Od 8 do 24 miesięcy w kolejce do sanatorium
Od 8 do 24 miesięcy trzeba czekać w kolejce do sanatorium. Nawet tzw. pacjenci komercyjni mają problemy z rezerwacją terminów. Tymczasem właściciele sanatoriów narzekają, że coraz trudniej utrzymać im się na rynku - pisze "Dziennik
Polski".
W ubiegłym roku małopolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia refundował leczenie sanatoryjne 27 tys. osób. NFZ pokrywa wyłącznie koszty zabiegów rehabilitacyjnych; za wyżywienie i nocleg płaci pacjent. Jednak nawet konieczność współfinansowania pobytu w sanatorium nie zniechęca pacjentów do tej formy leczenia.
Tylko w tym roku do małopolskiego oddziału NFZ wpłynęło już 700 skierowań. W kolejce czeka 35 tys. osób, ale fundusz podpisał kontrakty na leczenie 25 tys. pacjentów. Negocjowanie kontraktów jeszcze się nie zakończyło, więc ostateczna liczba kuracjuszy może się nieco zwiększyć, ale spora grupa oczekujących zostanie "przesunięta" na przyszły rok.
Ta forma leczenia staje się coraz bardziej popularna; z roku na rok zwiększa się liczba pacjentów kierowanych na leczenie sanatoryjne - przyznaje Jolanta Pulchna, rzeczniczka małopolskiego oddziału NFZ. Na miejsce w nadmorskim kurorcie trzeba czekać nawet dwa lata. Wzrost zainteresowania wiąże się m.in. z coraz większą aktywnością pacjentów w zdobywaniu skierowań, a także ze zmianą przepisów, które obecnie nie wprowadzają ograniczeń dotyczących częstotliwości korzystania z leczenia sanatoryjnego; poprzednio można było skorzystać z sanatorium raz na dwa lata - wyjaśnia rzeczniczka.
Nawet jeśli ktoś sam chce opłacić pobyt w sanatorium, może mieć problemy ze znalezieniem wolnego miejsca. Wszystko jest u nas zajęte: w obydwu budynkach mamy pacjentów z NFZ i ZUS - mówi Antoni Sławik, prezes uzdrowiska w Szczawnicy. (PAP)