Ojciec Rydzyk komentuje skazanie dyrektor Fundacji Lux Veritatis. "To sprawa polityczna"

- To sprawa polityczna - tak ojciec Tadeusz Rydzyk komentuje wyrok skazujący Lidię Kochanowicz-Mańk za nieudostępnienie informacji publicznej. Redemptorysta podkreślił jednocześnie "wysokie kompetencje" Kochanowicz-Mańk i jej "oddanie spełnianej posłudze".

Ojciec Rydzyk komentuje skazanie dyrektor Fundacji Lux Veritatis. "To sprawa polityczna"
Ojciec Rydzyk komentuje skazanie dyrektor Fundacji Lux Veritatis. "To sprawa polityczna"
PAP
Mateusz Czmiel

Ojciec Tadeusz Rydzyk zwrócił się do samej Kochanowicz-Mańk na antenie Radia Maryja. - Chciałem powiedzieć, że jesteśmy bardzo wdzięczni pani dyrektor wszyscy, nie tylko my w radiu, ale i wielu ludzi w Polsce, za to, co pani robi bardzo kompetentnie z niesamowitym oddaniem. To jest służba w ewangelizacji Polski i świata. (...) Mamy ogromne zaufanie do pani. Za pani posługę wszyscy dziękujemy - mówił Rydzyk.

Rydzyk o Kochanowicz-Mańk: to jest sprawa polityczna

Redemptorysta podkreślił, że nie trzeba się załamywać, a robić swoje. To, co się teraz dzieje - mówił dalej - to kontynuacja działań, które "towarzyszą od początku istnienia Radiu Maryja i Telewizji Trwam".

- To jest sprawa polityczna. Widzimy, ile jest do zrobienia w Polsce - w kształtowaniu również sumień, żeby katolik był katolikiem, żeby Polak był Polakiem. Jest bardzo dużo do zrobienia i nasza posługa temu służy - kształtowaniu, formowaniu ludzi. (..) Widzimy, ile potrzeba reform, jak trzeba zreformować wiele spraw. I również wymiar sprawiedliwości pozostawia wiele do życzenia - dodał redemptorysta.

Sprawa rozpatrywana przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli dotyczyła wniosku, który do fundacji Lux Veritatis złożyła Sieć Obywatelska Watchdog. Stowarzyszenie pytało o przedsięwzięcia finansowane ze środków publicznych - chodziło o dotacje i poczynione z nich wydatki.

Rydzyk uniewinniony. Lidia Kochanowicz-Mańk ma zapłacić grzywnę

W czwartek sąd zdecydował o uniewinnieniu prezesa fundacji o. Tadeusza Rydzyka i członka zarządu o. Jana Króla. Za winną uznał jedynie członkinię zarządu Lidię Kochanowicz-Mańk, skazując ją na trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok oraz 3 tys. zł grzywny.

Sąd zobowiązał ją także do udostępnienia informacji publicznej, o którą wnioskował Watchdog. Nie uznał przy tym za zasadne orzeczenie zakazu zajmowania stanowisk w podmiotach korzystających ze środków publicznych.

Sąd podkreślił, że Kochanowicz-Mańk udzieliła Watchdogowi jedynie częściowej odpowiedzi na wniosek i to z opóźnieniem. - Oskarżona działała umyślnie, z zamiarem ewentualnym - podkreślił sąd. Sędzia Katarzyna Bień zdecydowała się jednak na inny opis i kwalifikację czynu niż ta zawarta w akcie oskarżenia, uznając m.in., że oskarżonych nie można uznać za funkcjonariuszy publicznych.

Kochanowicz-Mańk: mam czyste sumienie

Sędzia oceniła, że wymierzona kara ma mieć funkcję prewencyjną. Wzięto pod uwagę długi okres trwania czynu – czyli to, że do tej pory nie udzielono pełnej odpowiedzi na wniosek o informację publiczną.

Kochanowicz-Mańk powiedziała, że sumienie ma czyste, a przewód sądowy trwający rok, nie potwierdził jej zdaniem żadnego z zarzutów.

- Sąd skazał mnie za to, że pismem z dnia 3 listopada 2016 r. Watchdog poprosił informację publiczną. Wniosek miał dwa punkty. Na pierwszy punkt informacja została udzielona, a na drugi punkt wniosku wydaliśmy decyzję odmowną. Ta decyzja administracyjna był procedowana w sądach administracyjnych, w pierwszej i drugiej instancji. Ta decyzja administracyjna została uznana przez sąd za wydaną prawidłowo, ona jest ostateczna, niewzruszalna. (...) Sąd dziś zobowiązał mnie do udostępnienia tej informacji, a ja nie mogę jej udostępnić, ponieważ złamię prawo administracyjne - mówiła członki zarządu Lux Veritatis.

Będzie apelacja?

Obrońca Kochanowicz-Mańk adw. Paweł Panek zaznaczył, że "sprawa jest w toku i prawdopodobnie wszystko będzie robione w tym kierunku, że zostanie wniesiona apelacja".

Adwokat ocenił, że z ustnego uzasadnienia wyroku wynika, że Kochanowicz-Mańk została o co innego oskarżona, a inny czy został jej przypisany. - Mogę z całą mocą powiedzieć, że zarzut, który został sformułowany w akcie oskarżenia, nie był nie tylko zrozumiały na gruncie języka polskiego, ale dla mnie jako adwokata nie był zrozumiały. Jak zatem w praworządnym państwie bronić kogoś, (jeśli) czegoś adwokat nie rozumie i nikt nie jest w stanie tego zrozumieć - argumentował mecenas.

Źródło artykułu:PAP
tadeusz rydzykradio maryjafundacja lux veritatis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (191)