Od "becikowego" dzieci nie przybędzie
"Becikowe" nie ma większego znaczenia dla podejmowania przez Polaków decyzji o posiadaniu dziecka, ma natomiast znaczenie dla finansów uboższych rodzin - uważa demograf, profesor Irena Kotowska ze Szkoły Głównej Handlowej.
29.12.2005 | aktual.: 29.12.2005 14:35
Sejm przyjął ustawę wprowadzającą tzw. becikowe, czyli dodatek po urodzeniu dziecka, w wysokości tysiąca złotych dla wszystkich rodziców bez względu na dochody.
Prof. Kotowska wyraziła opinię, że zarówno poprzednie rozwiązanie, ograniczające dostępność do zasiłku jak i przyjęte przez Sejm nie ma większego znaczenia dla pożądanych zmian demograficznych w Polsce. Według niej jednorazowy zasiłek w przypadku urodzenia dziecka pozoruje jedynie troskę o koszty wychowywania dzieci ponoszone przez rodzinę.
Według prof. Kotowskiej najważniejszym wsparciem dla rodzin decydujących się na dziecko byłby rozwój opieki instytucjonalnej, zwiększenie jej dostępności i obniżenie kosztów. Korzystnie mogłyby także zadziałać ulgi podatkowe - dodała.
W Polsce odsetek dzieci w wieku 0-2 lata objętych opieką instytucjonalną należy do najniższych w Europie. Trzy czwarte gmin miejsko-wiejskich i wiejskich nie ma żadnych przedszkoli i żłobków - powiedziała profesor Kotowska powołując się na dane GUS.
Jej zdaniem dyskusja wokół "becikowego" okazała się jednak korzystna, ponieważ zwróciła uwagę na niską dzietność w Polsce.
Liczba urodzeń nie zapewnia prostej zastępowalności pokoleń. Zeby mieć pewność, że pokolenie rodziców zostanie zastąpione tak samo licznym pokoleniem dzieci konieczne byłoby utrzymanie współczynnika dzietności na poziomie 2,13, tymczasem wynosi on 1,22. Oznacza to, że 10 tys. kobiet powinno rodzić 213 dzieci, a rodzi 122.