"Oddam synka w dobre ręce" - szokujące ogłoszenie
"Oddam!!! Dziewięciomiesięcznego syna w dobre ręce do adopcji otwartej. Proszę o kontakt telefoniczny" - ogłoszenia tej szokującej treści pojawiły na ulicach Słupska. O matce, która z powodu bardzo trudnej sytuacji finansowej napisał serwis "Głosu Pomorza".
10.05.2011 | aktual.: 10.05.2011 08:41
Mieszkaniec Słupska, który zauważył ogłoszenie, natychmiast zaalarmował media. Jak sam mówił, jest oburzony, że można dziecko potraktować jak kanapę czy telewizor. - Dziecka nie oddaje się w dobre ręce. Do adopcji są odpowiednie instytucje i procedury, biorą w nich udział psychologowie - mówił.
Dziennikarze dotarli do matki, która chce oddać swojego synka. Ma 24 lata i znikąd pomocy. - A co mam robić, skoro nie mam pieniędzy i żadnej pomocy. Dziecko leży zasikane, bo właśnie zużyłam ostatnią pieluchę. Nie mam co mu dać jeść. Nie chcę, żeby tak się męczyło - tłumaczy swój desperacki krok kobieta.
Pani Monika mieszka z matką, jej konkubentem, bratem, siostrą, no i z dziewięciomiesięcznym Oliwierem. - Ojciec dziecka nie interesuje się nim, tylko przepija pieniądze, a ja jestem sama. Nie wiem czy będę gotowa go oddać, ale mam świadomość, że jak dziecko tu zostanie, może mi umrzeć z głodu na rękach - mówi.
Pani Monika nie chce oddawać synka do ośrodka adopcyjnego, bo chce się z nim widywać, więc zdecydowała się na taki krok.