Ojciec święty nie jest pancerny
Pogodny, serdeczny dla swych rozmówców, nieco onieśmielony samotnik – tak o Benedykcie XVI mówią ci, którzy znają go z czasów, gdy był prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Jak się podkreśla w Watykanie, wykreowany przez niektóre media portret „pancernego kardynała’’ i surowego strażnika doktryny, nie odpowiada jego prywatnemu wizerunkowi.
26.05.2006 | aktual.: 26.05.2006 09:58
Joseph Ratzinger był najmłodszym z trójki dzieci. W swojej autobiografii "Moje życie" wspomina matkę jako osobę ciepłą i serdeczną. Ponieważ ojciec był żandarmem, rodzina Ratzingerów często zmieniała miejsca zamieszkania, by ostatecznie osiąść w Traunstein. Tam uczęszczał do gimnazjum, a w 1939 r. wstąpił do niższego seminarium aby systematycznie zagłębiać się w życie duchowe.
Czasy apokalipsy
Rodzina Ratzingerów była zdecydowanie przeciwna rodzącemu się nazizmowi. Gdy wybuchła wojna, "ojciec mój przewidział bezbłędnie, że zwycięstwo Hitlera nie byłoby zwycięstwem Niemiec, lecz zwycięstwem antychrysta, który zaprowadziłby czasy apokalipsy dla wszystkich wierzących – i nie tylko dla nich", wspominał Joseph Ratzinger.
W 1941 r. budynek seminarium w Traunstein został zajęty przez hitlerowców, w związku z czym bracia Joseph i Georg Ratzingerowie powrócili do domu. Georg miał 17 lat, Joseph – 14.
W 1943 r. 16-letni Joseph został automatycznie wcielony do Hitlerjugend i służby wojskowej w obronie przeciwlotniczej. Uważa, że ten czas był krzywdą, szczególnie dla tak "antymilitarnego człowieka" jak on, ale służbę musiał pełnić do września 1944 r.
Gdy wrócił do domu, w obliczu zbliżającego się frontu, czekało go powołanie do Służby Pracy Rzeszy. Ten czas wspomina jako najbardziej ponury i przygnębiający. Kiedy wraz z kilkoma kolegami powiedzieli, że chcą zostać księżmi katolickimi, obrzucono ich szyderstwami i przekleństwami. "Ale wulgaryzmy te cudownie smakowały, ponieważ uwalniały nas od zagrożenia kłamliwą dobrowolnością z wszystkimi jej następstwami" - pisał w autobiografii Benedykt XVI.
Nastolatek teologii
Święcenia kapłańskie przyjął w 1951 r. wraz ze swoim bratem Georgiem we Fryzyndze, a w rok później uzyskał doktorat z teologii na Uniwersytecie w Monachium.
Pracę w Kościele rozpoczynał w czasach, gdy sytuacja kraju stopniowo się poprawiała i coraz częściej mówiono o "cudzie gospodarczym". Szybko odkryto jego talent i w wieku 26 lat rozpoczął działalność naukową jako wykładowca dogmatyki i teologii fundamentalnej. Jego kariera jako teologa potoczyła się szybko, gdy tego "nastolatka teologii" odkrył na uniwersytecie w Bonn kard. Josef Frings, ówczesny metropolita Kolonii i zabrał jako doradcę do Rzymu na obrady II Soboru Watykańskiego.
Strażnik czystości wiary
Kard. Ratzinger uczestniczył w obu konklawe w 1978 r., które wybrały Jana Pawła I i Jana Pawła II. Od tego czasu datuje się jego bliższa znajomość z Papieżem-Polakiem, który 25 listopada 1981 r. powierzył mu kierowanie Kongregacją Nauki Wiary i połączone z tym automatycznie przewodniczenie Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Kard. Ratzinger zgodził się, ale pod warunkiem, że zachowa prawo do publikowania własnych prac teologicznych.
Ratzinger był jedynym hierarchą watykańskim, pełniącym tak długo kierownicze stanowisko w Kurii. Kongregacja Nauki Wiary, a tym samym jej prefekt, mają za zadanie przestrzegać czystości wiary. Wypowiadają się we wszystkich sprawach dotyczących nauczania i moralności katolickiej. Najzwyklejszy chrześcijanin
Równocześnie Ratzinger chciał pozostać zwykłym człowiekiem i nie zaniechać osobistych kontaktów ludzkich. Urlopy spędzał głównie w swoich rodzinnych stronach w ukochanej Bawarii i w Tyrolu. A seminarium w Ratyzbonie aż do kwietniowego konklawe było ulubionym miejscem spotkań obu braci Ratzingerów: Josepha i Georga.
Obecny Papież zawsze był człowiekiem skromnym, człowiekiem dialogu, wielkiej otwartości, prostoty i pokory. Zaliczany do ścisłego grona najwybitniejszych teologów, często mówi o sobie, że jest najzwyklejszym chrześcijaninem. O wierze pisze i mówi językiem prostym, klarownym, ujawniając zawsze fascynację Kościołem i tradycją. Często sam jeździł samochodem po Rzymie i – jak oceniają media – patrząc na niego nikt nie przypuściłby, że jest to jedna z najważniejszych osobistości w Watykanie.
W 2000 r. kard. Ratzinger otrzymał tytuł doktora honoris causa wrocławskiego Papieskiego Wydziału Teologicznego "za szczególne zasługi na polu nauk teologicznych i w służbie Kościołowi", a wcześniej, w 1988 r. – Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. "Niczego nie żałuję. Mam nadzieję, że dokonałem czegoś sensownego, choć wyobrażałem sobie moje życie inaczej. Wiem, że mogę zrobić tylko cząstkę" – twierdzi w autobiografii kard. Ratzinger.