Obywatel N.© AFP, East News

Obywatel N.

Olena Babakova
21 stycznia 2021

Nawalny odebrał Putinowi najcenniejsze rzeczy: wizerunek ojca narodu, szacunek Zachodu, spokojne życie w luksusowym pałacu nad Morzem Czarnym. Po otruciu nowiczokiem wraca do Rosji odebrać mu władzę. Chociaż bowiem aresztowany Aleksiej N. jest dziś bliższy więzienia niż Kremla, Rosjanie i ich sąsiedzi już się zastanawiają - czy jego Rosja będzie lepsza od Rosji Putina?

Od redakcji: 23 stycznia 2021 roku w około 60 rosyjskich miastach odbywają się masowe protesty przeciw aresztowaniu Aleksieja Nawalnego. Policja aresztuje demonstrantów.

17 stycznia Aleksiej Nawalny wrócił do Rosji po 5-miesięcznym pobycie w Niemczech, gdzie kurował się po próbie zabójstwa "nowiczokiem" (bojowy środek trujący zastosowany m.in. w zamachu na byłego oficera wywiadu Siergieja Skripala) wykonanej przez służby specjalne Putina. Dziennikarskie śledztwo Bellingcat i The Insider ujawniło nie tylko okoliczności zamachu, ale także nazwiska wykonawców.

Decyzja rosyjskiego opozycjonisty zyskała mu szacunek nawet wśród oponentów. Kilkanaście minut po wylądowaniu został aresztowany. Scena jego pożegnania z żoną Julią w terminalu lotniska Szeremietiewo z pewnością stanie się jednym z najważniejszych obrazów 2021 roku. Nawalny został gwiazdą światowej polityki. UE i USA domagają się jego uwolnienia.

Obraz
© East News | AP, Associated Press

Tymczasem wpływ Nawalnego w samej Rosji pozostaje ograniczony. Mało znany szerokiej publiczności, obywatel Nawalny wśród opozycyjnych polityków i ekspertów ma ograniczone zaufanie: jego wizerunek jest daleki od liberalnego demokraty, a przez lata dał się poznać jako człowiek niechętny negocjacjom i kompromisom.

NARODOWIEC

Gorbaczow pochodził z kozaków kubańskich, dawnych bojowników o wolność z południa Rosji, Jelcyn ze starowierców, wyznawców archaicznej wersji prawosławia w XVII wieku przesiedlonych za Ural. Putin z Petersburga, kulturalnej stolicy Rosji. U Nawalnego wszystko jest bardziej prozaiczne.

Urodził się w 1976 roku w obwodzie moskiewskim, w rodzinie wojskowego i ekonomistki. Mówi, że jest w połowie Rosjaninem, w połowie Ukraińcem, "prawdopodobnie bardziej Ukraińcem ze względu na korzenie i genetykę": rodzina jego ojca mieszkała niedaleko Czarnobyla i wyjechała z Ukrainy dopiero po katastrofie w 1986 roku.

Aleksiej, absolwent wydziału prawa średnio prestiżowego Uniwersytetu Przyjaźni Ludów, na przełomie tysiącleci próbował sił w małym biznesie. Po zdaniu egzaminu adwokackiego w 2009 r. świadczył usługi prawne, w tym na rzecz firmy rodziców. Typowa ścieżka rosyjskiej klasy średniej z początku wieku, kiedy wzrost cen ropy stworzył bezprecedensowy okres prosperity, a putinowskie reformy pierwszej i drugiej kadencji zapowiadały życie coraz bardziej przypominające Zachód.

Obraz
© Getty Images | Sergei Bobylev\TASS

Trzeba było tylko trochę przymknąć oczy na otaczającą niesprawiedliwość - biedę na prowincji, wojnę w Czeczenii, zabójstwa dziennikarzy, tylko trochę pójść na kompromis z sumieniem, tak dobrze znany ludziom z obozu komunistycznego - i czerpać zyski.

Jednak w 2000 roku Nawalny został członkiem opozycyjnej partii Jabłoko. Wtedy nie czyniło to jeszcze nikogo wrogiem Kremla. W 2004 kierował już moskiewskim oddziałem Jabłoka i powołał "Komitet obrony moskwian", który chronił mieszkańców rozwijającej się metropolii przed machinacjami deweloperów.

- Po raz pierwszy o Nawalnym stało się głośno w 2006 roku. Prowadził wtedy popularny młodzieżowy projekt "Debaty polityczne" - wspomina Anastazja Sergiejewa, wcześniej koordynatorka w International Republican Institute w Moskwie, obecnie członkini zarządu stowarzyszenia "Za Wolną Rosję" w Warszawie.

Debaty odbywały się w popularnym klubie, do którego Nawalny chętnie zapraszał nie tylko liberałów z Jabłoka, ale także narodowców. Po jednej z dyskusji atmosfera się rozgrzała, rozpoczęła się awantura, po czym Aleksiej wyjął pistolet i zaczął nim wymachiwać. Obecni byli oszołomieni - dla ludzi ze środowiska Grigorija Jawlińskiego [ówczesny lider Jabłoka] i Borysa Niemcowa [byłego premiera Rosji, lidera Sojuszu Prawych Sił, zamordowanego w 2015 r.] taka brutalność była nie do pomyślenia

W 2007 roku Nawalny współzakładał ruch "Naród", który pozycjonował jako "krytykę władzy z punktu widzenia intelektualnego konserwatyzmu". Jak wyjaśniał, tradycjonaliści i konserwatyści są ważną częścią rosyjskiego społeczeństwa, znacznie szerszą niż miejska klasa średnia, natomiast liberałowie ich ignorują.

To właśnie chęcią "bycia z narodem" Nawalny tłumaczył swoją obecność na ówczesnych "Marszach Rosyjskich" - procesjach nacjonalistów i faszystów, w porównaniu z którymi Marsz Niepodległości naprawdę jest spacerem dla rodzin z dziećmi. W rezultacie wyrzucono go z Jabłoka "za wyrządzenie partii szkody, w szczególności za działalność nacjonalistyczną". Jako lider "Narodu" Nawalny wspierał rosyjska agresję na Gruzję w 2008 i zamierzał wziąć udział w wyborach do Dumy Państwowej wraz z blokiem narodowców.

Ale w końcu w 2010 porzucił partnerów na prawicy i wyjechał na kurs dla liderów politycznych na uniwersytecie Yale.
W 2015 roku w rozmowie z Adamem Michnikiem swój flirt z narodowcami wyjaśniał tak:

Nacjonalizm imperialny jest najbardziej szkodliwy i niebezpieczny ze wszystkich odmian nacjonalizmu. Musimy z nim walczyć. Ale trzeba rozumieć, że nie może być próżni. Wszędzie jest konserwatywna część ludności, zorientowana narodowo i trzeba jej przedstawić alternatywny projekt: obywatelski nacjonalizm

Następnie wymieniał klasyczny zestaw argumentów z arsenału znanego polskiego teoretyka "pracy z konserwatywną częścią ludności", Jarosława Kaczyńskiego: liberałowie jako totalna opozycja, konieczność obrony przed imigrantami, prymat wartości narodowych. O ironio: po tej wypowiedzi Michnik go pochwalił.

Dziennikarz

Przełom w karierze politycznej Nawalnego nastąpił po powrocie ze Stanów w 2011 roku. Po pierwsze, podczas jednej z audycji radiowych wymyślił najpopularniejsze dotąd hasło szydzące z partii Putina: "Jedna Rosja - partia cwaniaczków i złodziei", które od razu stało się hitem na portalach społecznościowych.

Po drugie, wziął czynny udział w protestach przeciwko sfałszowanym wyborom do Dumy Państwowej w grudniu 2011 r. i trzeciej kadencji Putina w maju 2012 r. Sto tysięcy ludzi zgromadzonych na wiecu na prospekcie Sacharowa skandowało za Aleksiejem "To my jesteśmy władzą!" i "Putin - złodziej!".

Po trzecie, Nawalny został dziennikarzem śledczym.

Aby zostać prezydentem Ukrainy, Wołodymyr Zełenski w 2017-2019 nakręcił serial i kilka pełnometrażowych filmów o prostym nauczycielu, który po wyborze na głowę państwa rozpaczliwie walczy z oligarchami.

Aby zostać prezydentem Rosji, Aleksiej Nawalny od dekady studiuje rejestry podatkowe, plany budowlane, akty kupna i sprzedaży, pełnomocnictwa notarialne, żeby szczegółowo opowiedzieć całemu światu, jak Putin i jego otoczenie na potęgę okradają Rosję.

Fakt, że w Rosji kradną, to raczej nie nowość. Ale Nawalny jako pierwszy w atrakcyjnej formie opowiedział, jak kradną i ile.
Początkowo publikował rezultaty swoich śledztw na blogu. Pierwsze dotyczyły lokalnych aparatczyków partii Putina. Potem założył Fundację do Walki z Korupcją, w ramach której dziesiątki prawników, analityków danych, kamerzystów, grafików i piarowców dzięki crowdfundingowemu wsparciu prywatnych rosyjskich darczyńców (gdy w ubiegłym roku Putin zablokował konta fundacji, jej fundusz operacyjny wynosił około 750 tysięcy dolarów) prowadzą śledztwa dotyczące kremlowskich kleptokratów. I to śledztwa, które zyskują duży rozgłos i odzew.

Film "On wam nie Dimon" z 2017 roku o majątku Dmitrija Miedwiediewa obejrzało 37 mln ludzi. W ponad 50 miastach Rosji po premierze doszło do protestów. Film o pałacu Putina pod Gelendżykiem za miliard dolarów, opublikowany już po aresztowaniu Nawalnego na lotnisku, w ciągu dwóch dni obejrzało 45 mln użytkowników.

Obraz
© East News, AFP | ALEXANDER NEMENOV

Dziś marka "Aleksiej Nawalny" to najbardziej wpływowe media w rosyjskim Internecie. Ponad 5 mln ludzi subskrybuje jego kanał osobisty na YouTube, kanał Navalny LIVE - kolejne 2 mln. Poprzez media społecznościowe ekipa Nawalnego promuje nie tylko śledztwa antykorupcyjne, ale na przykład ideę "inteligentnego głosowania" - wsparcia w lokalnych wyborach najbardziej perspektywicznych kandydatów opozycyjnych wobec Jednej Rosji. Nic dziwnego, że Kreml to doprowadza do furii: w ciągu ostatniej dekady przeciwko Aleksiejowi wszczęto kilkanaście spraw karnych i administracyjnych.

Przy tym Nawalny nie przypomina opozycjonistów, których Polacy znają z Ukrainy i Białorusi. Jego głównym przesłaniem nie jest "naprzód w stronę wartości europejskich", a "musimy obalić Putina, aby cieszyć się większym bogactwem".

- Na początku ery Putina w Rosji powstał podział elektoratu: "chcemy jak dawniej" - tych zgarnęli pod swoje skrzydła komuniści albo populista Władimir Żyrinowski, "chcemy jak w Europie" - to nieduża działka dla liberalnej opozycji, "chcemy, żeby było tak, jak jest teraz" - ci popierają Putina. Ten podział zanikł w 2014 roku. Więc Nawalny nie działa na polu "żeby było jak gdzieś", lecz konsekwentnie kształtuje elektorat przeciwny Putinowi - tłumaczy Siergiejewa.

POLITYK

Jeśli w pierwszą dekadę XXI wieku Nawalny wchodził jako marginalny aktywista, to w lata dwudzieste wchodzi jako lider rosyjskiej opozycji. Formalnie nikt go nie namaścił na przywódcę, jak to się stało na Białorusi ze Swiatłaną Cichanouską. Ale po tym, jak w 2013 roku zdobył 27% głosów w wyborach mera Moskwy, a pod koniec 2016 roku ogłosił, że będzie walczył o fotel prezydenta kraju, jest zdecydowanie najbardziej rozpoznawalnym przeciwnikiem Putina w Rosji.

Michaił Zygar, redaktor naczelny kanału telewizyjnego Dożd i autor bestsellerowej książki "Wszyscy ludzie Kremla", tak pisał pięć lat temu:

"Nawalny to kosmita. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły człowiek, można nawet przypadkiem pomyśleć, że jest zwykłym człowiekiem - chodzi po ulicach, jeździ metrem, wpada do sklepów, jednym słowem robi wszystko, co robią zwykli ludzie, a nie rosyjscy urzędnicy lub supergwiazdy. Ale to gra pozorów. W rzeczywistości Nawalny jest politykiem. Niemal wszystko robi nieprzypadkowo. Wszystko ma szczególne znaczenie. Wszystko jest podporządkowane jego działalności i karierze politycznej. [...]

Ani Putin, ani Sieczin [szef Rosnieftu, bliski przyjaciel Putina], ani Kudrin [były minister finansów, udający sympatię do opozycji], ani Ramzan Kadyrow [wierny Putinowi przywódca Czeczenii zamiłowany w Instagramie] nie byli nigdy takimi politykami jak Nawalny. Nigdy nie dążyli do władzy, którą otrzymali. Nie marzyli o karierze politycznej, władza, którą zdobyli, właściwie spadła im na głowę. Nie planowali poświęcać wszystkiego dla władzy - zresztą wielu z nich (choć oczywiście nie Kadyrow), prawdopodobnie nawet żałuje, że zamienili uroki zwykłego życia na polityczną walkę. Nawalny to wyjątek. Dokonał świadomego wyboru - zamienił możliwość prowadzenia zwykłego życia na walkę o władzę. Nazywa to okazją do zmiany kraju na lepsze".

Putin z pewnością boi się Nawalnego. Nie tylko zakazuje mu startu w wyborach, unika nawet nazywania go po imieniu. "Ten człowiek", "Rzekomy bloger", "Pacjent berliński". Kreml stara się trzymać Nawalnego z dala od telewizji, bo to stamtąd większość Rosjan otrzymuje informacje o kraju. Wskutek tego Nawalny ciągle jest mało znany poza bańką internetową - w 2020 roku 18% Rosjan w ogóle go nie kojarzyło, tylko 20% pochwala jego działania. Większość nie wierzy, że za zamachem na Nawalnego za pomocą "nowiczoka" stoi Putin.

-Putin i Nawalny to postacie z tej samej bajki, współcześni superbohaterowie - komentuje Natalia Szawszukowa z moskiewskiej Szkoły Samorządu Lokalnego. Nawalnego poznała 15 lat temu podczas pracy dla Jabłoka, później często się widzieli na akcjach protestacyjnych.

- Putin jest cudotwórcą, który nie podlega prawom natury. Biega z tygrysami, lata z żurawiami syberyjskimi, nurkuje za amforami. On żyje nad rzeczywistością. Nawalny jest takim samym nadczłowiekiem, tylko młodszym. Przeżył zamach dzięki cudownym eliksirom, zdobywa magiczną broń - kompromat na Putina, poznaje władców zagranicznych. Z "Pobiedą" (ros. "zwycięstwo" - nazwa linii lotniczej, którą Nawalny leciał do Moskwy) wraca do ojczyzny. Jego żona to nie tylko żona, ona jest bohaterką, jeśli sztandar spadnie - podniesie go i ruszy do ataku. Jego dzieci to nie tylko dzieci, ale mówią w językach obcych, dostali się na Stanford. Obaj pasują do rosyjskiego archetypu władcy.

Obraz
© East News | Alexsey Druginyn

Nawalny mógł zostać na Zachodzie, ale tego nie zrobił. Nie jest miłośnikiem bywania na salonach, tylko zwierzęciem politycznym. Jego determinacja w połączeniu z nieliberalnymi poglądami niepokoi wielu w Warszawie i Kijowie: pod rządami Nawalnego Rosja może stać się państwem skuteczniejszym, ale nie mniej imperialnym. A to nie wróży nic dobrego dla sąsiadów.

W tej chwili trudno jest przewidzieć, co się stanie z Nawalnym. Bogatego i potężnego właściciela JUKOS-u, Michaiła Chodorkowskiego, Putin wsadził do więzienia na lata. Ważniejsze od nacisków dyplomatycznych ze strony UE i Stanów Zjednoczonych jest to, na ile Rosjanie sami zmobilizują się do protestu. Na razie Kreml uruchomił mechanizm zastraszania: pracownicy Fundacji do Walki z Korupcją są aresztowani, studentów straszą wydaleniem z uczelni, sieciom społecznościowym grożą grzywny za publikację informacji o protestach.

Prawie przez dwie dekady to Putin i jego ludzie narzucali Rosjanom agendę informacyjną. Dziś Putin jest gotów zamknąć lotnisko, zablokować drogi, aresztować dziesiątki osób, zabrać sędziów na komisariat i rozlokować policjantów po całym mieście, by nie dopuścić do obecności Nawalnego w rosyjskiej przestrzeni publicznej. Bo obywatel Aleksiej N. odebra inicjatywę Kremlowi w przestrzeni informacyjnej Nie tylko demaskuje Putina, wprost szydzi z niego w swoich śledztwach.

Niezależnie od tego, jak potoczą się jego przyszłe losy, tę walkę z Putinem Nawalny już wygrał.

Źródło artykułu:WP magazyn
aleksiej nawalnywładimir putinrosja
Komentarze (3)