Obrador: wezwę do protestów ulicznych
Lewicowy polityk Andres Manuel Lopez
Obrador, który według wstępnych danych w niedzielnych wyborach
prezydenckich nieznacznie przegrał z kandydatem prawicy Felipe
Calderonem, zapowiedział, że wezwie do protestów
ulicznych. Według niego, w niedzielę doszło do wielu
nieprawidłowości.
04.07.2006 | aktual.: 04.07.2006 21:29
Doradcy Lopeza Obradora, byłego burmistrza Miasta Meksyku, zapowiedzieli we wtorek, że najpierw zakwestionują wyniki, a dopiero potem mogą wyprowadzić na ulice swoich zwolenników. Nie wzywamy do natychmiastowych demonstracji, ale oczywiście może do tego w pewnym momencie dojść - powiedział Manuel Camacho Solis ze sztabu wyborczego Obradora.
Jesus Ortega, szef kampanii Obradora dodał, że "w niektórych przypadkach będziemy żądać otwarcia urn wyborczych i powtórnego przeliczenia głosów".
Zwolennicy kandydata lewicy twierdzą, że zmanipulowano wyniki wstępnego przeliczenia głosów, które daje Calderonowi około 400 tys. głosów przewagi - czyli jeden punkt procentowy. Oficjalne wyniki wyborów mają być - jak zapowiedziano - opublikowane nie wcześniej niż w środę.
Z nieoficjalnych danych z 98,45% okręgów wyborczych wynika, że Calderon uzyskał 36,38% głosów a Obrador - 35,34%. Na trzecim miejscu znajduje się Roberto Madrazo z PRI, który zdobył 21,57%.
Obrador zapowiedział natychmiast, że podważy taki wynik elekcji. Wskazał na jego zdaniem liczne przypadki naruszenia prawa w toku głosowania. Zapowiedział sprawdzanie każdego głosu, oddanego w niedzielę. W nocy z niedzieli na poniedziałek obaj główni kandydaci - Obrador i Calderon - ogłosili własne zwycięstwo wyborcze.
Tymczasem w południowym stanie Oaxaca narasta napięcie - strajkujący nauczyciele okupowali we wtorek przedsiębiorstwa, blokowali drogi - pomimo obietnic, że powstrzymają się od kampanii przemocy aż do rozstrzygnięcia wyborów.
Natomiast we wtorek rynki finansowe reagowały drugi dzień ożywieniem i wzrostem kursu peso na wyborcze zwycięstwo konserwatywnego kandydata. Calderon powiedział Radiu Formula, że "ludzie mają rację, rynki mają rację", zakładając, że to on zwyciężył w wyborach.
Wydaje się - pisze agencja Reutera - że Meksyk stoi w obliczu dwóch miesięcy prawnych bojów o wyborcze rezultaty, zaś groźba protestów ulicznych budzi obawy przed polityczną destabilizacją meksykańskiej demokracji, która ma kluczowe znaczenie dla USA ze względu na imigrację, przemyt narkotyków i bezpieczeństwo.