Ogromna frekwencja w wyborach w Tunezji
Tunezyjczycy masowo ruszyli na pierwsze wolne wybory w swym kraju, które zorganizowano w dziewięć miesięcy po obaleniu prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego. Według szefa komisji wyborczej frekwencja wyniosła ponad 90%.
- Spośród 4,1 mln zarejestrowanych wyborców zagłosowało ponad 90% - oświadczył sekretarz generalny komisji wyborczej Boubaker Ben Thaber. Dodał, że głos oddało także wielu wyborców, którzy nie zarejestrowali się przed wyborami.
Na dwie godziny przed zamknięciem lokali wyborczych frekwencja zbliżała się do 70%. Głosowanie zakończyło się ok. godziny 20.00 czasu polskiego.
Uważane za historyczne niedzielne wybory do konstytuanty, która w ciągu roku ma opracować nową ustawę zasadniczą i przeprowadzić wybory parlamentarne, mają zamknąć pierwszy rozdział ludowego powstania w Tunezji.
Prezydent USA Barack Obama pogratulował "milionom Tunezyjczyków" - wyborców w kraju, który, jak to ujął, "zmienił bieg Historii i zainicjował arabską wiosnę". Nikt nie przypuszczał, że samospalenie 17 grudnia 2010 roku 26-letniego Tunezyjczyka Mohameda Bouaziziego - na znak protestu przeciwko skonfiskowaniu mu straganu przez policję - rozpęta rewoltę, która nie tylko doprowadzi po 28 dniach do obalenia "nieusuwalnego" Ben Alego, ale również rozleje się na inne kraje arabskie. Bouazizi zmarł w wyniku oparzeń, stając się w kilka tygodni później męczennikiem dla tłumów studentów i bezrobotnych demonstrujących przeciwko niskim standardom życia i domagających się politycznej liberalizacji.
Głównym zadaniem liczącej 217 członków konstytuanty będzie napisanie nowej ustawy zasadniczej. Konstytuanta wybierze tymczasowego prezydenta, który desygnuje premiera, mającego stanąć na czele przejściowego rządu do czasu przeprowadzenia powszechnych wyborów parlamentarnych.
7,3 miliona uprawnionych do głosowania w ponad 10-milionowym kraju wybierało spośród ok. 1500 list partyjnych i kandydatów niezależnych.
Według sondaży, faworytem wyborów jest umiarkowane ugrupowanie islamistyczne Hizb an-Nahda (Partia Odrodzenia) Raszida Ghannusziego, który pod koniec stycznia tego roku wrócił do Tunezji po 20 latach pobytu na uchodźstwie w Londynie.
Partia Demokratyczna (PDP) Ahmeda Nedżiba Szebbiego oraz "nowocześni demokraci" kategorycznie wypowiedzieli się przeciwko udziałowi w rządzie jedności narodowej wraz z an-Nahdą.
PDP, zalegalizowana jeszcze za Ben Alego, przedstawiana jest jako główna alternatywa dla Partii Odrodzenia. "Nowocześni demokraci" (PDM) to koalicja pięciu partii i polityków niezależnych skupionych wokół projektu laickiego z byłymi komunistami z Ruchu na rzecz Odnowy (Ettadżdid) na czele.
Wyników wyborów należy się spodziewać w poniedziałek.