Oficer BOR mógł współpracować z niemieckim wywiadem
Pracujący w Kancelarii Premiera oficer Biura Ochrony Rządu przez lata prawdopodobnie współpracował z niemieckim wywiadem - napisał "Wprost". Według tygodnika, od kilku miesięcy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada tę sprawę.
16.03.2008 | aktual.: 16.03.2008 22:58
Rzeczniczka ABW mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska odmówiła PAP komentarza na ten temat. Nie chciała się w jakikolwiek sposób odnieść do doniesień "Wprost".
Według informacji zamieszczonej na internetowej stronie tygodnika, w połowie 2007 r. w ręce oficerów Agencji Wywiadu wpadł tajemniczy film. Autor zdjęć nagrał wszystkie najważniejsze pomieszczenia Kancelarii Premiera.
Według informatora tygodnika, okazało się, że film nagrał funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, a dzięki dokumentom tajnym, które widać na filmie, ustalono, że nagranie pochodzi z 1997 r., kiedy premierem był Włodzimierz Cimoszewicz.
Autor filmu zarejestrował cały gabinet szefa rządu, robił zbliżenia na zawieszone w nim obrazy, ciąg klimatyzacyjny, ukryte podłączenia komputerowe. Na filmie widać, że na biurku premiera leżą dokumenty z klauzulą "tajne". Nagrane są także wszystkie przejścia do kolejnych pomieszczeń i wszystkie wyjścia z gabinetu premiera; sfilmowano też magazyn broni.
"Wprost" ustalił, że funkcjonariusz BOR nagrał film podczas zaplanowanego wcześniej alarmu przeciwpożarowego.
Zaraz po odkryciu taśmy - pisze tygodnik - agenci ABW weszli do gabinetu premiera - był nim wówczas Jarosław Kaczyński i zarządzili remont; szefa rządu przeniesiono do innego skrzydła budynku kancelarii. Według rozmówcy "Wprost" przeszukany został cały gabinet premiera, sprawdzono przewody klimatyzacyjne, obrazy i podłogę, ale podsłuchu nie znaleziono; remont trwał na przełomie lipca i sierpnia 2007 r.
Według "Wprost", funkcjonariusze Agencji Wywiadu ustalili, że nagranie trafiło do niemieckiego wywiadu. Sprawę szybko przekazano do ABW, natychmiast wszczęto śledztwo i objęto je klauzulą "ściśle tajne".
Sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Rafał Grupiński powiedział w niedzielę wieczorem w TVN24, że nie ma wiedzy o tej sprawie. Jak dodał, nie wyklucza, że "osoby, które w otoczeniu premiera zajmują się tymi kwestiami tę wiedzę już posiadają i być może w tej sprawie są już jakieś czynności".
Inny gość TVN24 szef sejmowej Komisji ds Służb Specjalnych Janusz Zemke (LiD) powiedział, że komisja nie ma w tym momencie żadnej wiedzy na ten temat. Zapowiedział, że komisja poprosi kierownictwo ABW o informacje.
Zemke zaznaczył, że mowa jest o 1997 r. Polska jeszcze wtedy ani nie była w NATO, ani nie była w UE. Powiedziałbym, że wówczas jeszcze mogły dziać się sytuacje różne i nasz wywiad miał różne kierunki zainteresowania - powiedział poseł.
Dobrze wiemy, że takie rzeczy się nie powinny dziać, ale służby państw, które jeszcze w jakimś momencie nie są zaprzyjaźnione tak do końca - ani te państwa, ani do końca służby - mogły robić różne rzeczy - dodał. Zastrzegł jednak, że celowo mówi, że "mogły", ponieważ nie ma na ten temat szerszej wiedzy.
Zemke powiedział, że do skandalu doszłoby wtedy, gdyby to się działo w czasach kiedy Polska już była w NATO, czy w Unii Europejskiej. Sytuacji takiej sobie nie wyobrażam- dodał. (PAP)