Od tragedii do tragedii. Mieszkańcy wstrząśnięci zabójstwem dzieci w Opolu
- Trudno w to uwierzyć - mówią mieszkańcy opolskich Czarnowąsów o tragedii, jaka wydarzyła się tam we wtorkowe popołudnie. 34-letnia kobieta najprawdopodobniej zabiła tam dwójkę dzieci w wieku 3 i 4 lat. Rodzina mieszkała w niewielkim bloku od niedawna. Otrzymała pomoc z opieki społecznej po pożarze poprzedniego lokum.
30.08.2023 | aktual.: 30.08.2023 18:07
Czarnowąsy to spokojna dzielnica Opola, została włączona do granic miasta ledwie kilka lat temu. Dotarcie z niej do centrum zajmuje kilkanaście minut. Zabudowana jest głównie domami jednorodzinnymi, niedaleko znajduje się Elektrownia Opole. Tragedia, jaka rozegrała się na ul. Michałowskiego sprawiła, że o Czarnowąsach zrobiło się głośno.
- Nie jest pan pierwszym, który dzisiaj o to pyta - usłyszałem w pobliskiej cukierni, gdy szukałem wskazówek, jak dotrzeć w okolice domu, w którym doszło do morderstwa dwójki dzieci. - Kto by pomyślał, że takie rzeczy się tu podzieją. Nie do pomyślenia - stwierdziła z kolei starsza kobieta idąca na zakupy do pobliskiego marketu.
Opole. Od tragedii do tragedii
Wielorodzinny budynek przy ul. Michałowskiego znajduje się na obrzeżach dzielnicy, dotarcie do niego jest utrudnione i prowadzi wąską drogą. Rodzina, w której doszło do tragedii, przeżyła już jedną traumę. Na początku 2022 roku spłonęło jej mieszkanie, po czym otrzymała wsparcie z Miejskiego Ośrodka Pomocy. - Nie znałam ich zbyt dobrze, więc ciężko coś powiedzieć - wzruszyła ramionami kobieta napotkana w okolicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wcześniej rodzina zamieszkiwała przy ul. Jagiellonów - to drugi koniec Opola. - Matka mieszkała sama z małymi dziećmi. Trzecie, najstarsze pozostało przy ojcu. Nie wiem dlaczego - przyznał jeden z sąsiadów.
W Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie dowiedzieliśmy się, że rodzina do końca marca korzystała z mieszkania zastępczego, po czym przeniosła się do budynku przy ul. Michałowskiego. To tam we wtorek 34-letnia kobieta najprawdopodobniej sięgnęła po nóż do tapet i nim zamordowała dzieci. Później najpewniej próbowała popełnić samobójstwo.
To wciąż nieoficjalne ustalenia, gdyż prokuratura czeka na zgodę na przesłuchanie kobiety. Z tego też powodu nikomu nie postawiono zarzutów. Zeznania złożyli dziadkowie, a także ojciec dzieci. Miał on się regularnie pojawiać przy ul. Michałowskiego na spotkaniach z maluchami.
Ciała dzieci mieli odnaleźć dziadkowie. To oni zatelefonowali też pod numer alarmowy. - Żyjemy tu skromnie. Część budynków jest starsza i zaniedbana, ale to nie znaczy, że mamy tu do czynienia z jakąś patologią - powiedział mężczyzna w średnim wieku.
Pytania bez odpowiedzi po tragedii w Czarnowąsach
W środowe popołudnie w rejonie budynku przy ul. Michałowskiego nic nie wskazuje na to, aby w okolicy doszło do tragedii. Próżno szukać chociażby zniczy czy maskotek, które często pojawiają się w takiej sytuacji na miejscu zdarzenia. - Dlaczego to zrobiła? Jeśli z czymś sobie nie radziła, to mogła poprosić o pomoc - powiedziała mi kobieta napotkana na ulicy.
W środę przez Opole co chwilę przechodzą opady deszczu, tak jakby niebo płakało nad zamordowanymi dziećmi. Dlatego znalezienie na podwórku kogoś jest niełatwym zadaniem. Pusto jest też na pobliskim placu zabaw, gdzie jeszcze niedawno miały się bawić 4-latka i jej o rok młodszy brat.
Co ważne, rodzina otrzymała wsparcie zaraz po pożarze mieszkania w 2022 roku i uzyskała na kilka miesięcy lokum zastępcze. Nie korzystała na co dzień ze wsparcia Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Mieszkali tu krótko, więc trudno mówić o jakieś zażyłości. Spokojna, zdystansowana rodzina. Na pewno nie było tam jakichś awantur, alkoholu. Niczego, co mogłoby zwiastować tragedię - stwierdziła kobieta z budynku na ul. Michałowskiego.
Mieszkanie było wynajmowane przez 34-latkę. Wcześniej mieszkała w nim starsza kobieta. - W całym bloku jest trochę wynajmowanych mieszkań, lokatorzy się zmieniają. Ja tu akurat mieszkam pięć lat i nie wszystkich znam, nie wszystkim mówię "dzień dobry". Czasem pojawia się tu policja, ale do kogo? Po co? Nie wiem - powiedział inny mężczyzna spotkany w okolicy.
Policja, tłumacząc się dobrem śledztwa, nie chce ujawniać szczegółów zdarzeń przy ul. Michałowskiego. Na miejscu zabezpieczono wszelkie ślady i zakończono działania śledczych. Kluczowe dla sprawy będzie to, co zezna 34-latka. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, choć znaleziono ją na miejscu z raną ciętą szyi. Nieoficjalnie wiadomo, że kobieta ma złożyć zeznania w czwartek.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też [TUTAJ] .
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski