Oleksy o wadach kolegów z SLD
Władza przesłoniła wielu kolegom z SLD
istotę partii. To jeden z powodów tego, że w Sojuszu brakuje
determinacji w ściganiu zła we własnym gronie - powiedział we
wtorek w radiowej Trójce wiceszef klubu Sojuszu Józef Oleksy.
Pytany, czy SLD powinien wyciągnąć konsekwencje wobec byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego za atak na media, Oleksy odpowiedział: "Myślę, że w SLD jest dość różnie z konsekwencjami i nie jestem wcale przekonany, że będą".
"My bardzo mało w SLD, we własnych gronach oceniamy cokolwiek, co ma potem publicznie wpływ na wizerunek tej partii i jej skuteczność społeczną w działaniu i nie bardzo wierzę w jakiekolwiek stanowcze oceny. Będzie pewnie ocena, bo musi być, ale nie wierzę, że tu coś będzie powiedziane, uczynione, co by było stanowczym odniesieniem się" - dodał Oleksy.
Jego zdaniem "jest więcej spraw, jakie powinny podlegać własnej ocenie wewnątrz SLD, sposobów postępowania publicznego, uprzedzenia faktów, odnoszenia się do faktów, a nade wszystko takiej autentyczności w ściganiu zła, determinacji także we własnym gronie".
Pytany, dlaczego w Sojuszu brak takiej determinacji, Oleksy powiedział, że "w SLD zachodzą procesy dużego relatywizmu w stosunku do władz, jest niemało elementów centralizmu".
"Władza przysłoniła wielu kolegom to, co jest istotą partii politycznej, a więc wspólnota, a więc idea, dylemat, a więc spór i szukanie prawdy i najwłaściwszych odniesień, a więc walka o skuteczność działania, a nie tylko medialność tego działania" - ocenił.
Łapiński, obecnie szef mazowieckiego SLD, powiedział w sobotę, że mamy do czynienia z masowym atakiem mediów prywatnych na SLD, który ma na celu obalenie premiera Leszka Millera. Według niego, media starają się pokazać SLD jako partię nieetyczną, zaangażowaną w różne afery.
"Mamy dziś do czynienia z brutalnym atakiem mediów na SLD. Jeśli my dzisiaj czegoś z tym nie zrobimy, to po prostu zostaniemy rozjechani przez media prywatne" - dodał. W jego ocenie, w tle jest walka o nowelizację ustawy o rtv i "wielkie pieniądze z reklam".
Ostatnio "Rzeczpospolita" napisała że Waldemar Deszczyński, który był szefem gabinetu Łapińskiego, miał w 2002 roku żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na liście refundacyjnej.
W najnowszym "Newsweeku" natomiast napisano, że przy akceptacji premiera stworzono mechanizm, dzięki któremu całą władzę w służbie zdrowia skupili w swoich rękach Łapiński i szef Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksander Nauman.
W "Newsweeku" ukazał się artykuł Grzegorza Indulskiego i Michała Karnowskiego "Matnia Łapińskiego" poświęcony m.in. sprawdzanym przez dziennikarzy tygodnika towarzysko-biznesowo-urzędowym powiązaniom byłego ministra zdrowia oraz związanego z nim Naumana.
Dziennikarze "Newsweeka" napisali, że w ciągu kilku tygodni analizowania tych powiązań natrafili na informacje o "próbach wymuszenia wielomilionowych łapówek, lukratywnych umowach podpisywanych przez urzędników" i że "gąszcz" tych powiązań pokazuje, że to "rozwijający się od dawna nowotwór". Łapiński ocenił artykuł jako "stek bzdur".(iza)