Odnaleziono 11‑letnią Julię. Jest w szpitalu
Odnalazła się 11-letnia Julia, która zaginęła w okolicach swojego domu przy ul. Naruszewicza w Łodzi - powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka. Prawdopodobnie przez kilka godzin dziewczynkę woził w samochodzie nieznany mężczyzna; wieczorem została przez niego wypuszczona na osiedlu, na którym mieszka.
19.03.2012 | aktual.: 20.03.2012 01:25
Zobacz informację o poszukiwaniach dziecka
Nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka ostatni raz była widziana w poniedziałkowe popołudnie, prawdopodobnie wysadził ją z samochodu w dzielnicy Górna.
Dziewczynka została przewieziona na badania do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Rozmowy z nią mają odbywać się przy udziale psychologa dziecięcego - powiedziała wieczorem rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka. Policja nie wypowiada się, czy do uprowadzenia dziecka doszło na tle seksualnym.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się telewizja TVN24, 11-latka mówiła policji, że samochód, którym wiózł ją mężczyzna, był koloru jasnoniebieskiego.
Według wstępnych ustaleń 11-latka wyszła ze szkoły wraz z koleżankami ok. godz. 13.40. Do domu jednak nie dotarła. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w czasie, kiedy bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, podszedł do niej i innych dzieci mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia zostawiła koleżankom plecak i odeszła z nieznajomym.
Według policji był to mężczyzna w wieku około 30 lat, ubrany był w białą sportową bluzę w niebieskie pasy, miał okulary, lekki zarost na twarzy. Matka dziewczynki początkowo szukała jej na własną rękę; policję powiadomiła ok. godz. 15.30.
Policja nie wykluczała uprowadzenia dziecka. W działania poszukiwawcze zaangażowano kilkuset policjantów m.in. przewodnika z psem tropiącym, a także funkcjonariuszy z oddziału prewencji; komunikat o zaginięciu przekazano wszystkim patrolom w mieście.
Po godz. 19 dziewczynka została zauważona przez policjantów w pobliżu swojego domu. Była bardzo wystraszona. Z jej relacji wynika, że miała pomóc jakiemuś mężczyźnie w szukaniu psa. Później miał on jej zaproponować, żeby wsiedli do jego samochodu, bo tak będzie łatwiej szukać. 11-latka opisała samochód jako "starego typu, w kolorze błękitnym i być może ubłocony".
Z jej relacji wynika, że mężczyzna w końcu wypuścił ją z samochodu na osiedlu, na którym mieszka. W pobliżu domu dziewczynkę zauważyli policjanci, którzy odprowadzili ją do rodziców.
Według policji dziewczynka relacjonowała, co mogło stać się podczas jazdy samochodem. - Będziemy to wyjaśniać, ale nie ujawniamy szczegółów - dodała Kącka.
11-latka - zdaniem policjantów - nie miała widocznych śladów obrażeń. Została przewieziona na badania do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
Policja zabezpieczyła jej odzież i inne ślady. Na jednym z pobliskich skrzyżowań znaleziono porzucone na jezdni okulary lecznicze. Śledczy nie wykluczają, że należały do sprawcy uprowadzenia. Policja poszukuje mężczyzny; sprawdzany jest miejski monitoring, sporządzany jest portret pamięciowy.