Konsultacje w mieście trwały dwa tygodnie. Mieszkańcy Olsztyna mogli głosować zarówno w internecie, jak i na papierowych ankietach.
O wynikach można przeczytać na stronie ratusza: "swoją opinię wyraziło niemal 2,5 tys. osób, z czego ponad 70 proc. jednoznacznie wskazało, że jest za poszerzeniem granic administracyjnych miasta. Frekwencja w konsultacjach była wynikiem świadomego wyboru mieszkańców. Każdy miał dwa tygodnie na wyrażenie swojego zdania, a wynik jasno wskazuje, że zdecydowana większość popiera zmiany".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec pewnej epoki. Wyburzą najstarsze Multikino w Polsce
W komunikacie magistratu można także znaleźć informacje, że "mieszkańcy opowiadają się za rozwojem Olsztyna" oraz że "wynik ten nie pozostawia wątpliwości – olsztynianie widzą przyszłość swojego miasta w dynamicznym rozwoju i otwieraniu nowych możliwości".
"Rzucają się na biedniejszego"
Tyle że wójt gminy Purda stoi na stanowisku, że konsultacje to dla Olsztyna żaden sukces, tylko porażka. Zwraca uwagę, że frekwencja była bardzo mała jak na miasto, które oficjalnie liczy 167 tys. mieszkańców.
- I jeszcze 30 proc. jest przeciwko. Czyli na 2,5 tys. głosujących 750 osób było przeciwko. Tak naprawdę te konsultacje to sukces naszej gminy - komentuje dla Wirtualnej Polski Teresa Chrostowska. - Dla mnie te wyniki to kompromitacja dla Olsztyna, skoro tak mało ludzi wzięło udział w konsultacjach, mimo tylu reklam i zaangażowania środków przez prezydenta.
Władze Purdy uważają, że Olsztyn może z powodzeniem rozwijać się na tych terenach, które ma i nie musi nikomu zabierać ziemi. W gminie stoją na stanowisku, że miasto musi tylko sporządzić właściwy plan zagospodarowania przestrzennego.
- Na terenie Olsztyna jest prawie 2100 ha rolnych. Olsztyn ma też bardzo dużo terenów inwestycyjnych, ponad 500 ha. One są zapisane w strategii rozwoju miasta. Ale zamiast z nich korzystać, rzucają się na biedniejszego – nie ukrywa żalu wójt Chrostowska.
I dodaje: - Nasza gmina ma tylko jeden teren inwestycyjny. To nasza jedna, jedyna szansa rozwoju, na którą czekali mieszkańcy. Stworzyliśmy studium miejscowego zagospodarowania przestrzennego, dwa miejscowe plany, zainwestowaliśmy tam swoje środki. Akurat teraz mamy tę szansę stracić, gdy w tym roku kończy się 10-letnia umowa dzierżawy a Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa może uruchomić sprzedaż tych terenów a gmina Purda miała z tego terenu dochody w budżecie.
Jak tłumaczy wójt, gmina nie ma u siebie wielkich firm przemysłowych ani usługowych, które w znacznym stopniu zasilałby jej kasę. Ma za to 35 miejscowości bez kanalizacji, 16 bez wodociągów, prawie 500 km dróg gminnych, pięć przedszkoli i pierwszą sportową halę w budowie. Dlatego Purdzie zależy, by nie stracić tego terenu i pozyskiwać z niego podatki, bo aż 54 proc. gminy stanowią lasy, 8 proc. to woda, a 20 proc. grunty orne. Na inwestycje i budownictwo pozostaje jedynie kilkanaście procent powierzchni gminy.
- Jest XXI wiek. Ludzie chcą mieć porządne drogi, szkoły, oświetlenie uliczne. To wszystko kosztuje. A teraz nam się zabiera jedną, jedyną szanse rozwoju – mówi Chrostowska.
Wójt nie załamuje jednak rąk. Cieszy się, że w gminie zawiązał się komitet referendalny. W czwartek, podczas sesji rady, powinien zostać oficjalnie ukonstytuowany mocą uchwały. Następnie odbędzie się referendum w gminie, prawdopodobnie 27 kwietnia. Pytanie może mieć następującą treść: "Czy zgadzasz się na przejęcie przez miasto Olsztyn gruntów leżących w gminie Purda?". Referendum ma się odbyć na terenie całej gminy.
Olsztyn ma plan na ten teren
Olsztyńskie władze plany poszerzenia ogłosiły w styczniu. Miałaby to być pierwsza zmiana granic miasta od 37 lat. Stolica Warmińsko-Mazurskiego zyskałaby 235 hektarów, czyli niecały 1 procent terytorium gminy Purda. Tyle że to ważne obszary, które leżą między wielkimi olsztyńskimi osiedlami a obwodnicą. Znajdują się tam duże ogrody działkowe, tereny leśne, pola, a także wieś Stary Olsztyn, licząca około 180 mieszkańców.
Na nowo pozyskanym obszarze ma powstać "miasteczko prawne", gdzie m.in. zostanie przeniesiony areszt śledczy, a być może powstanie też siedziba sądu apelacyjnego dla obszaru olsztyńskiego, bo teraz Olsztyn ma apelację w Białymstoku. Ostateczny głos będzie należał do rządu.
- Olsztyn, jako stolica województwa, jest siedzibą sądów oraz innych instytucji pracujących na rzecz wymiaru sprawiedliwości. Te instytucje borykają się z brakiem odpowiednich warunków lokalowych. Trafiają do nas wnioski z sądów czy policji w tej sprawie. Stąd powstanie nowych obiektów byłoby rozwiązaniem wielu ich problemów - zapowiadał na początku roku Robert Szewczyk, prezydent Olsztyna.
Więcej o tej sprawie pisaliśmy w artykule "Sołtys zapowiada protest. Olsztyn walczy o "miasteczko prawne"".
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski