Ogromna erupcja na Islandii. Sznur turystów po horyzont. Nie słuchają służb
Tłumy ludzi udały się na miejsce erupcji islandzkiego wulkanu. Władze apelują o rozsądek, a policja ostrzega, żeby trzymać się z daleka. - Myślę, że teraz jest pora, żeby się bać, bo to jest ogromny wybuch - mówi WP Bartek Michajluk, Polak mieszkający w Islandii.
Social media zalały zdjęcia ludzi, którzy pospieszyli na miejsce erupcji wulkanu w rejonie góry Hagafell na południowo-zachodnim półwyspie Reykjanes w Islandii. Wybuch miał miejsce w poniedziałek wieczorem. Erupcję poprzedził szereg trzęsień ziemi. LBC podaje, że w nocy z niedzieli na poniedziałek odnotowano w Grindavik ponad 230 wstrząsów. Prawie 4 tys. mieszkańców w rybackiego miasta zostało prewencyjnie ewakuowanych w listopadzie.
Bartek Michajluk, Polak mieszkający w Keflaviku, oddalonym od opustoszałego Grindaviku o około 24 km, powiedział Wirtualnej Polsce, że ta erupcja nie przypomina wcześniejszych, które widywano na nordyckiej wyspie. - Całe niebo nad Keflavikiem jest czerwone. Wulkan otworzył się tak jakby po linii i jest wiele wybuchów. Myślę, że teraz jest taka pora, żeby się bać, bo to jest ogromny wybuch. Czegoś takiego nie było latem, przy poprzedniej erupcji. Myślę, że dawno czegoś takiego nie było, tak blisko, szczególnie osad ludzkich. Nawet z naszego domu w centrum Keflaviku widać wszystko bardzo dobrze, jak się wejdzie na piętro - relacjonował w nocy Polak.
Jednak pomimo oczywistego niebezpieczeństwa, tłumy ludzi przybyły na półwysep, żeby podziwiać siłę natury. Islandzkie służby opublikowały w mediach społecznościowych apel o nieprzybywanie w rejon wulkanu. Załączono zdjęcie, na którym widoczny jest sznur samochodów zmierzających w stronę erupcji. "Obrona Cywilna apeluje, żeby na drodze Reykjanesbraut nie znajdowały się osoby, które nie muszą tam być" - napisano na Facebook'u.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O rozsądek i zachowanie ostrożności prosi też policja: "Prosimy, aby ludzie nie zbliżali się do miejsca erupcji i mieli świadomość, że wydobywający się z niej gaz może być niebezpieczny. Naukowcy potrzebują kilku dni, żeby ocenić sytuację, a my właściwie co godzinę dokonujemy ponownej oceny sytuacji" - napisano w mediach społecznościowych.
Prezydent Islandii, Guðni Thorlacius Jóhannesson, podkreślił, że w obecnej sytuacji najważniejsza jest ochrona życia: "Rozpoczęła się erupcja w pobliżu ewakuowanego miasta Grindavík. Naszym priorytetem pozostaje ochrona życia i infrastruktury. Obrona cywilna zamknęła dotknięty obszar. Teraz czekamy, aby zobaczyć, co siły natury mają w zanadrzu. Jesteśmy przygotowani i zachowujemy czujność" - napisał polityk w serwisie społecznościowym X (dawniej Twitter).
W najbliższych dniach wszystkie trasy do Grindavíku będą zamknięte. Przejazd będzie możliwy tylko dla służb ratunkowych i osób upoważnionych.
Źródło: WP, Twitter, Facebook, LBC