Oleksy: niektórzy członkowie komisji uważają, że są ponad Sejmem
Komisja nawet nie zgadza się — i pan Giertych szczególnie — z tym, że jest organem Sejmu. Niektórzy w Komisji uważają, że są wyjęci z Sejmu i są ponad Sejmem. Oczywiście, nie zgadzam się jako marszałek na takie interpretacje, bo to jest organ Sejmu ze wszystkich punktów widzenia, nawet jeśli chodzi o zaproszenie mnie na rozmowę, bo słowo „wezwanie” uważam tu za niestosowne, choć prawnie i kodeksowo prawidłowe - powiedział marszałek Sejmu Józef Oleksy w "Sygnałach Dnia".
03.11.2004 | aktual.: 03.11.2004 11:50
Sygnały Dnia — W Sejmie przed nami także działania Komisji Śledczej. To chyba najbardziej interesuje Polaków. Padł wniosek, żeby pan wypowiedział się jako świadek w tej sprawie.
Józef Oleksy — Padł po raz drugi ten wniosek i nie wiem, o co w niej chodzi. To jest upór pana posła Giertycha...
Sygnały Dnia — Poseł Giertych mówi, że teraz chce zapytać pana o relacje między środowiskiem SLD a panem Ałganowem. A dlaczego? No bo czołowi politycy SLD mieszkali na tej samej ulicy, co pan Ałganow.
Józef Oleksy — No więc widać, że ulica urasta do sprawy ważnej...
Sygnały Dnia — Ulica czy uliczka?
Józef Oleksy — Czy uliczka, uważam, że to uwłacza tej ulicy, jednak jest to ulica Królowej Marysieńki.
Sygnały Dnia — A politykom SLD?
Józef Oleksy — Więc to, że ktoś mieszka koło siebie, widać, staje się ważnym kryterium badania ważnej Komisji.
Sygnały Dnia — No i co pan odpowie zapytany przez pana Romana Giertycha, jakie są stosunki, jakie były stosunki między politykami SLD, między panem a panem Ałganowem?
Józef Oleksy — To już wszystko było omawiane i jest w stosownych dokumentach. Pan poseł Giertych może to poczytać w dokumentach i śledztwach sprzed prawie dziesięciu lat, tu nic nowego się nie wydarzyło, to jest wspomnieniowe pytanie.
Sygnały Dnia — Ale świadek musi odpowiedzieć.
Józef Oleksy — A świadek odpowie to, co uzna, że powinien odpowiedzieć i to, co pamięta. Nic nowego, powiadam, od dziesięciu lat od tamtej słynnej prowokacji się nie wydarzyło, więc może ktoś w Komisji Śledczej ma pokusę, żeby mieszać sprawy, bo wyraźnie brak scenariusza tego śledztwa. Ktoś miesza sprawy i chce przez to odgrzewać i wyciągać sprawy dawno omówione i rozsądzone. To zła praktyka. To prowadzi właśnie do coraz liczniejszych opinii, że Komisja nie trzyma się mandatu wyznaczonego przez Sejm. No, ale to jest sprawa Komisji. Komisja nawet nie zgadza się — i pan Giertych szczególnie — z tym, że jest organem Sejmu. Niektórzy w Komisji uważają, że są wyjęci z Sejmu i są ponad Sejmem. Oczywiście, nie zgadzam się jako marszałek na takie interpretacje, bo to jest organ Sejmu ze wszystkich punktów widzenia, nawet jeśli chodzi o zaproszenie mnie na rozmowę, bo słowo „wezwanie” uważam tu za niestosowne, choć prawnie i kodeksowo prawidłowe. Będzie okazja do rozmowy, w której będę odpowiadał na te pytania,
na które będę miał coś do powiedzenia.
Sygnały Dnia — Władimir Ałganow przerwał publiczne milczenie tylko raz — w styczniu 96 roku. Wtedy zwołał konferencję prasową, słynną konferencję prasową, na której bronił pana, Józefa Oleksego.
Józef Oleksy — Nie było to proszone. Czynił to widocznie spontanicznie, oburzony tak samo jak i ja tymi spekulacjami, które wówczas rozpętano dla usunięcia premiera lewicowego.
Sygnały Dnia — Rozmawiał pan na ten temat, na temat tej konferencji z Władimirem Ałganowem, dlaczego to zrobił?
Józef Oleksy — A w jaki sposób mogłem z nim rozmawiać? Kontakt z Władimirem Ałganowem zakończył się długo przed prowokacją Milczanowskiego. W przeciwieństwie do jego twierdzeń.
Sygnały Dnia — Ale taka konferencja prasowa jeszcze bardziej panu zaszkodziła niż pomogła.
Józef Oleksy — Być może. Znam także takie opinie, ale nie miałem na to żadnego wpływu.
rel="nofollow">Przeczytaj całą rozmowę