OBWE: wybory w Tadżykistanie odbyły się spokojne, ale rzeczywistego wyboru nie było
Prezydenckie wybory w Tadżykistanie, które ponad 80 procentami głosów wygrał obecny prezydent Emomali Rachmon, nie spełniały zasad demokratycznych; choć przeszły spokojnie, nie zapewniały rzeczywistej konkurencji i prawdziwego pluralizmu - uważa misja OBWE.
- Przeprowadzone cicho i spokojnie były to wybory, w których prawdziwego wyboru nie było - oświadczyła szefująca misji OBWE Gordana Czomić.
W oświadczeniu obserwatorów OBWE wskazano, że przyczyną tego były restrykcyjne zasady rejestracji kandydatów. Przeszkody te "były niezgodnie z zasadami OBWE i innymi międzynarodowymi standardami dotyczącymi demokratycznych wyborów".
"Osoba, która nie zdołała zebrać wymaganej liczby podpisów pod swą kandydaturą i natykała się na przeszkody administracyjne przy ich gromadzeniu, powiedziała, że wyborcy odmawiali podpisu w obawie przed represjami ze strony władz" - napisano w komunikacie OBWE.
Nawiązano w ten sposób do jedynej prawdziwej przeciwniczki prezydenta Rachmona Ojnichol Bobonazarowej - prawniczki i obrończyni praw człowieka - której kandydatura nie została zarejestrowana, gdyż Bobonazarowa nie zdołała zebrać wymaganych 210 tysięcy głosów poparcia.
Zgodnie z przewidywaniami obecny prezydent Tadżykistanu Emomali Rachmon zwyciężył w środowych wyborach, uzyskując 83,6 proc. poparcia, o czym poinformowała w czwartek Naczelna Komisja Wyborcza.
Za Rachmonem opowiedziało się 3,23 mln uprawnionych do głosowania w liczącym ponad 7,5 mln mieszkańców Tadżykistanie. Frekwencja wyniosła 86,6 proc.
61-letniego Emomalego Rachmona do władzy wyniosła wojna domowa z lat 1992-97. Zanim upłynęła jego druga i ostatnia dozwolona przez konstytucję prezydencka kadencja, w 2003 r. kazał poprawić ustawę zasadniczą i przedłużyć rządy prezydenta z pięciu do siedmiu lat. Ogłosił też, że ponieważ konstytucja została zmieniona, prezydenckie kadencje liczą się od nowa i w 2006 r. stanął do wyborów po raz trzeci. Czwarta wygrana zapewnia mu panowanie do roku 2020.