Ok. trzech tysięcy ludzi pokojowo demonstrowało w Kopenhadze
Około trzech tysięcy ludzi demonstrowało w Kopenhadze przeciwko zamknięciu budynku, który od wielu lat jest symbolem młodzieżowej subkultury, lecz który młodzi zajmują bezprawnie. Sobotnia manifestacja przebiegała spokojnie. W sobotę ucierpiała jedynie Mała Syrenka - symbol Kopenhagi, którą ktoś pomalował na różowo.
W nocy z piątku na sobotę duńska policja zatrzymała blisko 300 młodych ludzi, wznoszących barykady w Kopenhadze i podpalających samochody, śmieci. Doszło do starć między policjantami a grupami zamaskowanych demonstrantów i podpalaczy, rzucających w wielu miejscach w policję wyrwanymi z bruku kamieniami, a niekiedy również koktajlami Mołotowa.
Od czwartku, gdy zaczęły się zamieszki, zatrzymano już w sumie około 500 osób, w tym wielu obcokrajowców - powiedział przedstawiciel policji w Kopenhadze.
W sobotę demonstranci pomaszerowali spokojnie w kierunku czterokondygnacyjnego budynku dawnego teatru, który od lat służy jako miejsce spotkań i centrum kulturalne młodym anarchistom, punk rockerom i lewicowcom. Budynek jest też miejscem koczowania grup młodzieży.
Konflikt wokół budynku trwa od 2000 roku, kiedy lokalne władze sprzedały zajęty przez dzikich lokatorów budynek ugrupowaniu religijnemu.
Demonstrantom z pewnej odległości towarzyszyły setki policjantów, którzy obawiają się ponownego wybuchu zamieszek.
Nie wiemy, czy ten akt wandalizmu ma coś wspólnego z Ungdomshuset (domem młodych), lecz badamy to - powiedział rzecznik policji o pomalowaniu Syrenki.
Małą Syrenkę, jak utrzymują świadkowie, natychmiast oczyszczono, by nie szokować jej wielbicieli, którzy przychodzą ją zobaczyć każdego dnia, nawet w najgorszą pogodę.
Mała Syrenka - to wielka atrakcja turystyczna Kopenhagi. Inspiracją dla rzeźby stała się postać z baśni Hansa Christiana Andersena. Jej posąg stoi na nabrzeżu portu w Kopenhadze od 23 sierpnia roku 1913.