Ocieplenie stosunków między Watykanem i Patriarchatem Moskiewskim?
Watykan chce poprawić stosunki z Patriarchatem
Moskiewskim - tak rosyjski dziennik "Kommiersant" ocenia w sobotę
decyzję papieża Benedykta XVI o przeniesieniu arcybiskupa Tadeusza
Kondrusiewicza z Moskwy do Mińska.
22.09.2007 | aktual.: 22.09.2007 17:38
Benedykt XVI wyznaczył w piątek włoskiego księdza Paolo Pezziego, rektora seminarium duchownego w Petersburgu, na nowego zwierzchnika archidiecezji Matki Bożej w Moskwie. Dotychczasowego metropolitę moskiewskiego Tadeusza Kondrusiewicza papież mianował arcybiskupem Mińska.
Powołując się na nacjonalistycznego politologa Aleksandra Dugina, "Kommiersant" pisze, że odwołanie Kondrusiewicza z archidiecezji moskiewskiej to wielki sukces dyplomatyczny Wydziału Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego.
"Kommiersant" wyjaśnia, że rosyjska Cerkiew prawosławna od dawna domagała się od Watykanu usunięcia Tadeusza Kondrusiewicza z Moskwy. "Kondrusiewicz uosabiał rządy poprzedniego papieża, Polaka Jana Pawła II, przy którym stosunki między Kościołami nie były najlepsze" - wskazuje dziennik.
"Wymieniając Polaka Kondrusiewicza na Włocha Pezziego, Watykan chce pokazać, że zamierza się przyjaźnić z rosyjską Cerkwią prawosławną; że jest gotów otworzyć nową stronicę w relacjach między Kościołami" - cytuje "Kommiersant" politologa Dugina.
Gazeta zauważa, że niektórzy bliscy Cerkwi eksperci dostrzegają jednak negatywne aspekty w przeniesieniu arcybiskupa Kondrusiewicza na Białoruś.
"Przeniesienie Kondrusiewicza do Mińska może wzmocnić pozycje Kościoła katolickiego na Białorusi, na kanonicznym terytorium rosyjskiej Cerkwi prawosławnej" - przytacza "Kommiersant" opinię Kiriłła Frołowa z Sojuszu Prawosławnych Obywateli.
Frołow zwrócił też uwagę, że arcybiskup Kondrusiewicz został przeniesiony do Mińska w momencie, gdy białoruskie władze przygotowują się do zawarcia konkordatu z Watykanem. "Istnieją obawy, że po podpisaniu konkordatu władze Białorusi będą popierać katolicyzm, co uderzy w rosyjską Cerkiew prawosławną" - powiedział politolog. (sm)
Jerzy Malczyk