Ofiara ks. Jankowskiego zapowiada: "Złoczyńca spadnie z cokołu!"
Michał Wojciechowicz, gdański działacz opozycji z czasów PRL jest jedną z osób, które oskarżają ks. Henryka Jankowskiego o molestowanie. Teraz domaga się usunięcia jego pomnika, który stoi w Gdańsku. I ostrzega: "Weźcie ten apel do serca, bo będzie dym!".
Ostry wpis Michała Wojciechowicza pojawił się w piątek na Facebooku. "Nazywam się Michał Wojciechowicz. Mówią na mnie 'Pistolet'. Obiecuję, że złoczyńca Jankowski spadnie z cokołu!" - zaczyna swój wpis były działacz opozycji i pisarz.
Przypomina, że minął już miesiąc od pojawienia się doniesień o molestowaniu nieletnich przez ks. Henryka Jankowskiego, kapelana "Solidarności". Wojciechowicz nazywa go "niby to bohaterem" i nawiązuje do doniesień o rzekomej współpracy kapłana z SB.
Dalej autor z goryczą pisze, że "wielu wpływowych wiedziało, że [ks. Jankowski - red.] ma ciemną stronę. Lecz co tam - w dwa lata po jego śmierci wystawiono mu pomnik. Dlaczego? Pewnie dlatego, że ksiądz dobrodziej swego czasu kasą hojnie szastał i wiele projektów byłych opozycjonistów, a potem ludzi nowej władzy, wspomógł. Niby to mówiło się, słyszało się o tym, że ksiądz chłopców lubił, ale... (...) To przecież tylko człowiek" - czytamy.
"Był seksualnym drapieżcą"
"Za chwilę minie miesiąc, jak sprawa ujrzała światło dzienne, a ja poczułem się wywołany do tablicy i potwierdziłem: tak, ksiądz Jankowski był seksualnym drapieżcą, mnie także wykorzystał” - pisze Wojciechowicz. W sobotę w programie Polsat News pisarz opowiedział o swoim spotkaniu z ks. Jankowskim. Doszło do niego tuż po internowaniu matki Wojciechowicza w grudniu 1981 r.
17-letni wówczas Michał pobiegł do kościoła św. Brygidy, żeby poinformować o tym ks. Jankowskiego. Jak relacjonował w programie, kapłan przytulił go i chciał pocałować. - Ja wszedłem w te ramiona jak w ojcowskie ramiona. Ale w momencie jak te ojcowskie ramiona się na mnie zamknęły, ten człowiek dotykał moich lędźwi i przyciskał mnie do siebie. Poczułem jego wzwód - wyznał w Polsat News.
"Zburzę go! Będzie dym!"
Wojciechowicz pisze, że nikt z władz miasta ani Kościoła nic nie robi w związku z tymi doniesieniami. "Jedyne z czym medialnie mamy do czynienia, to z wystąpieniem miejskich tuzów, zaprzeczających i podważających wiarygodność ofiar lub co najwyżej nawołujących do wyjaśnienia". Jego zdaniem, jeszcze gorsza jest postawa Kościoła, który oficjalnie zaprzecza doniesieniom ofiar, czego przykładem jest wystąpienie bpa Głódzia w Wigilię - pisze.
Na koniec zwraca się z apelem do przyjaciół z podziemia, Solidarności, polityków miejskich, elit Gdańska: "Albo usuniecie ten pomnik hańby, albo go po prostu zburzę. I weźcie ten apel do serca, bo będzie dym!"
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kontrowersje wokół pomnika
Były kapelan "Solidarności" zmarł w 2010 r. Oskarżenia o pedofilskie czyny rozpoczął reportaż w "Dużym Formacie", w którym bulwersujące historie o ks. Henryku Jankowskim opowiedziała Barbara Borowiecka. Twierdzi, że była przez niego molestowana, a jej koleżanka z podwórka miała popełnić przez niego samobójstwo. Jak podkreśliła, dzieci o tym nie mówiły, bo "wszystkich paraliżował wstyd". Pisaliśmy o tym TUTAJ
Po wielu doniesieniach na ten temat, pojawiły się głosy, że pomnik ks. Jankowskiego, który postawiono w Gdańsku dwa lata po jego śmierci, powinien zostać usunięty.
Najmłodszy więzień
Michał Wojciechowicz to pisarz i były działacz antykomunistyczny. W 1979 r. wstąpił do Ruchu Młodej Polski Aleksandra Halla, kolportował i drukował ulotki. W 1980 uczestniczył w strajku w Stoczni Gdańskiej. W 1981, po internowaniu matki, założył grupę Ruch Oporu Młodych. Jej członkami byli licealiści. Aresztowany, jako najmłodszy więzień stanu wojennego, trafił na pół roku do więzienia. Po wypuszczeniu na wolność dalej działał w konspiracji. W 1987 wyemigrował do USA. Tam m.in. prowadził galerię sztuki. W 1992 r. powrócił do Polski. Jest trenerem i wykładowcą w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów.
Źródło: Facebook.com, Polsat News
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl