Odmowa wszczęcia śledztwa ws. wypowiedzi księdza z Piotrkowa Trybunalskiego
Prokuratura w Radomsku podjęła decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa ws. czterech doniesień, jakie trafiły do śledczych po wywiadzie na temat pedofilii, jakiego w ub. roku udzielił jednemu z tygodników duchowny z Piotrkowa Trybunalskiego - ks. Ireneusz Bochyński.
15.01.2014 10:43
Poinformował o tym prokurator Witold Błaszczyk z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, która początkowo zajmowała się sprawą. Później została ona przekazana zarówno do łódzkiej, jak i radomszczańskiej, prokuratury rejonowej.
W wywiadzie dla tygodnika "Tydzień Trybunalski" m.in. na pytanie, czy dorosły człowiek może powiedzieć, że ma problem, bo dzieci go prowokują, ks. Bochyński odpowiedział: "trzeba by porozmawiać z ludźmi, którzy w życiu tego doświadczyli". - Nie wiem, o jakim czasie bycia dzieckiem mówimy, bo jeżeli mówimy o dziecku 3-letnim (bo i takie przypadki pedofilii miały miejsce), to dotyczyły one rodzin, bo pod ich ścisłą opieką znajduje się wtedy dziecko. Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci 'wchodziły' do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - mówił.
Błaszczyk przypomniał, że po ukazaniu się rozmowy do prokuratury wpłynęło kilka doniesień ws. duchownego.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył mężczyzna, który obecnie mieszka poza granicami Polski. Według niego w 1990 roku, kiedy miał 14 lat, podczas wycieczki szkolnej miało dojść ze strony księdza wobec niego do tzw. innej czynności seksualnej. Jak powiedział Błaszczyk, śledczy nie zajmą się sprawą, bo się przedawniła.
Kolejny wątek, który badali prokuratorzy, dotyczył ewentualnego propagowania przez księdza pedofilii w udzielonym przez niego wywiadzie. Doniesienie złożył jeden z mieszkańców Torunia. - Śledczy dokładnie zapoznali się z treścią rozmowy i po jej analizie stwierdzili, że wypowiedzi te nie mogą być uznane za propagowanie i pochwałę pedofilii. Według nich był to jeden głos w dyskusji, który może być różnie oceniany w aspekcie etycznym, moralnym, natomiast z punktu widzenia prawa nie jest to apoteoza pedofilii - mówił Błaszczyk.
Prokurator zwrócił uwagę, że kolejny badany wątek został wszczęty z urzędu po nagłośnieniu wywiadu. Śledczy sprawdzali, czy duchowny mógł mieć wiedzę na temat kontaktów seksualnych innych osób z osobami poniżej 15. roku życia, o których miał się dowiedzieć przy różnych okazjach. Ustalono, że była to "ogólnikowa wiedza księdza pochodząca z publikacji prasowych, dyskusji, jak również jego bezpośrednia wiedza, ale pochodząca z treści spowiedzi". Błaszczyk przypomniał, że duchownego nie można było przesłuchać "na okoliczność faktów, które uzyskał podczas spowiedzi". - Prokuratura podjęła decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa z uwagi na brak dostatecznych dowodów - powiedział.
Ostatnie zawiadomienie, którym zajmowali się śledczy z Radomska, dotyczyło pomówienia księdza przez poseł Elżbietę Radziszewską (PO) oraz ewentualnego niedopełnienia przez posłankę obowiązków. Złożyli je mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego, według których, "jeśli posłanka posiadała wiedzę o kontaktach seksualnych księdza z nieletnimi, to powinna powiadomić prokuraturę". Skoro nie powiadomiła, to nie dopełniła obowiązków urzędniczych. Jeśli nie posiadała, a powiedziała to w mediach, że ksiądz dopuszcza się takich stosunków, bo do niej docierały takie informacje, to pomówiła duchownego.
- Prokurator nie doszukał się w wypowiedziach i zachowaniu pani poseł znamion czynu zabronionego, czyli m.in. niedopełnienia obowiązków urzędniczych - powiedział.
Pod koniec grudnia ub. r. decyzję o odmowie wszczęcia postępowania, dotyczącego przestępstw o charakterze seksualnym, jakich rzekomo dopuścić się miał duchowny, podjęła też Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie. Sprawa trafiła do Łodzi, ponieważ piotrkowscy prokuratorzy nie znaleźli żadnych dowodów ani poszlak potwierdzających, że tego rodzaju zabronione czyny miały miejsce w Piotrkowie, a jeśli do nich doszło, to działo się to na terenie Łodzi, kiedy duchowny pracował w jednej z parafii w dzielnicy Polesie.
Ustalono, że w 1999 roku łódzka prokuratura prowadziła już postępowanie przygotowawcze wobec duchownego, a dotyczyło ono "innych czynności seksualnych", jakich miał dopuścić się wówczas wobec 16-latka, a więc nie "pedofilii". Zostało ono jednakże prawomocnie umorzone. Obecnie postępowanie nie mogło zostać wszczęte z uwagi na upływ okresu przedawnienia.