Odgrzewana rura
"Trybuna" pisze, że nowy zarząd Polskiego
Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz minister gospodarki Piotr
Woźniak mają pomysł na zróżnicowanie źródeł dostaw gazu. W razie
gdyby Rosjanie znowu zakręcili kurek, paliwo to popłynie do Polski
z Niemiec.
22.05.2006 | aktual.: 22.05.2006 07:15
Problem jednak w tym, że gdy PGNiG zamierzało robić to samo przed laty, spotkało się z ostrą krytyką polityków prawicy - czytamy w dzienniku.
Jeszcze zanim Rosja przykręciła kurek z dostawami gazu przez Białoruś, narodził się pomysł, żeby wybudować nitkę rurociągu z Bernau do Szczecina (128 km), który połączyłby Polskę z systemem gazociągów zachodnich. Wadą tego projektu, z punktu widzenia rządzących wówczas polityków, było to, że gazociąg miałaby budować firma Bartimpex należąca do Aleksandra Gudzowatego, który był w stanie bardzo szybko uruchomić polsko-niemieckie konsorcjum. U schyłku rządów AWS lansowany był inny wariant, czyli budowa gazociągu długości 1 tys. km, który połączyłby Polskę z Norwegią.
Wariant niemiecki jest dziesięciokrotnie tańszy niż norweski. Nic więc dziwnego, że PGNiG powróciło do niego po objęciu rządów przez lewicę. Argumentów na słuszność tego projektu było mnóstwo. Gdyby np. Rosjanie ponownie przykręcili kurek na biegnącym przez Polskę gazociągu jamalskim, musieliby zwiększyć dostawy do Niemiec innymi rurami (np. przez Czechy). Nie odważyliby się bowiem pozbawić dostaw gazu niemieckich odbiorców.
Rynek u naszych zachodnich sąsiadów jest bardzo liberalny, działają na nim liczne spółki sprzedające gaz bezpośrednim odbiorcom, gdziekolwiek oni są. Mogą być także w Polsce. Wszystkie umowy na dostawy są bardzo skrupulatnie realizowane. Ponadto dystrybutorzy korzystają z innych niż rosyjskie źródeł zaopatrzenia. Podłączenie do tego systemu byłoby więc dla nas gwarancją bezpieczeństwa energetycznego - uważa "Trybuna". (PAP)
Więcej: Trybuna - Odgrzewana rura