Odkrywają zagadki ofiar wojny i totalitaryzmu
Genetyczny odcisk palca
Genetyczny odcisk palca
Na co dzień pracują w Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów oraz w Katedrze Medycyny Sądowej PUM w Szczecinie, jednak w każdej wolnej chwili angażują się w projekt naukowy "Grobownictwo wojenne Pomorza Zachodniego". Mowa o genetykach z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
We współpracy z organizacjami z całej Europy prowadzą prace, których celem jest odnalezienie ofiar II wojny światowej. Od piątku do niedzieli naukowcy z PUM wraz z wolontariuszami z Niemiec i Rosji prowadzili badania w okolicach miejscowości Moczyły w Zachodniopomorskiem. Projekt ma na celu inwentaryzację mogił polowych. Prowadzony jest z wieloma instytucjami i stowarzyszeniami z Polski, Niemiec, Szwajcarii, Rosji i Ukrainy - pisze dla Wirtualnej Polski Łukasz Szełemej.
Genetyczny odcisk palca
- Miejsce, w którym pojawiły się ludzkie szczątki, wskazała nam lokalna ludność - mówi dr n. med. Andrzej Ossowski, koordynator projektu PBGOT z ramienia PUM, genetyk, kryminalistyk i antropolog sądowy. - Właściciel pola wielokrotnie trafiał na nie w trakcie prac. Sprawa została zgłoszona do Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie i jako Pomorski Uniwersytet Medyczny przyjechaliśmy sprawdzić to miejsce. Przypuszczaliśmy, że będą to szkielety żołnierzy poległych w 1945 roku w trakcie forsowania Odry, jednak okazało się, że jest to pole grobowe cywilnych ofiar wojny - dodaje.
Na polu w okolicy wsi Moczyły naukowcy odkryli około 30 szkieletów, m.in. kobiet, starców i dzieci. Ze względu na obrażenia oraz rodzaj i charakter pochówków można było stwierdzić, że są to cywilne ofiary walk z 1945 roku. Część z nich zginęła w wyniku ostrzału, a pozostali zmarli prawdopodobnie z powodu złych warunków panujących w tamtym czasie. Najwięcej szczątków znajdowanych w województwie zachodniopomorskim należy do żołnierzy niemieckich, radzieckich i polskich. W tej kolejności, ponieważ na Pomorzu Zachodnim nie prowadzono skutecznej akcji ekshumacyjnej po zakończeniu wojny. Odnajdywane są także szczątki żołnierzy Wojska Polskiego, którzy pochodzili z poboru na Wileńszczyźnie lub tych, którzy nie dostali się do armii Andersa.
Genetyczny odcisk palca
Po ekshumacji szczątki są przekazywane do odpowiedniej instytucji, która organizuje pochówek. Czasami zdarza się, że naukowcy mogą zidentyfikować zmarłego po znalezionych przy nim przedmiotach (odznaczeniach czy nieśmiertelnikach). Wtedy informowana jest rodzina oraz odpowiednie władze.
Genetycy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego pracują przede wszystkim nad projektem pn. Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów. W ostatnich dniach rozpoczęli kampanię informacyjną o nazwie #DNABOHATERA dotyczącą pozyskania materiału genetycznego od rodzin poszukiwanych przez PBGOT polskich ofiar zbrodni komunistycznych i zbrodni niemieckich. Chodzi o pobranie wymazu od rodzin poszukiwanych osób, aby można było potwierdzić ich tożsamość. Tajemniczy wymaz to przekazanie próbki śliny oraz wypełnienie specjalnej ankiety.
Genetyczny odcisk palca
- Chcemy dotrzeć z informacją do społeczeństwa a przede wszystkich do osób spokrewnionych z ofiarami, ponieważ bez materiału porównawczego nie uda nam się nikogo zidentyfikować - mówi dr n. med. Andrzej Ossowski. - Zdarza się, że pracujemy nad źle zachowanymi szczątkami miesiącami, ale bez materiału genetycznego do porównania nie możemy nic dalej zrobić - dodaje.
Idealnym przykładem prac identyfikacyjnych PBGOT jest zidentyfikowanie mjr Hieronima Dekutowskiego, ps. "Zapora". Posiadając informację o miejscu pochówku, zidentyfikowanych podkomendnych i materiale porównawczym m.in. od dwóch siostrzenic, naukowcy z bazy nie mogli dokonać identyfikacji. Materiał genetyczny pobrany od dalekich krewnych umożliwiał tylko wstępne typowanie, ale nie identyfikację. Gdyby nie rodzina, która zgodziła się na ekshumację rodziców mjr Hieronima Dekutowskiego, to do dzisiaj nie byłby on zidentyfikowany.
Genetyczny odcisk palca
- Od typowania, że jest to poszukiwana przez nas osoba, do zidentyfikowania może minąć nawet kilka miesięcy. Są to bardzo trudne, skomplikowane matematycznie i czasochłonne prace w laboratorium - mówi dr n. med. Andrzej Ossowski. - Od momentu powstania bazy przeprowadziliśmy już 750 ekshumacji. Szczątki pochodzą z Kwatery "Ł", Gdańska, Krakowa, Sobiboru, Białegostoku i Katynia. W tej chwili pracujemy nad identyfikacją kilkunastu osób i myślę, że niedługo na konferencji zostaną podane kolejne nazwiska osób zidentyfikowanych - dodaje.
Obecnie prowadzone są równoczesne badania genetyczne nad szkieletami ekshumowanymi w Kwaterze "Ł" oraz w Białymstoku. W trakcie analiz znajduje się materiał genetyczny pobrany od ponad 150 osób . Średnio PBGOT kończy badania genetyczne pięciu osób miesięcznie, ale ich identyfikacja uwarunkowana jest posiadaniem materiału porównawczego. W Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów znajduje się materiał porównawczy od 1500 osób, ale, aby dowiedzieć się, kto został odnaleziony należy porównać profile genetyczne z bazy ofiar z bazą osób spokrewnionych. Genetycy z PBGOT posiadają dużą bazę materiału porównawczego dotyczącego ofiar "Obławy Augustowskiej" i aresztu w Białymstoku, jednak jeżeli chodzi o Łączkę to materiał wpływa tylko od pojedynczych osób.
Genetyczny odcisk palca
- Mając na uwadze prace genetyczne, to jesteśmy w fazie końcowej analizy szkieletów - wyjaśnia dr n. med. Andrzej Ossowski. - Zaczynamy dochodzić do momentu, że mamy typowania, ale brakuje nam porównawczego materiału. Listę 170 osób z około 300 pochowanych na "Łączce", które mają być zidentyfikowane, otrzymaliśmy dopiero w połowie 2015 roku. Wydobyto tam na razie 200 szkieletów. Do 170 osób mamy podanych oficjalnie 40 nazwisk. Do 40 osób spośród 130 szkieletów nie mamy żadnego materiału porównawczego. Do 60 osób z 90 pozostałych mamy tylko materiał od dalekich krewnych, który uniemożliwia identyfikację. Teoretycznie dysponujemy materiałem DNA umożliwiającym identyfikację zaledwie od 20 do 30 osób - mówi.
Naukowcy z bazy pracują na najnowocześniejszych urządzeniach na świecie wartych miliony złotych. Jest to sprzęt należący do PUM oraz pochodzący ze wsparcia m.in. przez Ministerstwo Zdrowia czy inne stowarzyszenia oraz instytucje. Na podobnych maszynach pracują kryminalistycy z FBI w Stanach Zjednoczonych.
Genetyczny odcisk palca
- Od najmłodszych lat miałem wpajany szacunek do żołnierzy. Była to zasługa mojego dziadka Jerzego Ossowskiego, ps. "Osa" z 3. Brygady Wileńskiej AK - mówi dr n. Med. Andrzej Ossowski. - Wychowując się w środowisku żołnierzy AK, zaszczepione mi zostały najważniejsze wartości tamtego pokolenia. Mój dziadek zanim trafił do partyzantki szukał ofiar NKWD. Dzisiaj ja szukam. Nigdy wcześniej nawet nie marzyłem, że będę miał udział w identyfikacji zwykłych obywateli i wielkich patriotów. Jest to pewnego rodzaju wypełnienie testamentu dziadka - dodaje.
9-osobowy zespół ze Szczecina współpracuje przede wszystkim z Instytutem Ekspertyz Sądowych z Krakowa oraz Instytutem Pamięci Narodowej. Nie ma drugiego takiego laboratorium w Polsce.
Genetyczny odcisk palca
- Pojawiały się ostatnio informacje o likwidacji PBGOT w Szczecinie w świetle nowej ustawy o IPN - mówi dr n. med. Andrzej Ossowski. - Nie ma takiego zagrożenia, choć planowany początkowo projekt ustawy mógł doprowadzić do zablokowania prac. Na szczęście dzięki zaangażowaniu marszałka Joachima Brudzińskiego w dzisiejszy wygląd ustawy jesteśmy spokojni o kontynuację projektu - dodaje.
Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów powstała 28 września 2012 roku. Akt porozumienia w sprawie utworzenia PBGOT podpisali Rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie prof. dr hab. n. med. Andrzej Ciechanowicz oraz Prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Łukasz Kamiński. Do tej pory udało się zidentyfikować 44 osoby m.in. Danutę Siedzikównę, ps. "Inka" czy mjr Zygmunta Szendzielarza, ps. "Łupaszka".
(Łukasz Szełemej / WP)