ONZ: USA powinny wstrzymać się z interwencją w Syrii
Stany Zjednoczone powinny wstrzymać się z interwencją w Syrii do czasu podjęcia decyzji w tej sprawie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Takiego zdania jest zastępca sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych Jan Eliasson. Tymczasem zarówno syryjski reżim, jak i rebelianci szykują się na możliwy atak zagranicznych sił.
31.08.2013 | aktual.: 31.08.2013 18:53
W wypowiedzi dla szwedzkiej telewizji publicznej (SVT) podkreślił on, że działanie na własną rękę jest akceptowane tylko w jednej sytuacji - działania w obronie własnej. Jak powiedział, ONZ ma system reguł, ustanowionych przez państwa członkowskie. Siły można użyć tylko za zgodą Rady Bezpieczeństwa.
Stany Zjednoczone w dość jednoznaczny sposób oskarżyły Organizację Narodów Zjednoczonych o niezdolność do podejmowania decyzji. Jan Eliasson rozumie powody tej opinii, jednak jej nie akceptuje. - Być może ta krytyka jest uzasadniona, ale nie ma innej drogi niż poprzez ONZ. W przeciwnym wypadku stworzy się precedens, który mogą wykorzystać inne kraje - powiedział Jan Eliasson.
Inspektorzy opuścili Syrię - reżim obawia się ataku
Rano Syrię opuścili inspektorzy ONZ, którzy zbierali próbki ws. doniesień o ataku chemicznym na przedmieściach Damaszku. Wstępny raport ma być znany w sobotę, ale na całościowe wyniki badań trzeba będzie poczekać około dwóch tygodni.
Zdaniem analityków BBC, teraz, gdy inspektorów już nie ma w Syrii, Waszyngton może swobodniej planować ewentualne uderzenie - bez obaw, że ekipa ONZ może ucierpieć.
Amerykańska armia ma do dyspozycji pięć niszczycieli w rejonie Morza Śródziemnego, bazy lotnicze w Turcji i w Jordanii, oraz dwa lotniskowce.
- Spodziewamy się agresji w każdej chwili i jesteśmy gotowi odpowiedzieć na nią również w każdej chwili - powiedział agencji AFP krótko po wyjeździe ekspertów ONZ wysoki rangą przedstawiciel syryjskich służb bezpieczeństwa (czytaj więcej)
.
Syryjscy rebelianci też szykują się na interwencję
Do międzynarodowej interwencji przygotowują się także syryjscy rebelianci. Przedstawiciel opozycyjnej Najwyższej Rady Wojskowej Kassim Saadeddine powiedział agencji Reutera, że rebelianci chcą wykorzystać uderzenie zagranicznych sił, by przeprowadzić własne ataki.
Przewiduje on, że celami potencjalnych ostrzałów mogą być wojskowe centra dowodzenia, lotniska wojskowe, niektóre magazyny broni czy instalacje wyrzutni rakiet. Saadeddine podkreślił jednoczenie, że ani Amerykanie, ani przedstawiciele innych zachodnich krajów nie kontaktowali się z nim, by skoordynować ataki.
USA uderzą?
Jeszcze na sobotę planowane są narady w sprawie Syrii, w których udział wezmą sekretarz stanu John Kerry, sekretarz obrony Chuck Hagel, szef wywiadu James Clapper, doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego Susane Rice oraz wiceszef połączonych sztabów, admirał James Winnefeld. Będą rozmawiali z przedstawicielami Republikanów i Demokratów w amerykańskim Senacie.
USA już w piątek zapowiedziały, że rozważają interwencję nawet bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wcześniejsze propozycje rezolucji ws. Syrii były blokowane przez Rosję i Chiny. Według amerykańskich mediów, chodziłoby o ograniczony atak, ale bez udziału wojsk lądowych. Jako sojuszników USA wymieniono Francję, Ligę Arabską i Australię.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry przekazał, że USA są przekonane i mają na to "jasne" i "niezbite dowody", że reżim syryjski użył wielokrotnie broni chemicznej w tym roku; także 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku. Według ocen wywiadowczych zginęło wówczas co najmniej 1429 osób, w tym co najmniej 426 dzieci - powiedział sekretarz stanu, określając ten atak jako "zbrodnię przeciw ludzkości". Biały Dom opublikował w piątek oparty na wielu źródłach raport wywiadowczy, według którego jest wysoce nieprawdopodobne, by za atak pod Damaszkiem odpowiadała syryjska opozycja (czytaj więcej)
.
Liga Arabska przyspiesza obrady
Z kolei Liga Arabska przesunęła obrany na temat Syrii z wtorku, jak pierwotnie planowano, na niedzielę. Ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich organizacji spotkają się w Kairze.
Kilka dni temu także Liga Arabska obwiniła władze Syrii o atak chemiczny pod Damaszkiem i zaapelowała o pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności.
Operacji w Syrii przeciwne są Rosja, Chiny i Iran. Prezydent Władimir Putin wezwał Waszyngton to przedstawienia RB ON dowodów na użycie broni chemicznej przez reżim. - Jeśli tego nie zrobią, oznaczać to będzie, że ich nie mają - powiedział rosyjski przywódca (czytaj więcej)
.