PolskaOn zna okoliczności śmierci Andrzeja Leppera?

On zna okoliczności śmierci Andrzeja Leppera?

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski, że rządy Donalda Tuska doprowadziły do sytuacji, w której „z zakamarków zaczęły wyłazić demony”. - Mamy coraz więcej samobójstw, a polską specjalnością staje się wieszanie. To zaczyna być niebezpieczne - ostrzega. Jego zdaniem ogromną wiedzę nt. okoliczności śmierci Andrzeja Leppera może posiadać jego przyjaciel i współpracownik Janusz Maksymiuk. - Najlepsze, co może teraz zrobić, to powiedzieć wszystko, co wie. Nawet, jeśli się boi – radzi Sakiewicz.

WP: Paulina Piekarska: Co pan pomyślał, gdy usłyszał, że Andrzej Lepper nie żyje?

Tomasz Sakiewicz:Pierwsze, co zrobiłem, to skopiowałem taśmy – na wszelki wypadek. Kopie rozdałem zaufanym osobom. Stwierdziłem, że mogą mieć związek z jego śmiercią.

WP: Zgłosił się pan do prokuratury od razu w piątek? Konsultował się pan z kimś wcześniej w tej sprawie?

- Skontaktowałem się ze znajomym prokuratorem, który poradził mi, żebym jak najszybciej zgłosił się do prokuratury. Zrobiłem to w sobotę. W niedzielę odbyło się przesłuchanie.

WP: Będzie pan jeszcze wzywany do prokuratury?

- Nie mogę tego wykluczyć. Jestem w stanie stawić się tam w każdej chwili. Byłem wzywany już dwa razy – w niedzielę, a później we wtorek, gdy poproszono mnie o dostarczenie oryginału nagrania i wykonano jego klon.

WP: Mówił pan, że kiedy spotkał się z Andrzejem Lepperem w październiku zeszłego roku w Łazienkach, szef Samoobrony był przestraszony. Co o tym świadczyło?

- Wiedziałem, że się czegoś obawia od naszego pośrednika, jeszcze zanim się z nim spotkałem. Świadczyła o tym też cała otoczka naszego spotkania – Lepper umówił się ze mną w ścisłej tajemnicy, spotkaliśmy się na otwartym terenie... Tak nie zachowuje się człowiek, który niczego się nie obawia. Zabezpieczył się, jakby szedł na wojnę.

WP: Nie dociekał pan kogo się tak boi?

- Nie wypytywałem go. Wiem tylko, że bał się tego, co zamierzał zrobić. Chciał ujawnić te materiały, ponieważ już wcześniej wyraźnie czegoś się obawiał. Nie byłem w stanie wydusić z niego nic więcej. Nie wiem, co nim kierowało. Ale strach było widać w jego zachowaniu – bał się nie tylko o siebie, ale też o swoją rodzinę.

WP: Jak pan zareagował, gdy dowiedział się, co zamierza ujawnić?

- Patrzyłem na niego jak na samobójcę - nie dlatego, że podejrzewałem, iż coś sobie zrobi, tylko, że pakuje się w gigantyczne kłopoty. Narażał się potężnym ludziom ze świata polityki i biznesu, jednocześnie czekały go kłopoty prawne, ponieważ to, co mówił, było sprzeczne z jego wcześniejszymi zeznaniami w sądzie.

WP: Mówi pan, że Lepper chciał potwierdzić wersję Jarosława Kaczyńskiego w sprawie afery przeciekowej. Roman Giertych twierdzi, że gdyby to była prawda, szef Samoobrony „sam plułby sobie w twarz” i pyta: jeżeli coś takiego powiedział, to co go do tego skłoniło?

- Bardzo dobre pytanie, ale nie potrafię na nie odpowiedzieć.

WP: Opowiedział pan o spotkaniu z Lepperem Jarosławowi Kaczyńskiemu, jaka była jego reakcja?

- Rozmawiałem z jego adwokatami. Uznałem, że tak będzie najbezpieczniej dla wszystkich. Tym bardziej, że rzecz mogła wyglądać na totalną prowokację, a ja nie mogłem zagwarantować, że to nie jest jakaś kolejna gra Leppera, która może się skończyć nową awanturą.

WP: To znaczy, że jednak nie przekonał wtedy pana?

- Mam wrażenie, że wtedy w Łazienkach powiedział mi prawdę. Potwierdził wersję, którą wcześniej uważałem za prawdziwą. Pytanie – co go do tego zmotywowało? Sądził pewnie, że załatwię mu spotkanie z Kaczyńskim. Mógł jednak nie podawać mi żadnych nazwisk. A podał. Może sądził, że dzięki temu Kaczyński przyjmie go z kwiatami? Albo na wszelki wypadek, gdyby coś mu się stało, chciał zostawić komuś informacje?

WP: Naprawdę sądzi pan, że Lepper targnął się na swoje życie ze strachu, że ktoś go zabije?

- Wątpię. Jeżeli ktoś wymusza samobójstwo, to raczej szantażuje śmiercią najbliższych. Takie rzeczy zdarzają się dosyć często, np. tak mogło być w sprawie samobójczych śmierci zabójców Krzysztofa Olewnika.

WP: Nie przyjmuje pan wersji prokuratury, wedle której Lepper popełnił samobójstwo, ponieważ miał problemy finansowe, długi?

- Być może tak było, ale prokuratorzy w piątek, chwilę po znalezieniu ciała, nie mieli jeszcze prawa tego wiedzieć. To było nieodpowiedzialne! Nie było listu pożegnalnego ani wyraźnych śladów wskazujących na motywację. Fakt, że na biurku leżało wezwanie do zapłaty, nic nie znaczy.

WP: Jak pan ocenia działania prokuratury?

- Podzieliłbym je na dwie części. Te, które były podejmowane wobec mnie, czyli przesłuchanie, były przeprowadzone bardzo profesjonalnie. W tej kwestii nie mam żadnych zastrzeżeń. Natomiast zachowanie prokuratorów w pierwszych godzinach po znalezieniu zwłok było fatalne. Za długo zabezpieczano dowody, sekcję zwłok przeprowadzono dopiero trzy dni później. To wszystko może potwornie utrudnić ustalenie prawdy.

WP: Sądzi pan, że dziś Lepper mógł być dla kogoś aż tak niebezpieczny?

- Niebezpieczna była jego wiedza. Lepper może przestał się liczyć, ale nie ludzie, o których prawdę chciał ujawnić. Dla mnie Lepper nigdy nie był autorytetem, zawsze go krytykowałem. Jednak co innego krytykować kogoś za działania polityczne, a co innego pogodzić się z tym, że były wicepremier być może został zamordowany.

WP: Szef Samoobrony powiedział panu, że ma dowody potwierdzające jego słowa. Ujawnił, gdzie lub u kogo je trzyma?

- Nie, ale mój informator widział je tydzień przed śmiercią Leppera. WP: Co to było?

- Notesy. Lepper miał mu je pokazać w siedzibie Samoobrony. Nie wiem, czy było tam jeszcze coś oprócz notatek, czy miał jakieś nagrania.

WP: „Fakt” pytał na pierwszej stronie: Kto był u Leppera po śmierci i czego szukał?

- Jeżeli czegoś szukano, to przede wszystkim tych notatek.

WP: Kto mógł o nich wiedzieć?

- Co najmniej kilka osób. Ogromną wiedzę na pewno ma Janusz Maksymiuk, ale dosyć skąpo się nią dzieli, a nawet w szczegółach dotyczących mojej osoby, niezbyt zgodnie z prawdą.

WP: Może się boi?

- Może. Najlepsze, co może teraz zrobić, to powiedzieć wszystko, co wie. A wie dużo.

WP: Lepper ważne dla siebie dokumenty i nagrania miał trzymać u zaufanych ludzi. Jednym z nich był prawnik Ryszard Kuciński. Czy po jego śmierci w maju br. Lepper przekazał dokumenty komuś innemu?

- Jestem absolutnie przekonany, że ktoś wciąż je ma. Podejrzewam, że Lepper ukrył je w różnych miejscach.

WP: Podczas spotkania w Łazienkach lider Samoobrony powiedział panu, że źródłem przecieku w aferze gruntowej był niejaki K. Chodzi o byłego ministra Janusza Kaczmarka?

- Mogę tylko powiedzieć, że chodzi o byłego ministra.

WP: Czy widział się pan z Januszem Kaczmarkiem po spotkaniu z Lepperem w październiku?

- Nie. Toczył się między nami proces, zawarliśmy ugodę. Takie spotkania byłyby niezbyt miłe zarówno dla mnie, jak i dla niego.

WP: Sławomir Nowak komentując pana doniesienia stwierdził, że są one śmieszne. Jego zdaniem chodzi panu jedynie o zainteresowanie i wzrost nakładu "Gazety Polskiej".

- Każdy ocenia rzeczywistość swoją miarą. Pana Nowaka być może śmieszy to, co się stało. Przypomnę, że wbrew swoim interesom bardzo długo milczałem, podejmując przy tym ryzyko. Teraz zrobiłem to, co w takiej sytuacji należało zrobić – zgłosiłem sprawę do prokuratury.

WP: Śledztwo dotyczące śmierci Leppera nadzorować będzie warszawska Prokuratura Apelacyjna, a monitorować Prokurator Generalny, Andrzej Seremet. Pana zdaniem potrzebny jest taki nadzór?

- Tak. Jeżeli zachodzą nieprawidłowości na początku śledztwa albo istnieje ryzyko, że może być ono poddane naciskom potężnych, wpływowych osób, należy wzmocnić prokuratora poprzez osobisty nadzór kierownictwa.

WP: Pełnomocnik wyborczy Samoobrony Bogusław Warchulski mówi, że „wielu osobom zależało na śmierci Leppera”. Czy dziś przy władzy w Polsce, pana zdaniem, są ludzie zdolni posunąć się aż tak daleko?

- Władza opiera się na osobach zdolnych do takich działań. Rządy Tuska doprowadziły do tego, że z zakamarków zaczęły wyłazić rożne demony. Skala tajemniczych zgonów jest bardzo niepokojąca. Mamy coraz więcej samobójstw, a polską specjalnością staje się wieszanie. W ten sposób znikają świadkowie najważniejszych wydarzeń. Trzeba się nad tym pochylić, bo to zaczyna być niebezpieczne.

WP: PiS chce zwołania posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka ws. okoliczności śmierci Leppera. To dobry pomysł?

- Komisja powinna kontrolować działania władz w tak rażących sytuacjach jak ta.

WP: W opinii Piotra Tymochowicza, który widział się z Lepperem dzień przed jego śmiercią, ten był bardzo przybity raportem Andrzeja Czumy, z którego wynika, że za rządów PiS nie wywierano nacisków na służby. Lepper miał być przecież jedną z ofiar tych nacisków. Tym bardziej dziwi, że Lepper miałby teraz przyznać rację szefowi PiS.

- Nie wiem, w co grał Lepper. Może chciał stworzyć taką podwójną narrację i specjalnie co innego mówił jednym, a co innego drugim? Nie pierwszy raz obserwowalibyśmy z jego strony taką grę.

WP: Nie ma pan wrażenia, że śmierć Leppera jest wykorzystywana politycznie, a pana doniesienia dają do tego podstawy?

- Ktoś może kupić kiełbasę w sklepie i zostanie to później wykorzystane politycznie. Jeśli będziemy się przejmować tym, czy dany polityk skorzysta na czymś, czy nie, to trzeba by było się zahibernować na lepsze czasy.

WP: Kiedyś Ziobro nagrywał Leppera, teraz staje się jego gorliwym obrońcą i domaga się szczegółowego śledztwa ws. jego śmierci. Pana zdaniem to nie hipokryzja?

- Gdyby pójść tym tokiem myślenia, znaczyłoby to, że przestrzegania prawa mogą się domagać tylko osoby, które lubiły Leppera. Tu nie chodzi o sympatię, ale o standardy, jakie mamy w Polsce. A dziś w niewyjaśnionych okolicznościach giną wysocy urzędnicy państwowi.

WP: Zdaniem Wandy Łyżwińskiej, b. posłanki Samoobrony, PiS będzie grać w kampanii nekrologami i żerować na śmierci Leppera.

- Nie odpowiadam za to, co robi PiS. Kampania wyborcza zawsze jest podsumowaniem stanu państwa. Powinna odnosić się do rzeczy istotnych, które ludzi bolą. Jeśli dla Wandy Łyżwińskiej śmierć Andrzeja Leppera nie ma znaczenia, to niech dalej opowiada o cenach zboża.

Rozmawiała Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1693)