Odpowiadali za kampanię Morawieckiego. Otrzymali milionowe zlecenia z RARS

Za kampanię wyborczą Mateusza Morawieckiego odpowiadali ludzie, którzy zarobili miliony na zleceniach z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych - podaje Onet. Niewykluczone, że wkrótce zostaną przesłuchani przez prokuraturę.

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Adam Zygiel

Jak przypomina Onet, w 2019 roku za kampanię wyborczą Morawieckiego do parlamentu odpowiadała spółka Stopro, należąca do Dominika Basiora. Rok później do firmy (a także do innego podmiotu Basiora - Direction) zaczęły płynąć zlecenia z Agencji Rezerw Materiałowych (przemianowanej następnie na Rządową Agencję Rezerw Strategicznych), na czele której stał współpracownik byłego premiera - Michał K. W ciągu czterech lat spółki otrzymały blisko 150 mln zł.

Onet wskazuje, że Basior wielokrotnie zaprzeczał w rozmowie z portalem, by zlecenia były formą wynagrodzenia za współpracę podczas kampanii wyborczej. Zapewniał też, że nie miał nic wspólnego z kampanią wyborczą w 2023 roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tymczasem, od lutego 2023 roku wspólnikiem Basiora w Stopro jest Łukasz Urbanek. Mężczyzna prowadził agencję Joker, która - jak podaje Onet - odpowiadała za kampanię wyborczą Mateusza Morawieckiego oraz kilku polityków PiS w tamtym roku. W sumie firma wystawiła komitetowi wyborczemu partii 16 faktur na łączną kwotę przekraczającą milion zł.

Urbanek nie odpowiedział na pytania Onetu o charakter jego współpracy z PiS. Z kolei Basior podkreślił, że sprawa nie ma związku ze zleceniami z RARS, ani że pomagał Urbankowi w nawiązaniu kontaktów z PiS.

Basior jednak nie tylko wiedział o pracy Urbanka na rzecz Morawieckiego, ale był też w nią zaangażowany, o czym mają świadczyć materiały CBA zebrane w trakcie operacji wobec Michała K.

Urbanek bowiem dzwonił do Basiora z pytaniem o kampanię. Po wysłaniu faktury do okręgu wrocławskiego PiS otrzymał odpowiedzi, że kandydaci "o niczym nie wiedzą". - I co mówić, że było zamówienie z PiS-u? - pytał. W kolejnej rozmowie mówił, że prześle Basiorowi jedną z faktur.

Jak podaje Onet, Basior i Urbanek nie zostali jeszcze przesłuchani przez prokuraturę ws. współpracy z RARS, ale jak mówią nieoficjalnie śledczy - to kwestia czasu.

Śledztwo ws. RARS

W sprawie nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych prokuratura wszczęła śledztwo w grudniu 2023 roku. Od połowy ubiegłego roku sprawę badała rzeszowska delegatura CBA, którą zainteresowały gigantycznymi przelewy z RARS do prywatnych spółek.

Pod koniec lipca 2024 roku zarzuty w tej sprawie usłyszały dwie urzędniczki RARS. Justynie Gdańskiej, dyrektorce biura zakupów RARS oraz Joannie P., kierowniczce w tym biurze, prokuratura przedstawiła zarzut "przekroczenia uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, które miały polegać na preferencyjnym traktowaniu niektórych kontrahentów".

W środę agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali Huberta B., byłego dyrektora biura zakupów w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.

Były prezes RARS Michał K. i założyciel firmy Red is Bad Paweł Szopa, który otrzymał z agencji zlecenia na blisko pół miliarda zł, wyjechali z Polski. 22 sierpnia prokuratura ogłosiła, że zebrany materiał pozwala na postawienie im "zarzutów brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej".

Michał K. został zatrzymany w Londynie i czeka na posiedzenie sądu w sprawie o ekstradycję. Z kolei Paweł Szopa, według ostatnich doniesień, ma ukrywać się w Ameryce Południowej w którymś z krajów niemających umowy ekstradycyjnej z Polską. Domaga się listu żelaznego. 8 października sąd oddalił ten wniosek. Obrońca Szopy zapowiedział złożenie odwołania w tej sprawie.

Czytaj więcej:

Źródło: Onet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (104)