Około 200 osób apeluje o "umiar" przy zmianach ustrojowych
Niemal dwieście osób - m.in. naukowców,
artystów i dziennikarzy - zaapelowało do prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, członków rządu oraz szefów partii politycznych
i parlamentarzystów, aby "zachowali umiar i ostrożność" w
dokonywaniu zmian ustrojowych i zmian w przepisach prawa.
Pod apelem podpisali się m.in. pianistka Elżbieta Hoffman, dziennikarze: Krzysztof Łoziński i Henryk Piecuch; filozofowie Marcin Król i Krzysztof Dołowy; socjologowie prof. Jacek Kurczewski i prof. Ireneusz Krzemiński; ekonomista Waldemar Kuczyński; psychologowie: Janusz Czapiński i Janusz Grzelak; Magdalena Mosiewicz z Zielonych 2004, członek Komitetu Helsińskiego w Polsce Halina Bortnowska, reżyser Marcel Łoziński, aktor Józef Duriasz, adwokat Jan Widacki oraz poeta Piotr Matywiecki.
Zdaniem sygnatariuszy apelu, takie instytucje i rozwiązania, jak m.in. apolityczne media publiczne, niezależny politycznie Rzecznik Praw Obywatelskich, czy niezawisłe sądy (w tym Trybunał Konstytucyjny), są "zabezpieczeniem demokratycznego i praworządnego państwa przed nadużyciami rządzących".
"Podkreślamy, że nie tylko przed nadużyciami rządzących obecnie, ale i rządzących w przyszłości. Likwidowanie lub ograniczenie tych rozwiązań prawnych i ustrojowych może w przyszłości zagrozić demokracji, praworządności, a nawet niepodległości Polski" - głosi apel.
Sygnatariusze apelu zwrócili uwagę, że konieczna dla ładu demokratycznego w państwie jest także niezależność Rady Polityki Pieniężnej, rozdzielenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, powoływanie w drodze rzetelnego konkursu urzędników w służbie cywilnej oraz wolność zgromadzeń, zrzeszania się i prawo obywateli do krytyki władzy.
Jeden z sygnatariuszy apelu, prof. Ireneusz Krzemiński powiedział PAP, że apel podpisał m.in. ze względu na plany ekipy rządzącej dotyczące prawodawstwa i instytucji państwowych. Socjolog wskazał m.in. na propozycje ograniczenia autonomii NBP i Rady Polityki Pieniężnej.
Jako "absolutnie skandaliczną" prof. Krzemiński nazwał ustawę o KRRiT. Ta ustawa, sposób jej przygotowania i uchwalenia były całkowitym lekceważeniem tego, co znalazło się w postulatach PiS poprawy państwa - argumentował. Jak ocenił, "bardzo poważne obawy" budzi minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, którego retoryka "jest żywcem przeniesiona z najgorszych czasów PRL".