Oficerowie WSI zamieszani w aferę paliwową?
Marek Wełna z krakowskiej Prokuratury
Apelacyjnej od prawie pięciu lat prowadzi śledztwa w sprawie
oszustw paliwowych - informuje "Rzeczpospolita". W ostatnim roku
zaczął zdobywać coraz mocniejsze dowody na to, że za częścią
spółek paliwowych zajmujących się przestępczym procederem stoją
oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych.
04.01.2006 | aktual.: 04.01.2006 09:12
Paliwowi przestępcy od dłuższego czasu próbują skompromitować prokuratora Wełnę. Dwa lata temu "Rzeczpospolita" ujawniła, że część z nich związana ze spółką BGM przekupiła świadków, by złożyli fałszywe zeznania, że Wełna wziął dwa miliony złotych łapówki za uchylenie aresztu Piotrowi K. ze Sztumu, jednemu z ważniejszych baronów paliwowych. Gazeta pisze, że kiedy śledztwo przejęła prokuratura katowicka, Wełna został oczyszczony z fałszywych oskarżeń, a Dariusza P. oskarżyła o składanie fałszywych zeznań.
W drugiej połowie grudnia prokurator Wełna odebrał telefon od mężczyzny podającego się za współpracownika WSI. Stwierdził, że służby przygotowały przeciwko Wełnie prowokację. Zapowiedział, że w trakcie procesu Dariusza P. zgłoszą się nowi świadkowie, przygotowani przez WSI i przed sądem przedstawią nowe, fałszywe okoliczności potwierdzające, że Wełna jednak wziął łapówkę.
Wełna notatkę z tej rozmowy przekazał do Ministerstwa Sprawiedliwości. Według informacji "Rzeczpospolitej" notatka Wełny to nie jedyny dowód rzekomego spisku WSI. W aktach śledztwa mają się też znajdować dokumenty przekazane przez Zbigniewa Wassermanna, ministra, koordynatora służb specjalnych. (PAP)