Polska"Ona psuje miasto", PiS się na to nie zgadza

"Ona psuje miasto", PiS się na to nie zgadza

Prawo i Sprawiedliwość poparło pomysł zorganizowania referendum ws. odwołania prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej (PO); włączy się w zbieranie podpisów pod wnioskiem w tej sprawie - poinformował pełnomocnik partii w regionie łódzkim poseł Marcin Mastalerek.

Na konferencji prasowej poseł dodał, że decyzja została podjęta po konsultacjach z parlamentarzystami, miejskimi radnymi oraz wyborcami Prawa i Sprawiedliwości. - Postanowiliśmy się włączyć w zbieranie podpisów, bo odrzucamy argument, że prezydent Zdanowska powinna mieć więcej czasu i być rozliczana dopiero po czterech latach - mówił.

Według Mastalerka PiS nie może się godzić na to, aby "prezydent Zdanowska dalej psuła miasto". - Chcemy jak najszybciej przerwać jej rządy - zaznaczył.

Politycy PiS są przekonani, że uda się zebrać wymaganą liczbę podpisów i dojdzie do referendum, co więcej - skutecznego - i "miasto zyska szansę na wybór lepszego prezydenta".

Nie chcieli powiedzieć, czy partia ma już ewentualnego kandydata na prezydenta miasta. Mastalerek zwrócił uwagę, że będzie można o tym mówić, kiedy Zdanowska zostanie odwołana i ogłoszony zostanie kalendarz wyborczy. Powiedział jedynie, że widzi wśród swoich koleżanek i kolegów odpowiednią osobę.

Lider PO w Łódzkiem poseł Andrzej Biernat na spotkaniu z mediami zwrócił uwagę na to, że decyzja o poparciu przez PiS inicjatywy referendum nie zapadła wśród łódzkich posłów, ale w Warszawie. O tym, że sprawa referendum była konsultowana z władzami centralnymi Prawa i Sprawiedliwości, mówił we wtorek przed południem na konferencji PiS poseł Witold Waszczykowski.

Zdaniem Biernata PiS zależy na robieniu zamieszania w każdym możliwym miejscu w Polsce. - Ponieważ w Łodzi jest jakaś inicjatywa, to warto ją wesprzeć, żeby destabilizować życie, nie tyle polityczne, ile ekonomiczne i gospodarcze - mówił. Według niego perspektywa referendum stanowi zagrożenie dla inwestycji, które są realizowane w mieście. Przypomniał, że inwestycje te są współfinansowane przez Unię Europejską i ich zaniedbanie może skutkować utratą tych środków przez Łódź.

Przyznał, że destabilizowanie partii rządzącej jest prawem opozycji. Uważa jednak, że nie powinno to obejmować samorządu, którego prace - mówił - należy oceniać "w dłuższej perspektywie czasu". - Minął ledwie rok, a opozycja chce odwołania pani prezydent, nie dając jej szansy na zrealizowanie projektów, które zapowiedziała - powiedział. Zwrócił uwagę, że inicjatorami referendum są byli politycy PO, którzy po wyborach "na coś liczyli od pani prezydent".

Biernat wyraził nadzieję, że do referendum nie dojdzie. Przyznał jednak: "jeżeli będzie taka wola mieszkańców, będziemy musieli się jej podporządkować".

Z inicjatywą zorganizowania referendum w sprawie odwołania prezydent Łodzi wystąpiła grupa kilkunastu łodzian. Zarzucają oni Zdanowskiej, że "rządzi miastem jak prywatnym folwarkiem". Według organizatorów akcji, która odbywa się pod hasłem "Stop likwidacji Łodzi", działania prezydent doprowadziły m.in. do zwiększającego się zadłużenia miasta, degradacji komunikacji miejskiej, fatalnego stanu ulic, a także likwidacji szkół.

Na decyzję PiS o poparciu inicjatywy referendum zareagowali też organizatorzy akcji. W wydanym oświadczeniu podkreślili, że od początku jest to inicjatywa obywatelska. Ale - jak przyznali - cieszy ich głos poparcia zorganizowanych struktur, bo może to pomóc w szybszym zebraniu wymaganej liczby podpisów. "Działamy ponad podziałami politycznymi (...), każdy mieszkaniec Łodzi ma prawo poprzeć wniosek o referendum, bez względu na sympatie polityczne" - napisali.

Aby referendum się odbyło, organizatorzy muszą w ciągu dwóch miesięcy zebrać mniej więcej 60 tys. podpisów. Akcję rozpoczęli na początku lutego. Kilka dni temu poinformowali, że zebrali już ponad 31 tys. podpisów.

Hanna Zdanowska kieruje miastem od grudnia 2010 r., kiedy to w II turze wyborów na prezydenta Łodzi pokonała kandydata SLD Dariusza Jońskiego. Na Zdanowską zagłosowało wtedy 79 237 osób (60,65 proc. wyborców).

Gdyby doszło do przeprowadzenia referendum, byłoby to drugie - od 2009 r. - takie przedsięwzięcie w Łodzi. We wrześniu 2009 roku lokalni politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej rozpoczęli zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta Jerzego Kropiwnickiego. W ciągu dwóch miesięcy zebrali ich prawie 90 tys. W styczniu 2010 r. odbyło się referendum. Przeciwko Kropiwnickiemu opowiedziało się wówczas prawie 128 tys. łodzian. Tym samym prezydent został odwołany.

Źródło artykułu:PAP
łódźprezydentodwołanie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)