Świat"Odejście Arafata to dla Palestyńczyków tragedia"

"Odejście Arafata to dla Palestyńczyków tragedia"

Dla Palestyńczyków to niewątliwie wielka tragedia dlatego, że odchodzi symbol walki, właściwie to, co do tej pory Palestyńczycy osiągnięli, to dzięki dzieki Arafatowi i na arenie międzynarodowej, arenie arabskiej i u siebie, to Arafat za wszystkim stał - powiedział arabista rof. Janusz Danecki w "Salonie Politycznym Trójki".

Jolanta Pieńkowska: Arafat umiera, Palestyna bez Arafata, Arafat gaśnie - to tylko niektóre z tytułów z pierwszych stron dzisiejszych gazet. Co odejście Arafat oznacza dla Autonomii Palestyńskiej?

Prof. Janusz Danecki: Dla Palestyńczyków to niewątliwie wielka tragedia dlatego, że odchodzi symbol walki, właściwie to, co do tej pory Palestyńczycy osiągnięli, to dzięki dzieki Arafatowi i na arenie międzynarodowej, arenie arabskiej i u siebie to Arafat za wszystkim stał. Oczywiście w ciągu ostatnich czterch lat Arafat odgrywał niewielką już rolę polityczną i przygotowywały się nowe układy. Ale myślę, że to dobrze, bo Palestyńczycy są jednak przygotowani na przyjęcie władzy po Arafacie.

Jolanta Pieńkowska: Czy rzeczywiście są przygotowani, bo Arafat nie wyznaczył swego następcy i rodzi się pytanie, dlaczego?

Prof. Janusz Danecki: Myślę, że wynikało to troszeczkę z jego roli, jest symbolem i tego się nie da zastąpić. To znaczy Arafata nikt nie zastąpi w tym, czego dokonał. Natomiast powinna przyjść następna rzesza polityków, którzy teraz będą walczyć o to, by nie tyle założyć podstawy państwa, ale to państwo budować i rokować z Izraelczykami, myślę, że tacy ludzie się znajdą, choć oczywiście do końca nie wiemy czy odbędzie sie to bez większych, czy mniejszych walk wewnętrznych wśród Palestyńczyków.

Jolanta Pieńkowska: A kto ma szanse na przejęcie władzy po Arafacie?

Prof. Janusz Danecki: Któryś z premierów. Albo obecny Ahmed Korei albo poprzedni Mahmud Abbas, obaj są wybitnymi politykami, w wypadku obu myślę, że było dobre dla Palestyńczyków, gdyby ktoś taki stanął na czele ich ruchu. Na pewno lepiej niż skrajne ugrupowania, które oczywiście też mają chrapkę na władzę.

Mówi się o tym, że radyklany Hamas już przygotowuje sie do przejęcia władzy po Arafacie i że to radykalni przywódcy Hamasu mają najwięjsze szanse. Ale przywódcy Hamasu nie mają owych wielkich przywódców. Niestety zginęli i takich duchowych wodzów tam brakuje. Są politycy ale znacznie mniejszego szczebla. A Palestyńczycy potrzebują jednak kogoś wybitengo, kogoś z nazwiskiem. Jeszcze się zastanawiam, czy któraś z kobiet, pani Ashrawi, która była kandydatką, czy forsowana na kandydatkę wobec Arafata, nie mogłaby taką osobą być. Ja się zastanawiam, czy nie nadszedł czas w Palestynie, żeby osoba jaką jest prezydent odgrywała bardziej symboliczną rolę, natomiast faktyczną, taką sprawującą władzę mógłby teraz odgrywać premier i to byłoby też znaczące w całej polityce palestyńskiej.

Jolanta Pieńkowska::A czy może dojść do rozlewu krwi w walce o władzę?

Prof. Janusz Danecki: Nie jest to wykluczone, bo radykalne organizacje mogą sie domagać, choć ja się ciągle zastanawiam, pamięć po Arafacie jest dla Palestyńczyków czymś świętym.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)