Odbyły się uroczystości żałobne po śmierci Nelsona Mandeli. Lech Wałęsa nieobecny
Na stadionie FNB w Soweto, w południowo-zachodniej części Johannesburga, odbyły się uroczystości żałobne po śmierci pierwszego czarnoskórego prezydenta RPA, jednego z najwybitniejszych przywódców i mężów stanu, Nelsona Mandeli. Polskę reprezentował szef MSZ Radosław Sikorski. Prezes Instytutu Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński poinformował, że b. prezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa nie planował jechać do RPA na uroczystości żałobne (w poniedziałek premier Donald Tusk zapowiedział, że szef MSZ i b. prezydent Lech Wałęsa będą reprezentować Polskę).
Ceremonia rozpoczęła się odśpiewaniem hymnu narodowego RPA. Początek uroczystości nastąpił z godzinnym opóźnieniem; wcześniej na stadion stopniowo napływali uczestnicy uroczystości. W transmisji na żywo telewizje odnotowywały przybycie kolejnych światowych przywódców i znanych osób. Na trybunach ludzie trąbili w wuwuzele, krzyczeli, śpiewali pieśni z czasów walki z apartheidem.
Zaplanowanej na kilka godzin uroczystości towarzyszył ulewny deszcz. - W naszej tradycji, gdy podczas pogrzebu pada deszcz znaczy to, że twoi bogowie witają cię w niebie - mówił wiceszef Afrykańskiego Kongresu Narodowego Cyril Ramaphosa, który powitał gości.
Zła pogoda sprawiła jednak, że wielu ludzi pozostało w domach - krótko przed rozpoczęciem uroczystości stadion, obliczony na 95 tys. widzów, był w połowie pusty.
Po hymnie nastąpiły modlitwy ekumeniczne; następnie głos zabrali przyjaciele i bliscy Mandeli. Jako pierwszy wystąpił dawny towarzysz Mandeli z więzienia na wyspie Robben pod Kapsztadem, Andrew Mlangeni.
Przemówieniom przysłuchiwała się wdowa po Mandeli Graca Machel, nieopodal niej siedziała poprzednia żona Mandeli, Winnie Madikizela-Mandela. Mandela pozostawił trzy córki, 18 wnuków i 12 prawnuków.
Przemawiając do zgromadzonego na stadionie tłumu prezydent USA Barack Obama nazwał Nelsona Mandelę "ostatnim gigantem XX wieku" oraz "ostatnim wielkim wyzwolicielem XX wieku". Podkreślił, że czuje dumę mogąc wraz ze zgromadzonymi oddać hołd wielkiemu człowiekowi, którego czyny zmieniły historię.
- Nigdy nie zobaczymy więcej światła Nelsona Mandeli, jednak chcę powiedzieć młodym ludziom na całym świecie - wy też możecie zmieniać świat - podkreślił prezydent USA. Obama przypomniał, że jego własna historia wiąże się z życiem i działalnością pierwszego czarnoskórego prezydenta RPA, który był dla niego inspiracją i drogowskazem.
Przypomniał również, że Mandela był wyjątkowym politykiem, który potrafił myśleć nie tylko o szczęściu czarnoskórych mieszkańców RPA. Dla niego wszyscy mieszkańcy tego kraju byli równi i dlatego potrafił bronić białej mniejszości przed czarną większością w imię sprawiedliwości i solidarności - powiedział prezydent USA. - Będzie nam go brakowało. Niech Bóg błogosławi Nelsona Mandelę, nich Bóg błogosławi obywateli RPA - zakończył Obama.
Przed wygłoszeniem przemówienia Barack Obama przywitał się z gośćmi zgromadzonymi na trybunie honorowej stadionu. Wśród nich był prezydent Kuby Raul Castro, z którym Obama wymienił uścisk dłoni.
Wśród światowych przywódców uczestniczących w uroczystościach byli także: sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, wiceprezydent Chin Li Yuanchao, prezydent Francji Francois Hollande i jego poprzednik Nicolas Sarkozy. Przybyli niemal wszyscy przywódcy z Afryki, a także prezydenci Indii, Brazylii, Meksyku, Niemiec, Afganistanu, Sri Lanki i Bangladeszu, a także premierzy, szefowie MSZ i przedstawiciele monarchii krajów europejskich. "Mandela znowu zebrał razem cały świat" - skomentowała państwowa telewizja SABC.
Polskę reprezentował szef MSZ Radosław Sikorski. Prezes Instytutu Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński poinformował, że b. prezydent i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa nie planował jechać do RPA na uroczystości żałobne (w poniedziałek premier Donald Tusk zapowiedział, że szef MSZ i b. prezydent Lech Wałęsa będą reprezentować Polskę).
Gulczyński wyjaśnił, że były prezydent wrócił w ubiegły piątek z Waszyngtonu. - Podróż do RPA to kilkanaście godzin lotu i po prostu nie mógł tego lotu wykonać chwilę po tym, jak wrócił z USA. Proszę pamiętać, że jest starszym człowiekiem, mającym problemy zdrowotne i nie może być tak, że jednego dnia leci kilkanaście godzin w jedną stronę, a drugiego dnia leci kilkanaście godzin w drugą stronę - zaznaczył szef Instytutu Lecha Wałęsy.
Media odnotowały obecność artystów i celebrytów, m.in. wokalisty U2 Bono, aktorki Charlize Theron, modelki Naomi Campbell.
Na stadionie nie wystawiono trumny ze zwłokami Mandeli. Zostanie ona wystawiona dopiero w środę w Union Buildings, siedzibie prezydenta RPA w Pretorii i pozostanie tam przez dwa następne dni.
W sobotę trumna z ciałem Mandeli zostanie przewieziona samolotem do Mthathy w Prowincji Przylądkowej Wschodniej. Stamtąd w procesji do Qunu, wioski, w której Mandela wychował się i gdzie zażyczył sobie, by go pochować na rodzinnym cmentarzu, gdzie spoczywają jego rodzice, siostra i trójka dzieci. Pogrzeb Mandeli w Qunu będzie uroczystością rodzinną, na którą zostaną zaproszeni tylko nieliczni z przybyłych ze świata gości.
Pożegnanie Mandeli odbyło się na stadionie FNB, w miejscu, gdzie po raz ostatni pojawił się publicznie. W lipcu 2010 roku przybył na stadion tuż przed rozpoczęciem finałowego meczu piłkarskich mistrzostw świata rozgrywanych po raz pierwszy w Afryce. Zdobycie przez RPA prawa do organizacji turnieju było ostatnim sukcesem dyplomatycznym Mandeli. Na tym stadionie Mandela wygłosił też swoje pierwsze przemówienie w Soweto po uwolnieniu w lutym 1990 roku z więzienia.
Symboliczna jest data uroczystości żałobnych - dokładnie przed 20 laty, 10 grudnia 1993 roku Mandeli i ostatniemu prezydentowi okresu apartheidu Frederikowi Willemowi de Klerkowi wręczono Pokojową Nagrodę Nobla.
Nelson Mandela, bohater walki z apartheidem i pierwszy czarnoskóry prezydent RPA, zmarł 5 grudnia w wieku 95 lat.