Oficer CBA zawrócił w głowie Sawickiej?
B. posłanka PO Beata Sawicka żaliła się swoim kolegom, że podający się za biznesmena funkcjonariusz CBA, który sprowokował ją do wzięcia łapówki, "zawrócił jej w głowie" - pisze "Gazeta Wyborcza".
O relacje pomiędzy posłanką a oficerem CBA pytali dziennikarze na konferencji prasowej, podczas której szef Biura Mariusz Kamiński prezentował dowody przeciwko Sawickiej.
Ale Kamiński powtarzał, że pomiędzy jego oficerem a posłanką istniały tylko relacje służbowe. Inny obraz wyłania się z rozmów "GW" ze znającymi Sawicką działaczami Platformy, którzy rozmawiali z nią zaraz po tym, jak 1 października została zatrzymana po wzięciu łapówki za ustawienie przetargu na Helu.
Żaliła się, że facet zawrócił jej w głowie. Sugerowała relację intymną - mówi jeden z posłów. Sama Sawicka od czasu swojego zatrzymania milczy. Bronisław Komorowski (wicemarszałek Sejmu, PO) mówił, że za sprawą Sawickiej może "kryć się jakieś świństwo". Czy miał na myśli to, że w działaniach wobec posłanki przekroczono granice prowokacji i wykorzystano jej emocjonalne zaangażowanie?
CBA powtórzyło wczoraj historię o tym, jak Sawicka wpadła w antykorupcyjne sieci. W styczniu tego roku funkcjonariusz Biura został skierowany na kurs dla członków rad nadzorczych. Uczestniczką kursu była m.in. Sawicka. Oficer CBA brał udział w kursie, przedstawiając się jako pracownik znanej zachodniej firmy deweloperskiej, która wchodzi na polski rynek. Według Kamińskiego, zainteresowało to Sawicką, która sama wystąpiła z propozycją pomocy w ustawieniu przetargu - czytamy w "Gazecie Wyborczej".