Olsztyńskie środowiska katolickie oburzone plakatem Andrzeja Pągowskiego
Olsztyńskie środowiska katolickie oburzył plakat Andrzeja Pągowskiego, zapowiadający premierę w Teatrze Jaracza. Plakat wisi m.in. na budynku Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Reklamuje sztukę wystawianą w Teatrze im Stefana Jaracza. - To jest najzwyklejsza cenzura - twierdzi Pągowski. W środę plakat zdjęto - informuje Polskie Radio.
Chodzi o sztukę Felixa Mitterera dotyczącą sądu nad ludzkością, który przeprowadza Bóg Ojciec, Syn, Duch oraz doproszony w roli adwokata Szatan. "Boski spór" to brawurowo i oryginalnie poprowadzona komedia, bezlitosna satyra na temat wyobrażeń o Bogu i sacrum, odnosząca się również do apokryficznych alternatyw chrześcijańskiej religii. Mitterer, choć jego krytyczna ocena naszej religijności jest wyraźnie widoczna, nie epatuje tanim skandalem, nie sili się na tabloidowe obrazoburstwo" - czytamy na stronach Teatru Jaracza w Olsztynie, który wystawia sztukę.
"Co się stało z krzyżem, którym wymachujemy - to sztuka też o tym"
- Dowiedziałem się o tym od dyrekcji teatru, zadzwoniono do mnie, że są jakieś awantury. Jest to wspaniała, bardzo mądra sztuka o Bogu, który ma dosyć tego, co sam zrobił. To sztuka też o tym, co my zrobiliśmy z tym światem, co się stało z krzyżem, którym wymachujemy na Krakowskim Przedmieściu, polską flagą i innymi wartościami. Robiąc taki temat nie mogę nie użyć symboli związanych z wiarą - skomentował Wirtualnej Polsce Andrzej Pągowski reakcję środowisk katolickich na jego plakat do sztuki "Boski spór" w teatrze Jaracza w Olsztynie.
Według Pągowskiego jest demokracja i jako artysta może wykorzystać, co chce. - Jeśli to kogoś obraża, może podać mnie do sądu i niech sąd stwierdzi, czy popełniłem przestępstwo czy nie. Nie życzę sobie i nie toleruję tego, żeby ktoś mi mówił, czy coś mogę albo nie mogę zrobić, czy kogoś obrażam czy nie - uważa artysta.
- Jest budynek na Mysiej, można go odrestaurować, zatrudnić ludzi i jeśli tak strasznie chcą cenzurować - niech cenzurują. Co ciekawe, gdy nazywam takich ludzi cenzorami oburzają się – bo oni są obrońcami, nie cenzorami. A to jest najzwyklejsza cenzura. Ona funkcjonuje w plakatach, książkach, w wielu wydawnictwach. Mam coraz więcej takich przypadków, że klienci boją się pewnych tematów. Dotyczy to przede wszystkim religii, Żydów i seksu, ale religia jest największym postrachem. Te trzy tematy już na etapie rozmowy np. z reżyserem powodują u niego nerwicę. Sami zaczynamy się cenzurować i bać się, że jakaś oszołomka nam czegoś zakaże - uważa Pągowski.
Jak mówi Pągowski od początku swojej kariery zrobił wiele erotycznych plakatów i nikt nie miał nic przeciwko. - Gdybym teraz pokazał którykolwiek z nich byłaby wielka afera. To paranoja i wygląda bardzo niebezpiecznie. Skąd to się bierze? Nie wiem. Coś wymknęło się spod kontroli - dodaje.
W artykule na portalu "Debata" prawicowy publicysta Łukasz Adamski oskarża dyrektora "Jaracza" m.in. o "infantylny antyklerykalizm" oraz "wojowanie z Bogiem". Wszystko przez odwróconą postać Jezusa uwiecznioną na posterze. -Trudno nie zauważyć, że wiszący na krzyżu Jezus może kojarzyć się z upowszechnianiem symboli satanizmu. Czy takie były intencje znanego z lewicowych sympatii dyrektora teatru i znanego reżysera Janusza Kijowskiego? Wątpię. Jednak skorzystał on z okazji by zareklamować reżyserowaną przez siebie sztukę w najbardziej oklepany sposób. Paradoksalnie może to mieć fatalne skutki dla samej sztuki, której autor podobno nie chciał epatować tabloidowych bluźnierstwem. Wiele wierzących osób zrezygnuje z obejrzenia spektaklu właśnie przez tabloidową próbę obrazy chrześcijaństwa - pisze Adamski.
Adamski dodaje, że nie godzi się, by tak kontrowersyjne treści były wywieszone na instytucji publicznej jaką jest uczelnia.
Jeszcze ostrzej wypowiedział się na antenie Radia Olsztyn Zbigniew Jarosz, którego rozgłośnia określiła jako "aktywnego katolika". - Dla nas, katolików, tutaj na Świętej Warmii było dużym bólem takie wywieszenie plakatu o wymowie satanistycznej - stwierdził.