PolskaOlga Tokarczuk: Wstyd mi, że Polska nie przyjęła imigrantów

Olga Tokarczuk: Wstyd mi, że Polska nie przyjęła imigrantów

- Spotkanie z dziećmi było cudowne, one są tak kolorowe. Pomyślałam, jakie bogactwo Szwecja sobie przygarnęła wraz z imigrantami, jaki potencjał wrażliwości i puli genetycznej. Zawsze w takich momentach jest mi wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć - powiedziała Olga Tokarczuk.

Olga Tokarczuk: Wstyd mi, że Polska nie przyjęła imigrantów
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Olkuśnik

11.12.2019 | aktual.: 11.12.2019 20:19

W środę Olga Tokarczuk była gościem "Popołudniowej rozmowy" RMF FM oraz "Faktów po Faktach" TVN24. Oba wywiady z noblistką odbyły się w bibliotece Rinkeby w Sztokholmie, która znajduje się w dzielnicy imigrantów.

Dziennikarka TVN24 poprosiła noblistkę o skomentowanie słów wicepremiera Piotra Glińskiego. Minister kultury skrytykował mowę noblowską za to, że "nie zmierzyła się z wartościami", "nie ma tam pojęcia dobra i wspólnoty", a "czułość jest trochę naiwna".

- To bardzo trudny gatunek - mowa noblowska i niewielu go uprawia. Jest bardzo sformalizowana. Wiedziałam, że mogę mówić do 30 minut, więc chciałam dać manifest, powiedzieć, co jest dla mnie ważne. Dlatego moja mowa jest kondensacją - można z niej wyciągać i rozwijać różne wątki - powiedziała Olga Tokarczuk. - Może jest też tak, że ludzie mają inne systemy wartości. To wskazuje, że z ministrem Glińskim mamy inne systemy wartości, wyraźnie jesteśmy innymi ludźmi - dodała.

Olga Tokarczuk: Pisarze są jak komiwojażerowie

Pisarka stwierdziła w RMF FM, że nie czuła "wielkich emocji" w czasie wtorkowych uroczystości odbierania Nagrody Nobla. - Jakiś spokój mnie ogarnął, wszystko było zaplanowane, ukłony przećwiczone, przyjęłam to spokojnie, zrelaksowana - zdradziła. Przyznała, że jej czarna suknia była ukłonem w stronę sufrażystek.

- Kobiety noblistki są wolne, jeśli chodzi o stroje. Mężczyźni mają przechlapane, bo muszą być we frakach. Ponieważ jestem piętnastą noblistką z literatury i minęło 110 od od przyznania pierwszej nagrody kobiecie, pomyślałam, że miło będzie, jak podkreślę w zabawny sposób nawiązanie do tamtych czasów - powiedziała Tokarczuk.

Na bankiecie po ceremonii wręczenia Nagrody Nobla pisarka siedziała przy stole z królem Szwecji. - Jest świetnym rozmówcą. Dopytywałam go o polowania, próbowałam przedstawić mu perspektywę, z którą podchodzę do tej okropnej tradycji. Mam wrażenie, że zrozumiał mój punkt widzenia, choć nie sądzę, żeby się wycofał z polowań - zdradziła Tokarczuk.

Noblistka przyznała, że ostatnio jej życie bardzo się zmieniło i jest niezwykle intensywne.

- To jest okropne teraz, ale to się zmieni. Za chwilę będą święta Bożego Narodzenia, będę odpoczywać. Jestem zmęczona, chociaż i przed Noblem jeździłam sporo. Pisarze są jak komiwojażerowie, jeżdżą z tymi książkami po całym świecie i rozmawiają o nich - zażartowała pisarka. W TVN24 dodała, że zamierza "leżeć na kanapie, odpoczywać i oglądać telewizję".

Olga Tokarczuk: Pytali, jak uratować świat

Olga Tokarczuk zdradziła, że zostawiła w Szwecji swój kalendarz z 2018 r. Jest taki zwyczaj, ze noblista zostawia coś na pamiątkę w muzeum noblowskim.

- Pozostawiłam na pamiątkę kalendarz za 2018 r. Chciałam zostawić coś osobistego. Nobla dostałam za ubiegły rok, więc pomyślałam, że pokażę mój zapis podróży, co się ze mną działo 10 grudnia 2018 r. - stwierdziła.

W środę pisarka spotkała się najpierw z młodzieżą szkolną w imigranckiej dzielnicy Tensa w Sztokholmie, a potem w bibliotece z dziećmi z dzielnicy imigrantów.

- Spotkanie z dziećmi było cudowne, one są tak kolorowe, w różnych ubraniach. Pomyślałam, jakie bogactwo Szwecja sobie przygarnęła wraz z imigrantami. Jaki to jest potencjał wrażliwości, różnych sposobów myślenia i puli genetycznej. Zawsze w takich momentach jest mi wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć - podkreśliła. - Dzieciństwo nas bardzo kształtuje i buduje. Co młodzi pytali mnie, jak można uratować świat i nie bardzo potrafiłam im odpowiedzieć - dodała.

W rozmowie z dziennikarką TVN24 pisarka powiedziała, że spotkanie z dziećmi było dla niej "powrotem do rzeczywistości po wtorkowej bajce". - Zrozumiałam, że te dzieci żyją w niestabilnej sytuacji, obawiają się wielkiej wojny albo klęski klimatycznej - stwierdziła. - Psychologowie mówią nawet o takiej jednostce chorobowej jak depresja klimatyczna - dodała.

Olga Tokarczuk: Nie chcę być chodzącą laureatką

Tokarczuk była też pytana, czy spotka się z przedstawicielami rządu PiS, którzy zadeklarowali w mediach społecznościowych, że zaproszą noblistkę.

- W czwartek mam drobne spotkania w Warszawie, ale związane są one z moją fundacją. Nie chciałabym się zmienić w taką chodzącą laureatkę, celebrująca i otwierającą. Myślę, że to by było zabijające mnie jako pisarkę i w ogóle człowieka. Jak uzyskam dostęp do kont [w mediach społecznościowych - red.], to odpowiem i podziękuję - powiedziała.

W TVN24 dodała, że nie jest "typem aktywistki". - Mam teraz swoje pięć minut, a potem zamykam tę część mojego życia i wracam do czytania, pisania i myślenia. Tęsknię, żeby wrócić do tego, co najlepiej mi wychodzi - podkreśliła.

Olga Tokarczuk otrzymała Literacką Nagrodę Nobla za rok 2018. Akademicy docenili jej twórczość "za wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją prezentuje przekraczanie granic jako formę życia". We wtorek noblistka odebrała z rąk króla Szwecji złoty medal oraz dyplom. W ramach Tygodnia Noblowskiego pisarka weźmie jeszcze udział w przyjęciu wydanym przez szwedzką rodzinę królewską na Zamku Królewskim, a także spotka się z dyplomatami na raucie przygotowanym przez Ambasadę RP w Sztokholmie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (3560)