraz połączenie zarządzania nimi w ramach jednej struktury. Manewr sprawi też, że konglomerat zdominuje medialny rynek na Węgrzech, co zdecydowanie utrudni konkurencję tej niewielkiej części węgierskich mediów, które pozostały poza kontrolą państwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl