Odzyskano rzeczy skradzione rzeczniczce Urzędu Górniczego
Katowicka policja odzyskała laptopa, telefon i dokumenty skradzione 22 września późnym wieczorem podczas napadu na ówczesną rzeczniczkę Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) Edytę Tomaszewską - poinformował rzecznik katowickiej policji aspirant sztabowy Jacek Pytel.
08.10.2009 | aktual.: 08.10.2009 14:51
Rzeczniczka została napadnięta i niegroźnie poturbowana w centrum Katowic. Policjantom zeznała m.in., że napastnik przewrócił ją i wyrwał torbę ze służbowym laptopem i komórką.
Jak powiedział Pytel, potwierdzając informację regionalnego dodatku "Gazety Wyborczej", przedmioty, które poszkodowana zgłosiła jako zaginione, katowicka policja odzyskała kilka dni temu.
W ramach akcji - podczas której odzyskano także szereg innych skradzionych rzeczy, m.in. telefony i samochód - policjanci zatrzymali młodych paserów: 16-latka, 18-latka, a także dwudziestokilkulatka poszukiwanego do odbycia kary za rozboje. 16-latek miał ze sobą komórkę rzeczniczki, 18-latek jej laptopa. W mieszkaniu jednego z zatrzymanych znaleziono prywatne dokumenty Tomaszewskiej.
Jak poinformowała zastępczyni szefa Prokuratury Rejonowej Centrum Zachód w Katowicach, która prowadzi postępowanie ws. napadu na rzeczniczkę WUG, prokurator Elżbieta Mizeracka, w tej sprawie dotąd postawiono tylko jeden zarzut - paserstwa - osobie, przy której znaleziono skradzionego laptopa. Zastosowano też wobec niej dozór policyjny.
Mężczyzna ten - według prokuratury - wiedział, że laptop jest kradziony. Będzie mu groziło do pięciu lat więzienia. Sprawca napadu na Tomaszewską wciąż jest poszukiwany. Z informacji prokuratury wynika, że śledczy nie znają jeszcze jego tożsamości. Pytel zaznaczył, że widać go na zapisie z kamery w pobliżu miejsca napadu - gdy ucieka ze skradzioną torbą.
Sprawa napadu na rzeczniczkę WUG stała się głośna, m.in. ze względu na jej możliwy związek z tragedią w kopalni "Wujek-Śląsk". Sprawca napadu - według relacji Tomaszewskiej - najprawdopodobniej wiedział, kim jest jego ofiara: miał bowiem jej powiedzieć: "to za tę kopalnię" i obrzucić wulgaryzmami.
Początkowe niektóre media dociekały też, że w skradzionym laptopie mogły znajdować się informacje dotyczące prowadzonego przez WUG śledztwa w sprawie katastrofy. Rzeczniczka szybko wyjaśniła, że jedynym dokumentem, jaki znajdował się w laptopie, był skład specjalnej komisji powołanej przez prezesa WUG do wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
Po napadzie rzeczniczka zgłosiła sprawę policji, opowiedziała przebieg zajścia i opisała sprawcę. Na drugi dzień prezes WUG odwołał ją z funkcji rzecznika tej instytucji ze względu na fakt, że posiadając przy sobie służbowy sprzęt, była pod wpływem alkoholu, co potem stwierdziła policja. Pozostała zatrudniona w WUG na stanowisku głównego specjalisty.