PolskaSołtys zapowiada protest. Olsztyn walczy o "miasteczko prawne"

Sołtys zapowiada protest. Olsztyn walczy o "miasteczko prawne"

Po raz pierwszy od 37 lat Olsztyn ma zamiar rozszerzyć swoje granice. Wykonał już pierwszy, bardzo zdecydowany ruch, czym rozgniewał radnych z sąsiedniej gminy Purda, kosztem której to rozszerzenie ma się odbyć. - Będą protesty i to duże - zapowiada w rozmowie z WP sołtys wsi, która ma zostać wchłonięta przez miasto.

Olsztyn z lotu ptaka
Olsztyn z lotu ptaka
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Olsztyński magistrat swoje zamiary ogłosił na swojej stronie internetowej. Na nowo pozyskanym obszarze ma powstać "miasteczko prawne", gdzie m.in. zostanie przeniesiony areszt śledczy, a być może powstanie też siedziba sądu apelacyjnego dla obszaru olsztyńskiego, bo teraz Olsztyn ma apelację w Białymstoku. Miasto ma niedługo wysłać wniosek do MSWiA, ponieważ ostateczny głos będzie należał do rządu.

- Olsztyn, jako stolica województwa, jest siedzibą sądów oraz innych instytucji pracujących na rzecz wymiaru sprawiedliwości. Te instytucje borykają się z brakiem odpowiednich warunków lokalowych. Trafiają do nas wnioski z sądów czy policji w tej sprawie. Stąd powstanie nowych obiektów byłoby rozwiązaniem wielu ich problemów - zapowiada Robert Szewczyk, prezydent Olsztyna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ekstremalny pożar pod Los Angeles. Nagrania z uderzenia żywiołu

Gmina Purda zdążyła już oprotestować te zamiary. W piśmie, pod którym podpisali się wszyscy tamtejsi radni, można znaleźć m.in. argument, że odbije się to na budżecie gminy.

"Zamysł ten oceniamy, jako rażące naruszenie konstytucyjnego prawa samorządu do decydowania o społeczno-gospodarczym rozwoju oraz planowaniu jej przyszłości. Jeśli zamiar prezydenta Olsztyna zostanie zrealizowany, będzie miał on dalekosiężne i bardzo dotkliwe skutki dla dochodów gminy" - czytamy.

"Ma w ręku mocne argumenty"

- Chodzi o ziemie, które sąsiadują z dużymi osiedlami Olsztyna, więc to naturalne przedłużenie miasta - zauważa Tomasz Głażewski, olsztyński radny KO z tego okręgu wyborczego (osiedla Jaroty, Pieczewo i Generałów). - Prezydent, informując o swoich zamiarach, wspomniał, że gmina chciała uchwalić plan, który zakładał, że na tych terenach mogłaby być prowadzona działalność uciążliwa. A to przecież przy naszych osiedlach, więc mógłby zrodzić się problem.

Radny podkreśla, że Olsztyn tak naprawdę rozlewa się na sąsiednie gminy od lat, ale nie robił tego formalnie, przejmując nowe tereny, choć czyniła to część innych miast o podobnej wielkości, chociażby Rzeszów. Jego zdaniem, mieszkańcy terenów wchłoniętych przez Olsztyn mieliby szanse na nowe biznesy, gdyby faktycznie powstało tam "miasteczko prawne". Mogliby więc na tym skorzystać.

- Oczywiście wiemy, że pomysł wywołał kontrowersje i z uwagą przeczytaliśmy apel radnych gminy. Oni też mają swoje argumenty, należy ich wysłuchać. Temat rozszerzenia granic zawsze jest trudny. Dla takich spraw jest jednak przewidziana odpowiednia procedura, będą prowadzone konsultacje. Poza tym prezydent zapowiedział już, że ten pomysł trafi pod obrady komisji rady miasta – wyjaśnia radny Głażewski.

I dodaje: - Proszę przy tym zauważyć, że prezydent chce, żeby w tym miejscu powstały instytucje, które będą służyły całemu województwu. Ma więc w ręku mocne argumenty. Chociażby ten, że obecnie areszt śledczy znajduje się w samym centrum Olsztyna i chyba nikt nie kwestionuje, że trzeba go przenieść gdzieś indziej. Prezydent teraz po prostu realizuje to, co obiecał przed wyborami.

Sołtys zapowiada protesty, również w Olsztynie

W porównaniu do innych poszerzeń miast w Polsce po 1989 r. Olsztyn ma zamiar zabrać niewiele, bo ledwie 235 hektarów, czyli niecały 1 procent terytorium gminy Purda. Tyle że to ważne obszary, które leżą między wielkimi olsztyńskimi osiedlami a obwodnicą. Znajdują się tam duże ogrody działkowe, tereny leśne, pola, a także wieś Stary Olsztyn, licząca około 180 mieszkańców. Jej sołtys Zdzisław Brodzik, który jest jednocześnie radnym gminy Purda, nie szczędzi gorzkich słów pod adresem władz Olsztyna.

- Mieszkańcy są bardzo przeciwni, wręcz oburzeni, że nie dowiedzieli się o planach pana prezydenta bezpośredniego od niego, tylko od innych osób. To się teraz odbywa na zasadzie oznajmienia: Zabieramy was do Olsztyna i tyle - mówi Brodzik Wirtualnej Polsce. - Będą protesty i to duże. Jeżeli trzeba będzie, to zorganizujemy je nawet w Olsztynie. My nie odpuścimy, bo zdajemy sobie sprawę, że w polityce nie ma czegoś takiego jak przyzwoitość i trzeba będzie mocno reagować na te zapędy. Chcemy się wybrać na najbliższą sesję rady miasta i już tam zacząć protestować.

Sołtys zaznacza, że ponieważ przy spornych terenach powstała obwodnica miasta, stały się one bardzo atrakcyjne pod względem inwestycyjnym. A jeśli gmina nie będzie miała wpływów z podatków od firm, które ulokują tam swoją siedzibę, to nie będzie miała pieniędzy na wodociągi i kanalizację we wsiach, które ich jeszcze nie mają.

Odpiera też zarzuty, że gmina chce uchwalić plan zakładający uciążliwą działalność na swoich terenach.

- To nie jest tak, że tam miał przyjść jakiś uciążliwy przemysł - podkreśla Zdzisław Brodzik. - My nie rozumiemy argumentów, którymi posługuje się prezydent. Rozumiemy za to, że możemy utracić wiele rzeczy, które utworzyliśmy sami, w czynie społecznym. Np. przestanie istnieć klub piłkarski, sołectwo czy koło gospodyń wiejskich. Jesteśmy w Starym Olsztynie nauczeni ciężkiej pracy, bo to były PGR, więc potrafimy sobie poradzić bez miasta. Dla nas to wszystko tym bardziej przykra sprawa, bo w naszej wsi w 1946 r. urodził się Marek Jackowski. W związku z tym chcieliśmy w tym roku uczcić 50-lecie powstania zespołu Maanam. Ale teraz przez to wszystko nie wiemy, czy zorganizujemy tę imprezę. Ten "prezent" od Olsztyna podciął nam trochę skrzydła.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lokalnesamorządrozszerzenie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)