Okno życia to pułapka na matkę
Miało być anonimowo i bezpiecznie, bywa różnie. W ciągu kilku godzin policjanci namierzyli nie tylko matkę, ale także ojca noworodka, który jako pierwszy trafił do okna życia w Ostrowie Wielkopolskim. Gwarancja anonimowości to jeden z filarów funkcjonowania okien życia. Okazuje się, że jest ona iluzoryczna.
- Otrzymaliśmy informacje, które należało sprawdzić - tłumaczy Marcin Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. - Istniało podejrzenie, że dziecko urodziło się poza placówką medyczną - zdradza. Podkreśla, że policjantami, którzy prowadzili działania, kierowała zarówno troska o dobro dziecka, jak i matki. Teraz sprawa trafiła do sądu. Teoretycznie, jeśli ten uzna, że poród w warunkach domowych był narażeniem zdrowia dziecka, rodzicom może grozić do 3 lat więzienia. Nieoficjalnie wiadomo, że matka ma 17 lat. Urodziła na ulicy w centrum miasta. Ciążę ukrywała przed rodziną.
- Cała idea okien życia opiera się na tym, że rodzice mają prawo pozostać anonimowi - mówi Agata Chabko-Podolecka z krakowskiego Caritasu, który opiekuje się tamtejszym oknem życia. Podkreśla, że od tego poczucia bezpieczeństwa matki zależeć może, czy dziecko trafi do inkubatora czy na śmietnik.
Mikołaj Małecki, prawnik i autor bloga DogmatyKarnisty zwraca uwagę na wyjątkowo słabe umocowanie "okien życia" w polskim prawie. Jakby się uprzeć, można by nie tylko zakwalifikować pozostawienie dziecka w oknie życia jako przestępstwo z paragrafu 210 kodeksu karnego, ale też świadczące taką pomoc zakony uznać za zorganizowane grupy przestępcze. Oczywiście, orzecznictwo nie idzie w tym kierunku. Istnieje jednak pewna, dość niepokojąca, dowolność.
W Krakowie, gdzie najstarsze polskie okno życia umieszczono w rewirze IV komisariatu, policjanci na początku rutynowo podejmowali działania, prowadzili oględziny.
- W tej chwili polegamy na oświadczeniu sióstr prowadzących okno życia. Jeśli one twierdzą, że dziecko jest w dobrym stanie, nic nie robimy. Gdyby jednak istniało podejrzenie, że padło np. ofiarą przemocy oczywiście prowadzimy dochodzenie - mówi Katarzyna Cisło z małopolskiej policji. Ale już w nieodległym Bielsku matki pozostawionych dzieci są starannie namierzane.
Aspirant Piotr Duziak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy przyznaje, że choć policjanci rozumieją ideę okien życia, to szukają matki, by sprawdzić, czy dziecko nie zostało porwane lub czy matki nie zmuszono do oddania noworodka.
Istotnie, był też taki przypadek. W Toruniu trzymiesięcznego chłopczyka do okna życia przyniosła babcia. Ale 22-letnia matka sama przybiegła po dziecko, gdy tylko zauważyła jego zniknięcie. Jeśli dziecko zostanie porwane, z dużym prawdopodobieństwem, zawiadomienie wpłynie szybciej niż policja operacyjnymi metodami ustali rodziców.
Według rzecznika szczecińskiej policji, która przyjęła interpretacje podobną jak w Ostrowie Wielkopolskim, namierzanie matki nie narusza jej anonimowości. Zwłaszcza, że policjanci starają się działać dyskretnie.
Takie działania są zaprzeczeniem idei okien życia, czynią pracę ludzi zaangażowanych w ich prowadzenie bezsensowną - mówi Anna Małecka-Curpich, psycholog związana z ośrodkami adopcyjnymi. Instytucja okna życia budzi jednak wątpliwości profesjonalistów.
Maria Keller-Hamela z Fundacji Dzieci Niczyje w ogóle jest przeciwna idei okien życia. Uważa, że są one powrotem do średniowiecza, a dziecko powinno mieć możliwość ustalenia swojej tożsamości w przyszłości.
W Polsce działa już 60 okien życia, najczęściej prowadzone są przez zgromadzenia zakonne. Dotychczas pozostawiono w nich około 90 dzieci.