Ochroniarze na śmierć pobili turystę, prokurator żąda 8 i 4 lat
Ośmiu i czterech lat pozbawienia wolności
zażądał prokurator dla Daniela S. i Franciszka L.,
oskarżonych o pobicie 22-letniego turysty z Warszawy Piotra Zawady.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego zażądał dla obu oskarżonych po 25 lat pozbawienia wolności i zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo. Ogłoszenie wyroku nastąpi 19 grudnia - poinformował rzecznik sądu, Artur Lipiński.
Przed Sądem Okręgowym w Krośnie zakończył się proces w tej sprawie. Mowy końcowe rozpoczęły się ok. godz. 14.30 i trwały blisko cztery godziny.
Mężczyźni, którzy pracowali jako ochroniarze w dyskotece nad brzegiem Zalewu Solińskiego (Bieszczady), zostali oskarżeni o pobicie Piotra, ale w marcu br., przed rozpoczęciem procesu, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (matki Piotra Zawady) wniósł o zmianę kwalifikacji czynu z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo. Decyzję w sprawie zmiany kwalifikacji czynu lub jej utrzymania sąd ogłosi w chwili wydania wyroku.
Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności, natomiast za zabójstwo - od 8 do 15 lat, 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Na ławie oskarżonych zasiadł także trzeci z ochroniarzy - 31- letni Grzegorz K., którego prokuratura oskarżyła o niedopuszczenie do udzielenia pomocy bitemu mężczyźnie przez jego kolegę, przez co ułatwił pozostałym oskarżonym jego pobicie. W jego przypadku nie było wniosku o zmianę kwalifikacji. Prokurator wnioskował o jeden rok pozbawienia wolności, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego zostawił tę kwestię do uznania sądu.
Do zarzucanego czynu przyznał się w trakcie procesu jedynie Daniel S. Jego obrońca wnosił o łagodniejszy wymiar kary, niż proponowany przez prokuratora. Adwokat Franciszka L. wniósł o kwalifikację jego czynu jako zwykłe pobicie i łagodniejszy wyrok, natomiast obrońca Grzegorza K. o uniewinnienie. Według niego bowiem Grzegorz K., nie dopuszczając kolegów ofiary do bójki, starał się zapobiec poważniejszym konsekwencjom.
Oskarżeni w ostatnim słowie przepraszali bliskich Piotra Zawady.
Do pobicia Piotra Zawady doszło w sierpniu ub. roku w dyskotece nad brzegiem zalewu. Wówczas jeden z miejscowych mężczyzn zaczepiał dziewczynę kolegi Piotra Zawady. Gdy między nimi wywiązała się bójka, Piotr - chcąc pomóc koledze - dołączył do bijących się. Wtedy interweniowali wezwani pracujący w lokalu ochroniarze (tylko jeden z nich posiada licencję ochroniarza, a drugi był już karany m.in. za pobicie).
Jeden z ochroniarzy - Franciszek L. - wypraszał Zawadę z lokalu, ale ten, zdenerwowany tym poleceniem, uderzył ochroniarza w twarz. Dołączył do nich Daniel S. i wówczas wywiązała się szarpanina i bójka.
Zawada został wyniesiony na taras; tam ochroniarze przytrzymywali go leżącego na brzuchu i bili. Gdy Piotrowi chciał pomóc jego kolega, uniemożliwił mu to trzeci oskarżony. Gdy ofiara przestała się ruszać, ochroniarze wynieśli ją poza obiekt i pozostawili na ulicy. Świadkowie zdarzenia reanimowali pobitego, a następnie wezwali pogotowie. Lekarz stwierdził zgon.