Oczywista oczywistość
20 lat minęło od premiery największej płyty U2. Na rocznicę jeszcze urosła – do rozmiarów wielkiego boksu
17.12.2007 11:15
Nie ma się co zżymać na oczywistość wyboru – „The Joshua Tree” U2 w 1987 roku była przełomową płytą rockową. A i potem nikt nie oddał tak dobrze uduchowienia i religijnej żarliwości w muzyce rockowej. Wyjątkowo spójny zestaw obejmował hity („With Or Without You”, „I Still Haven’t Found What I’m Looking For”) i zaangażowane społecznie nagrania („Bullet the Blue Sky”, „Red Hill Mining Town”). I mój prywatny ulubiony utwór „In God’s Country” – przyprawiającą o ciarki na plecach miniaturę niosącą esencję dojrzałego stylu U2, a zarazem ironiczny portret USA, które za chwilę Bono i kompania mieli zacząć chwalić. Ale przede wszystkim mnie, wtedy trzynastoletniemu słuchaczowi tej płyty po raz pierwszy otworzył oczy na brzmienie. Można narzekać na to, że te piosenki nie obroniłyby się w innej oprawie, ale nie trzeba się cofać o 20 lat, żeby docenić producencką wizję tego albumu. Jest w niej elegancka powściągliwość, przestrzeń, dobrze skontrolowany rockowy ogień. Dziś pracę Briana Eno i Daniela Lanois można docenić
dzięki remasteringowi, a wszystko kupić w boksie z dodatkowymi utworami z singli oraz dopłacić jeszcze (to już nieobowiązkowo) za wersję z DVD i grubą książeczką. „Ciągle jeszcze nie znalazłem tego, czego szukam” – śpiewał wtedy Bono. Problem w tym, że znalazł to właśnie wtedy, ale szedł dalej, co – rzecz jasna – wyprowadziło go na znacznie większe manowce niż pustynia Mojave, gdzie rosną tytułowe Drzewa Jozuego. Kiedy Bono będzie szedł do nieba, święty Piotr policzy mu ten album znacznie wyżej niż całą okrzyczaną charytatywę.
Bartek Chaciński
** U2 „The Joshua Tree – Super Deluxe Limited Edition”, Island, 2CD+DVD, 149 zł