PolskaOleksy: list polityków SLD - szokujący

Oleksy: list polityków SLD - szokujący

Szef SLD Józef Oleksy uznał za "szokujący i
prowadzony metodą spiskową" list otwarty polityków Sojuszu, w
którym jednym z postulatów jest odwołanie go z funkcji
przewodniczącego partii.

07.03.2005 | aktual.: 07.03.2005 18:09

W liście otwartym do Rady Krajowej Sojuszu, do którego dotarła PAP, jego sygnatariusze postulują, aby marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz był kandydatem lewicy na prezydenta, a do wyborów parlamentarnych lewica wystartowała ze wspólnej listy. W liście znajduje się również postulat odwołania Oleksego i wyboru nowego przewodniczącego.

To jest list szokujący, prowadzony metodą spiskową, której ostatnie ślady widziałem w PZPR - powiedział w poniedziałek Oleksy. To jest dzieło - jak podejrzewam - grupy, która nie pogodziła się z demokratycznym przebiegiem kongresu SLD - dodał.

Na grudniowym kongresie partii Krzysztof Janik przegrał rywalizację z Oleksym o fotel szefa Sojuszu. Jeszcze w trakcie trwania obrad zwolennicy Janika powołali Platformę Programową "Socjaldemokratyczna Przyszłość" - działającą w zgodzie ze statutem SLD wewnątrzpartyjną opozycję.

Według Oleksego, jeśli chodzi o wybór kandydata na prezydenta, to spiskowcy na pewno wiedzą, że partia ma przyjęty kalendarz działań w tej kwestii. W SLD zapowiadano plebiscyt, który miałby wyłonić jednego kandydata Sojuszu.

Wiadomo było, że Cimoszewicz będzie jednym z ważnych kandydatów. Uprzedzają więc, żeby utrącić demokratyczną metodę dochodzenia do stanowiska partii - ocenił Oleksy.

W jego opinii, sygnatariusze listu "to ludzie, którzy dają dowód, że demokracja w partii ich irytuje". Głównie chodzi o strach, żeby nie stracić własnych mandatów i własnych karier - zaznaczył.

Pytany, czy nie obawia się rozłamu w Sojuszu, odparł: bardzo tego nie chcę. Ci którzy nie uznali ustaleń kongresu, mieli wolność wyboru i mogą opuścić partię, ale wybierają drogę wewnętrznego rozbicia i biorą za to odpowiedzialność - podkreślił.

Zdaniem szefa Sojuszu, sygnatariusze listu, to grupa, która straciła poczucie własnej tożsamości i dla swoich korzyści i karier chce podporządkować całość sprawy, przyjmuje bowiem nieprzyzwoite warunki wstępne ze strony SdPl.

Oleksy zaznaczył, że cały czas głosi linię SLD budowania wspólnego bloku wyborczego całej lewicy. Gdyby nie warunki SdPl, już dawno byśmy taki blok mieli - uważa Oleksy.

Ani Tomasz Nałęcz (SdPl), ani szefowa klubu SdPl Jolanta Banach nie potwierdzili, że Socjaldemokracja ma "czarną listę" działaczy SLD. Banach oświadczyła jedynie, że nie wyobraża sobie znalezienia się na wspólnej liście z Leszkiem Millerem. Natomiast inny polityk SdPl nieoficjalnie powiedział trudno, żeby SdPl zawierała koalicję z Józefem Oleksym.

Z kolei Nałęcz zaznaczył, że warunki SdPl wobec SLD sformułował Marek Borowski w liście skierowanym do grudniowego kongresu Sojuszu. Borowski napisał wtedy do delegatów na kongres: Jeśli stać Was na pokonanie samych siebie, udowodnijcie to. Jeśli nie - zakończcie działalność i nie obciążajcie hipoteki lewicy.

Borowski dodał w liście, że Sojusz powinien odpowiedzieć na pytania, czy potrafi dokonać dogłębnego i wręcz bolesnego obrachunku z przeszłością, czy potrafi obnażyć i zdemontować mechanizmy, które rodziły patologie i czy starczy mu determinacji, by usunąć ludzi, którzy do tych patologii doprowadzili.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)