Od wiosny 2003 zginęło kilkadziesiąt tysięcy Irakijczyków
Dwa tysiące żołnierzy
amerykańskich zginęło w operacji irackiej od jej początku w marcu
2003 roku, ale straty wśród Irakijczyków są kilkadziesiąt razy
większe. Według ocen waszyngtońskiej Brookings Institution sięgają
być może aż 70 tysięcy.
26.10.2005 12:05
Brytyjska organizacja antywojenna Iraq Body Count (IBC - Rejestr Ofiar Irackich) oblicza, że od początku wojny zginęło od 26.690 do nieco ponad 30.000 irackich cywilów. Daje to przeciętną około 1000 miesięcznie. Rzecznik dowództwa wojsk USA w Iraku ppłk Steve Boylan uważa tę ocenę za wiarygodną.
Do tego należy dodać straty ponoszone przez irackie siły bezpieczeństwa i rebeliantów. Każdego tygodnia ginie obecnie 60-70 irackich żołnierzy i policjantów (wojska amerykańskie tracą tylu w ciągu miesiąca).
Według strony internetowej icasualties.org, prowadzonej przez jedną z organizacji pokojowych, od początku tego roku poległo przeszło 2100 irackich policjantów i żołnierzy.
Michael O'Hanlon, analityk wojskowy z Brookings Institution ocenia, że każdego miesiąca konflikt kosztuje życie 1500-2000 Irakijczyków, z czego połowę stanowią rebelianci.
Do tego należy dodać Irakijczyków, którzy padają ofiarą pospolitych przestępców, korzystających z powojennego chaosu. Irak ma obecnie najwyższy na Bliskim Wschodzie wskaźnik przestępczości i szacuje się, że gdyby nie inwazja amerykańska, liczba zabójstw byłaby mniejsza o 10 tysięcy rocznie.
Kostnica w Bagdadzie, do której przywozi się osoby zmarłe gwałtowną śmiercią, zarejestrowała w 2002 roku, ostatnim pełnym roku rządów Saddama Husajna, 1800 ofiar. Liczba ta skoczyła w 2003 roku do przeszło 6000, a w zeszłym roku osiągnęła 8000.
Według O'Hanlona, łączna liczba Irakijczyków, którzy padli ofiarą przemocy będącej w ten czy inny sposób następstwem wojny, wynosi od 40 do 70 tysięcy.